Od momentu, w którym w Polsce, na wzór zachodniej Europy zaczęły powstawać zlokalizowane na obrzeżach miast wielkopowierzchniowe sklepy, w powszechnej świadomości utarł się pogląd, że zakupy robione w takiej hiper placówce handlowej są tanie. Często bowiem można w tych sklepach „upolować” promocję na najpopularniejsze produkty. Czy jednak całkowity koszt takich zakupów jest rzeczywiście niższy?
Czas cenniejszy niż pieniądze?
Najcenniejszym towarem współczesności staje się czas. To czasu ciągle nam brakuje, i to właśnie najwięcej czasu tracimy dokonując zakupów w hipermarketach. Zanim wybierzemy się do tych placówek, często przeglądamy gazetki promocyjne by sprawdzić, który sklep w tym momencie wygląda najatrakcyjniej. By tego dokonać poświęcamy cenne minuty na dokładną analizę.
Przeczytaj też: Konsumencka historia: 100 lat polskiej niepodległości – 100 lat historii polskiego handlu
Co więcej obiekty takie zlokalizowane są najczęściej na peryferiach miast, zatem sam dojazd zajmuje nam średnio pół godziny. Do tego dochodzi czas poświęcony na szukanie miejsca na parkingu, a następnie na przejście z parkingu do samego sklepu – to średnio 5 do 10 minut.
Jeszcze nie rozpoczynając na dobre zakupów, wyprawa zajęła nam prawie 40 minut. Biorąc pod uwagę taki czynnik – tj. czas dotarcia do sklepu – zdecydowanie wygrywają niewielkie sklepy położone w najbliższym sąsiedztwie. Z reguły czas dojścia do nich nie przekracza 5 minut, a na dodatek nie tracimy czasu na parkingu. Do osiedlowego sklepu przychodzimy też z bardziej sprecyzowanymi potrzebami, zatem sam proces zakupowy trwa znacznie krócej.
43 sekundy w kolejce do kasy
Kolejnym czynnikiem, który rzadko brany jest pod uwagę w porównaniach hipermarketów ze sklepami osiedlowymi jest czas oczekiwania w kolejce do kasy. Instytut Badawczy ABR SESTA przeprowadził badania z których wynika, że w piątek pomiędzy godz. 17.00 a 21.30, czyli w pierwszej z dużych weekendowych fal zakupowych, najkrócej stoimy w kolejkach właśnie w mniejszych sklepach. Średnio spędzamy w nich 44 sekundy. Dla porównania, w hipermarketach – 3 minuty i 28 sekund, przy czym w soboty przed godz. 14.30 ten czas rośnie nawet do 15 minut i 6 sekund.
Zobacz też: Jak zarządzać asortymentem w sklepie spożywczym
Oczywiście wywnioskować z tego można, że czas przeznaczony na zakupy rośnie wraz z ilością towarów wrzucanych do koszyka. W niewielkich sklepach położonych w sąsiedztwie zakupy są raczej małe. Na drugim krańcu mamy hipermarkety, gdzie klienci robią duże, weekendowe zakupy.
Najpierw trzeba znaleźć produkty na długich półkach i często w różnych krańcach hali, a następnie odczekać swoje w kolejce do kasy, przed którą nawet gdy stoi jedna osoba z pełnym wózkiem, to trzeba poświęcić kilka minut.
Czytaj jeszcze: Wielka sprzedaż w małym formacie
Czy ten czas spędzony w kolejce do kasy przekłada się na pieniądze? Większość z nas tego nie liczy, ale wystarczy przeprowadzić prostą symulację.
– Każdy czas, nawet ten wolny, który możemy spędzić z rodziną, ma swoją cenę. Załóżmy że jego ceną jest równowartość płaconej w Polsce stawki minimalnej (2250 złotych brutto miesięcznie w 2019 r.) lub stawki średniej (4967 złotych brutto miesięcznie w listopadzie 2018 r.) – mówi Cezary Giza, dyrektor ds. Relacji Inwestorskich Grupy Eurocash.
– Z wyliczeń wynika, że przy zakupach za 100 zł, sklep osiedlowy, nawet jeśli ma ceny wyższe o 10%, to jego łączny koszt zakupów jest niższy o 6 zł dla płacy minimalnej i 24 zł dla płacy średniej. Oczywiście założenia można zmieniać, niektórzy z nas są w stanie dokonywać zakupów znacznie szybciej. Nawet jeśli przyjmiemy dla hipermarketów, czas krótszy o 30 minut, to wciąż musimy zainwestować w nie jedną godzinę. Godzinę, którą możemy przeznaczyć na znacznie przyjemniejsze kwestie niż dokonywanie zakupów. – dowodzi Giza.
Wyliczenia:
Założenia Szacunkowy czas [sobota, w min.] Hipermarket Sklep Osiedlowy Dojazd / dojście do sklepu 25 5 Szukanie miejsca parkingowego 5 0 Czas na zakupy 45 10 Kolejka do kasy 15 6 Łącznie spędzony czas na zakupach (min.) 90 21 Płaca [w zł] Hipermarket Sklep Osiedlowy Płaca minimalna 2 250 2 250 Płaca średnia 4 921 4 921 Etat (godziny w miesiącu) 167 167 Minimalna stawka za godzinę 13,5 13,5 Średnia Stawka za godzinę 29,5 29,5 Koszt czasu poświęconego na zakupy
[stawka za godzinę x czas zakupów, zł] Koszt dla płacy minimalnej 20 5 Koszt dla płacy średniej 44 10 I. Łączny koszt zakupów za 100 zł przy minimalnej stawce Różnica cen (osiedlowy / hipermarket) Hiper market Osiedlowy Różnica Gdzie taniej? -10% 120 95 26 Na osiedlu -5% 120 100 21 Na osiedlu 5% 120 110 11 Na osiedlu 10% 120 115 6 Na osiedlu II. Łączny koszt zakupów za 100 zł przy średniej stawce Różnica cen (osiedlowy / hipermarket) Hiper market Osiedlowy Różnica Gdzie taniej? -10% 144 100 44 Na osiedlu -5% 144 105 39 Na osiedlu 5% 144 115 29 Na osiedlu 10% 144 120 24 Na osiedlu
Hipermarket z pewnością pozwala na zrobienie bardziej kompleksowych zakupów, jednak gdy weźmiemy pod uwagę czas i koszty dodatkowe, nie dotyczące wybranych w placówce wielkopowierzchniowej towarów (również związane z przechowywaniem dużej ilości produktów zakupionych w hipermarkecie), zakupy w sklepie osiedlowym, nawet jeśli nominalnie nieco droższe, w efekcie okazują się tańsze.
Dodatkowo zauważyć trzeba, że wybór towarów i jakość zaopatrzenia mniejszych sklepów jest zdecydowanie lepsza niż jeszcze kilka lat temu. Biorąc pod uwagę te oraz wiele innych, społecznych, kulturowych, czy „modowych” czynników, coraz więcej konsumentów decyduje się na zakupy w sklepie w najbliższej okolicy.
Jaki bowiem jest sens robienia zakupów w hipermarkecie, skoro w osiedlowym sklepie jest szybko, świeżo i kupujesz tyle ile potrzebujesz, bez „zapychania” domowych półek?
Zobacz również: Polskie produkty regionalne zyskują na popularności
Od tego roku obowiązują nowe wzory informacji podatkowych dotyczących podatku dochodowego od osób fizycznych, w tym formularza PIT 11.
Ważny dokument
Deklaracja PIT 11 jest podstawą do rocznego rozliczenia z urzędem skarbowym. Na podstawie wykazanych w nim przychodów, dochodów, kosztów ich uzyskania oraz pobranych zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych, przygotowywane są roczne zeznania podatkowe PIT 36 i PIT 37.
Nowe wzory PIT 11
W związku ze zmianami ustawowymi wprowadzonymi w 2019 roku, dotyczącymi opodatkowania dochodu, resort finansów wprowadza uaktualnione wersje wzorów informacji podatkowych. Nowe wersje dokumentów będą zgodne m.in. z wprowadzoną w br. tzw. ulgą dla młodych czy innymi zmianami uruchomionymi w 2019 roku. Opracowane nowe wzory będą obowiązywać od 1 stycznia 2020 roku.
Kalendarz rozliczeń PIT-11
Ustawa z 4 października 2018 r. dotycząca zmian w podatkach dochodowych, zmieniła m.in. zasady przesyłania deklaracji podatkowych PIT 4R, PIT 8AR i PIT 11 do urzędu skarbowego. O zmianach w składaniu deklaracji PIT 4R i PT 8AR już pisaliśmy.
W ubiegłym roku nastąpiła modyfikacja dotycząca terminu składania deklaracji. Od poprzedniego roku, druk PIT 11 trzeba złożyć najpóźniej do 31 stycznia. Druga istotna zmiana dotyczy formy jego przesyłania. Od 2019 roku przedsiębiorca może złożyć PIT 11 do urzędu skarbowego jedynie w formie elektronicznej.
Pamiętajmy, że złożenie dokumentów w formie elektronicznej wymaga elektronicznego podpisu kwalifikowanego, a na jego wyrobienie musimy zarezerwować sobie nieco czasu. Podpis kwalifikowany można kupić u jednego z dostawców wymienionych na stronie Narodowego Centrum Certyfikacji.
Innym rozwiązanie jest współpraca z biurem księgowym, które już taki podpis posiada. W tej sytuacji konieczne będzie jednak złożenie do urzędu pełnomocnictwa UPL- 1, w którym wskażemy osobę upoważnioną do przesyłania w naszym imieniu deklaracji drogą elektroniczną.
31 stycznia 2020
termin wysyłki deklaracji do urzędu skarbowego
- deklaracja PIT 11 wysłana jest tylko elektronicznie
- wszyscy płatnicy składają elektronicznie imienne informacje o dochodach swoich pracowników sporządzone według ustalonego wzoru
2 marca 2020
termin przekazania deklaracji pracownikowi
- dowolna forma przekazania dokumentu (papierowa lub elektroniczna)
- płatnicy przekazują PIT 11 swoim pracownikom za potwierdzeniem odbioru
O czym należy pamiętać składając deklarację
Wypełniając formularz online łatwo o pomyłkę. Dużą wagę warto przyłożyć do sprawdzenia zgodności wszystkich danych pracownika, takich jak poprawność imienia i nazwiska, z identyfikatorem podatkowym, numerem PESEL oraz weryfikacją jego adresu zamieszkania, który w ciągu roku mógł się zmienić.
Nie zmieniły się warunki przekazania dokumentu pracownikowi. Ustawodawca dopuszcza trzy formy przekazana deklaracji PIT 11 pracownikowi. Dokument możemy mu wręczyć osobiście za potwierdzeniem odbioru, wysłać listem poleconym lub przesłać elektronicznie. Pracodawca ma czas na wypełnienie tego obowiązku do 2 marca 2020 r.
Gdzie składamy PIT 11?
Odpowiednio wypełniony formularz PIT 11 wysyłamy do urzędu skarbowego właściwego dla pracownika. Drugi egzemplarz przekazujemy pracownikowi, a trzeci zachowujemy w firmowej dokumentacji kadrowej.
Warto wiedzieć
Opóźnienie w złożeniu deklaracji lub jej niedostarczenie do urzędu, może skutkować grzywną w wysokości nawet 180 stawek dziennych.[1]
Czytaj również: Zmiany prawne w 2019, które mogą Cię dotyczyć. Nowy kodeks pracy
[1] Źródło: Podatnik.Info
Styczeń to standardowo czas podsumowań i rozliczeń podatkowych z Urzędem Skarbowym. Do 31 stycznia 2019 r. należy złożyć w fiskusie PIT-4R, czyli informacje o zaliczkach pobranych i odprowadzanych na rzecz Urzędu przez pracodawcę na podatek dochodowy od osób fizycznych.
W tym samym terminie jesteśmy zobowiązani do złożenia informacji o zryczałtowanym podatku dochodowym - PIT-8AR. Dokument ten składają płatnicy, którzy pobrali zryczałtowany podatek dochodowy. Obowiązując przepisy podatkowe wymagają, aby powyższe dokumenty zostały złożone w formie elektronicznej.
Czytaj również o Podatku CIT: Jak obliczyć podatek od dochodu spółek? Czym jest CIT?
Ponadto w terminie do 31 stycznia 2019 r. obowiązkowo należy złożyć deklaracje i informacje: PIT-11 (o PIT-11 już pisaliśmy więcej), PIT-8C, PIT-R. Do 28 lutego 2019 r. przekazać należy PIT-11, PIT-8C, IFT-1R, PIT-R pracownikom, zleceniobiorcom i pracownikom pracującym na podstawie umowy o dzieło.
Kto ma obowiązek złożyć deklarację PIT-4R
Deklarację PIT-4R składa się do Urzędu Skarbowego w celu dostarczenia informacji o zaliczkach pobranych i odprowadzonych na rzecz Urzędu przez pracodawcę. W formularzu należy wykazać informacje o należnych kwotach zaliczek. Stan wykazany w PIT-4R powinien zgadzać się z faktyczną sumą wpłaconych zaliczek do Urzędu Skarbowego. Druk PIT-4R przesyła się do Urzędu Skarbowego właściwego dla płatnika, a nie Urzędu właściwego podatnikowi. Deklaracji tej nie trzeba przekazywać pracownikowi.
PIT-4R składają pracodawcy, którzy wypłacili swoim pracownikom wynagrodzenie z tytułu przychodów wynikających z zawartej umowy o pracę. Zobowiązani do złożenia deklaracji PIT-4R są także przedsiębiorcy wypłacający należności z tytułu zawartych umów zleceń i umowy o dzieło. Deklarację muszą także złożyć pracodawcy odprowadzający należności z tytułu umów o zarządzanie przedsiębiorstwem i kontraktów menadżerskich.
Innymi grupami zobowiązanymi do składania PIT-4R są także m.in. rolnicze spółdzielnie produkcyjne, Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W deklaracji wykazuje się także podatek pobrany na rzecz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz zakładowy fundusz rehabilitacji osób niepełnosprawnych i zakładowy fundusz aktywności.
PIT-4R należy złożyć do końca stycznia roku następującego po roku podatkowym, za który zaliczki były pobierane i odprowadzane. Jeśli zaprzestaliśmy prowadzenia działalności, to deklaracja jest składana do dnia jej zakończenia.
Czytaj też: Jak zatrudnić obcokrajowca? 5 ważnych porad dla pracodawców
Jak wypełnić i rozliczyć deklarację PIT 8-AR
Deklarację roczną o zryczałtowanym podatku dochodowym od osób fizycznych składają płatnicy pobierający zryczałtowany podatek dochodowy od osób fizycznych, w szczególności od należności osób zagranicznych, dywidend, odsetek, wygranych w konkursach i grach, świadczeń otrzymywanych przez emerytów i rencistów - wypłacanych na rzecz osób fizycznych.
Jeżeli rozliczenie dotyczy przedsiębiorcy czy rolnika ryczałtowego, przychody rozliczają oni samodzielnie, nie należy wystawiać PIT-8AR, pod warunkiem, że dany przychód dotyczy tych źródeł przychodów.
Deklarację PIT-8AR należy sporządzić i przekazać do właściwego Urzędu Skarbowego do 31 stycznia 2019 roku lub w sytuacji zamknięcia działalności do dnia jej zaprzestania, jeżeli nastąpiło to w trakcie roku podatkowego. Od tego roku PIT 8-AR można złożyć tylko elektronicznie.
Rodzaj deklaracji
Termin złożenia deklaracji do Urzędu Skarbowego
Termin przekazania do podatnika
PIT-4R
Forma elektroniczna - do 31 stycznia 2019 r.
Deklaracja przekazywana wyłącznie do Urzędu Skarbowego
PIT-11
Forma elektroniczna - do 31 stycznia 2019 r.
Forma papierowa lub elektroniczna - do 28 lutego 2019 r.
PIT-8AR
Forma elektroniczna - do 31 stycznia 2019 r.
Deklaracja przekazywana wyłącznie do Urzędu Skarbowego
Źródło: Portal PIT.pl
Warto pamiętać, że deklaracje należy złożyć na obecnie obowiązującym formularzu. Można go znaleźć tutaj: https://www.podatki.gov.pl. Urząd Skarbowy może bowiem zakwestionować złożone zeznania na nieaktualnej wersji dokumentu.
Zobacz również: Niski ZUS - wielkie nadzieje dla nowych firm i mikroprzedsiębiorców
Kodeks Pracy jest jednym z najczęściej aktualizowanych aktów prawnych w Polsce. Tylko w roku 2018 zmiany w nim dokonywane były aż sześć razy. Od ponad dwóch lat toczą się prace koordynowane przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Pracy związane ze stworzeniem zupełnie nowych przepisów w tej kwestii.
I choć dokument jest właściwie gotowy od marca ubiegłego roku, na jego uchwalenie będzie trzeba jeszcze poczekać, a to z powodu licznych kontrowersji związanych w wieloma nowymi propozycjami prawnymi. Nie zmienia to jednak faktu, że od 1 stycznia 2019 r. obowiązuje kolejna nowelizacja tej ustawy, dotycząca przechowywania dokumentacji pracowniczej, sposobu wypłaty wynagrodzenia oraz elementów świadectwa pracy.
Obowiązek wpłaty wynagrodzenia na konto
Najważniejszym z punktu widzenia pracownika zapisem nowelizacji jest wprowadzenie obowiązku przekazywania wynagrodzenia na konto bankowe pracownika. Choć zasada ta funkcjonuje już od wielu lat - z danych Banku Światowego wynika, że już w 2014 r. 77,8 % pracowników w Polsce otrzymywało wynagrodzenia na rachunki płatnicze – nie doczekała się ona dotąd aktualizacji.
Również istotne: Jak obliczyć składki ZUS?
Powszechną praktyką jest, że większość pracowników otrzymuje pensje przelewem na konto, ale pamiętać należy, że do końca 2018 roku podstawową zasadą zgodnie z KP była wypłata do rąk własnych, a przelewy na konto następowały na pisemny wniosek pracownika. Nowelizacja to zmienia. Od 1 stycznia 2019 r. art. 86 § 3 Kodeksu pracy otrzymał nowe brzmienie: „Wypłata wynagrodzenia jest dokonywana na wskazany przez pracownika rachunek płatniczy, chyba że pracownik złożył w postaci papierowej lub elektronicznej wniosek o wypłatę wynagrodzenia do rąk własnych.”
Jeśli pracownik nie posiada konta bankowego, a nie złoży wniosku o wypłatę wynagrodzenia w formie gotówkowej do rąk własnych, to pensja trafi na podstawowy rachunek bankowy. To bezpłatny typ konta, które od sierpnia 2018 roku są obowiązkowo zakładane przez banki. Są one darmowe. Otwarcie takiego rachunku służącego tylko do odbierania wynagrodzenia jest bezpłatne. Również za jego prowadzenie bank nie pobiera prowizji.
Zmiana okresu przechowywania dokumentacji pracowniczej
Druga ważna zmiana dotyczy okresu przechowywania dokumentacji pracowniczej. Tu znacznemu skróceniu ulega okres jej magazynowania – z 50 do 10 lat. Dodatkowo nowelizacja wprowadza możliwość prowadzenia przez pracodawcę dokumentacji pracowniczej, w tym akt osobowych pracownika w wersji elektronicznej. Należy tu podkreślić fakt, że pracodawca będzie mógł, ale nie będzie musiał przenosić dokumentacji na nośniki elektroniczne.
Ustawodawca daje pracodawcy wybór czy będzie prowadził dokumentację w wersji papierowej czy też elektronicznej. Do tej pory (czyli do 31.12.2018) obowiązkiem pracodawcy było prowadzenie dokumentacji związanej ze stosunkiem pracy oraz akt osobowych w postaci papierowej, jednak część pracodawców decydowała się na jej prowadzenie dodatkowo również w wersji elektronicznej. Od 1 stycznia 2019 roku pracodawca ma wybór co do formy prowadzenia dokumentacji pracowniczej.
Czytaj także: Jak zatrudnić obcokrajowca? 5 ważnych porad dla pracodawców
Nowy sposób przechowywania akt pracowniczych
Z nowelizacji przepisów dotyczących przechowywania dokumentów pracowniczych wynika też zmiana związana ze świadectwem pracy. Zgodnie ze zmianami w Kodeksie Pracy, pracodawca oprócz świadectwa pracy, będzie miał obowiązek przekazania pracownikowi dodatkowych informacji o nowym sposobie przechowywania akt pracowniczych, czyli o :
- okresie przechowywania dokumentacji pracowniczej, czyli okresie wynoszącym 10 lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym stosunek pracy uległ rozwiązaniu lub wygasł, chyba że odrębne przepisy przewidują dłuższy okres przechowywania dokumentacji pracowniczej (chyba, że ze względu na postępowanie – okres ten ulegnie wydłużeniu);
- możliwości odbioru przez pracownika dokumentacji pracowniczej do końca miesiąca kalendarzowego następującego po upływie okresu przechowywania dokumentacji pracowniczej;
- zniszczeniu dokumentacji pracowniczej w przypadku jej nieodebrania.
Wskazane powyżej zmiany w Kodeksie Pracy nie wpływają znacząco na funkcjonowanie większości przedsiębiorstw, zwłaszcza niewielkich, często rodzinnych sklepów. Jeśli jednak ich właściciele zatrudniają pracowników, powinni o nowelizacji pamiętać, ułatwia ona bowiem znacznie funkcjonowanie przedsiębiorstwa, a w przyszłości oszczędzić może wielu niepotrzebnych kłopotów.
Pomimo tak niedużych zmian wchodzących w życie w styczniu 2019 r., przedsiębiorcy powinni baczniej przyglądać się dalszym pracom kodyfikacyjnym związanym z tworzeniem zupełnie nowego Kodeksu Pracy. Najważniejsze przedstawione dotąd propozycje nowej ustawy – dotyczące np. urlopów, wynagrodzenia za nadgodziny, czy formy umów z pracownikami, wzbudziły na tyle duże kontrowersje, że prace nad nimi zostały wstrzymane. Rząd zapowiada powrót do dyskusji o nowym Kodeksie Pracy po kolejnych wyborach parlamentarnych. Trzeba zatem trzymać rękę na pulsie.
Zobacz też: 10 rzeczy, które pomogą w budowaniu zespołu
Polska Izba Handlu i Grupa Eurocash od kilku lat przekonują największych producentów dóbr szybko zbywalnych w Polsce, że opłaca się im po partnersku traktować sklepy mało powierzchniowe. Ich zdaniem obecne dysproporcje cenowe i asortymentowe między ofertą niektórych producentów dla hipermarketów i dyskontów, a ich ofertą dla sklepów małoformatowych powinny zmaleć. Czy przez niezależny handel producenci FMCG mogliby sprzedawać więcej?
Europejski ewenement - aż 40% handlu w małych i średnich sklepach
Obecnie ponad 40% handlu FMCG w Polsce prowadzi się w małych i średniej wielkości sklepach detalicznych – to ewenement na skalę całej Europy. Pozostała część rynku jest podzielona pomiędzy sklepy wielkopowierzchniowe: hipermarkety, duże supermarkety i dyskonty.
Choć łączna liczba małych i średnich sklepów spożywczych maleje z roku na rok, to od 2017 rośnie ich wartość sprzedaży. W okresie od października 2017 roku do października 2018 sklepy małoformatowe odnotowały wzrost sprzedaży aż o 5,5 procent. Obok kanału małoformatowego rośnie sprzedaż również w dyskontach. Pozostałe segmenty rynku: hipermarkety i supermarkety utrzymują podobny poziom do ubiegłego roku.
Codzienne zakupy? Konsumenci wybierają małe sklepy
Mały format odnotowuje wzrosty sprzedaży, ponieważ klienci robią w nim coraz więcej rutynowych, codziennych zakupów. Jednym z powodów jest to, że w polskich mieszkaniach zazwyczaj używa się małych lodówek, co zmusza do częstszego kupowania wielu podstawowych produktów. Kierunek jest oczywisty. Na 10 tys. gospodarstw domowych przypadają: 53 sklepy małego formatu, 3 dyskonty, 2 supermarkety i mniej niż jeden hipermarket. Wyraźnie zmieniają się też nawyki zakupowe konsumentów. Promocje nadal są ważne, ale zaczynamy je uważniej oceniać. Coraz częściej jesteśmy gotowi zapłacić więcej za produkty wyższej jakości. Przed dokonaniem zakupu częściej sprawdzamy i porównujemy produkty. Chcemy mieć wybór o czym świadczy m.in. to, że aż 82% konsumentów robi zakupy we wszystkich czterech segmentach rynku.
Zobacz również: Brakuje zawodowców. Pilnie poszukiwani sprzedawcy i handlowcy
Mały format kontratakuje – trendy sprzyjają niezależnemu handlowi
Mimo to niektórzy producenci nadal traktują sklepy małoformatowe w sposób nieadekwatny do ich pozycji rynkowej i roli w zaspokajaniu potrzeb konsumentów. Dla przykładu - przez 20 lat wielu producentów nie było w stanie, z myślą o mniejszych sklepach, wprowadzić dedykowanych opakowań zbiorczych. Tymczasem trendy rynkowe cały czas sprzyjają niezależnemu handlowi: spada liczba ludności Polski, starzejemy się jako społeczeństwo, spada liczba osób w gospodarstwie domowym, rośnie liczba gospodarstw jednoosobowych i rośnie liczba sklepów zrzeszonych w sieciach. Sama Grupa Eurocash skupia w tej chwili ok. 14 tys. niezależnych sklepów w Polsce, zrzeszonych w sieciach franczyzowych i partnerskich. Ale klientami Grupy jest ponad 80 tys. małych i średnich sklepów detalicznych, odwiedzanych przez ponad 20 mln konsumentów dziennie.
Giganci wprowadzają zmiany – zauważyli potencjał „małego handlu”
Dwa lata temu Eurocash zainicjował ranking „Równi w Biznesie”, który pokazuje, którzy producenci prowadzą zrównoważoną politykę dystrybucyjną i cenową wobec różnych rodzajów sklepów, a które konsekwentnie faworyzują duży format. Takie firmy jak Browar Namysłów, Muszynianka, Zbyszko, Maspex czy OSM Krasnystaw od dwóch lat zajmują najwyższe miejsca w rankingu. Inni tacy jak Grupa Żywiec (Heineken), Jurajska, Colian, Stock i Mlekovita byli w stanie w ciągu jednego roku znacząco poprawić swoją pozycję w rankingu, co oznacza, że poprawili też swoją ofertę dla małego formatu.
Dysproporcje w kategoriach produktów i cenach nadal istnieją
Niestety niektórzy duzi producenci wody i napojów gazowanych, cały czas budują swoje strategie sprzedaży na sklepach wielkoformatowych. Takie podejście producentów powoduje, że całe kategorie produktów sprzedają się nieproporcjonalnie częściej w hipermarketach i dyskontach, niż w sklepach małoformatowych.
Dysproporcje dotyczą wielu kategorii produktowych. Na przykład 89% żółtego sera kupowanego w Polsce sprzedaje się w hipermarketach, supermarketach i dyskontach, 80% suszonych owoców, 78% musli i płatków śniadaniowych, 75% kawy, 74% białego sera oraz 71% ketchupów i majonezów. Te liczby znacząco odbiegają od wspomnianych 40% udziału małego formatu w rynku FMCG.
Przeczytaj jeszcze: Ile kosztuje nas czas spędzony na zakupach w hipermarkecie a ile w sklepie osiedlowym?
Często strategia asortymentowa nie jest dopasowana do sklepów małoformatowych. Na ich półki trafiają produkty o niskiej rotacji zamiast liderów napędzających sprzedaż. Jeszcze gorzej wygląda strategia cenowa. Średnia cena produktów markowych w koszyku zakupowym konsumenta jest o 2 do 6 punktów procentowych wyższa w małym niż w dużym formacie.
Dysproporcje cenowe wyraźniej widać w porównaniach konkretnych kategorii produktów. Mleko i woda mineralna są droższe o 10 punktów procentowych, margaryna o 11, jogurty i desery mleczne o 12, czekolada o 13, a chipsy o 23. Trzyosobowa rodzina za 10 litrów wody butelkowanej, którą zgodnie z zaleceniami żywieniowców powinna spożyć w ciągu półtora dnia, musi zapłacić w sklepie małoformatowym ok. 4 złote więcej niż w sklepie wielkopowierzchniowym, co miesięcznie oznacza aż 80 zł więcej. I to tylko za wodę! Zdarza się, że rynek niezależny kupuje produkty od ich producentów po wyższych cenach niż w detalu sprzedają je dyskonty. Trzeźwo myślący konsument tak drogich produktów nie kupi, to szkodzi w związku z tym nie tylko sklepom.
Eliminacja dysproporcji cenowych kluczowym elementem do zwiększenia sprzedaży w małych i średnich sklepach
Badania rynkowe wykazały, że właściciele sklepów małoformatowych wskazują wysokie ceny zakupu produktów, jako jedną z głównych barier w rozwoju swoich sklepów. Dla przykładu producenci wody chętnie sprzedają przez małe sklepy swoje produkty w butelkach o mniejszej pojemności (najczęściej 0,5 l, czasami 0,6 l) ze względu na wysoką marżę. Tymczasem największe wolumeny sprzedaży robi się na butelkach o pojemności 1,5 l, które po dobrych cenach są umieszczane często w dużym formacie i dyskontach. Niezależni sprzedawcy zostają więc z droższą wodą o mniejszym potencjale sprzedaży.
Wyrównanie warunków i poziomu cen względem rynku wielkoformatowego jest kluczowe dla zwiększenia sprzedaży w sklepach małoformatowych. Ale nie tylko to. Asortyment i promocje muszą być dopasowane do sklepów małoformatowych. Sprzedaż wódki w dużym stopniu opiera się na sklepach niezależnych, w których konsumenci szukają przede wszystkim najpopularniejszych marek, podczas gdy w dyskontach sprzedają się głównie wódki ekonomiczne i w małych opakowaniach.
Czytaj też: Jak komunikować ceny? Pricing i strategie cenowe - lekcja obowiązkowa
Jeszcze lepszym przykładem jest wino. Udział małego formatu w jego sprzedaży wzrósł z 29,6% w roku 2013 do 34,7% w 2017. Jednym z kluczy do sukcesu było stworzenie koncepcji Faktorii Win przez Grupę Eurocash, co pozwoliło odmienić obraz półki z winami w niezależnym handlu. Mały format ma też wiodącą rolę w skokowym wzroście sprzedaży whisky. Jeszcze 2 lata temu whisky w małym formacie było o 40% droższe niż w dużym. Po drastycznym zmniejszeniu tej dysproporcji rynek whisky wzrósł o 2 punkty procentowe.
Odpowiedni dobór asortymentu jest szczególnie ważny w miejscowościach, w których konsumenci nie mają dostępu do sklepów wielkoformatowych. Dotyczy to 60% Polaków. W sklepach małopowierzchniowych działających na wsi i w małych miejscowościach klienci pojawiają się często i chętnie robiliby tam większe zakupy. To może być szansą dla wielu producentów. Jednak wielu z nich najpierw musi po prostu w tych sklepach być, albo zadbać o lepszą ofertę.
Dominik Kasperek
Dyrektor Zakupów Centralnych Eurocash S.A.
Przedsiębiorcy prowadzący sklepy pod szyldem Delikatesów Centrum zgodnie twierdzą, że po przystąpieniu do sieci franczyzowej ich przychody wzrosły. Czy można uznać, że model biznesowy w formie franczyzy sprawdzi się w przypadku każdego handlowca? Na pewno można rozważyć ten sposób prowadzenia biznesu. Warto zatem zastanowić się czym tak naprawdę jest franczyza, czy jest opłacalna, jak wybrać franczyzodawcę i jakie mogą być zagrożenia prowadzenia biznesu przez franczyzobiorcę.
Z najnowszego raportu firmy doradczej PROFIT system i portalu Franchising.pl wynika, że w 2017 roku powstało ponad 4,3 tys. sklepów i punktów usługowych na licencji –To bardzo dobry, wzrastający wynik, który obserwujemy również w naszej sieci – mówi Michał Groniewski Dyrektor Marketingu Delikatesy Centrum.
Czytaj również: Modele biznesowe, które warto poznać, jeśli chcesz otworzyć własny sklep
– Jako największy branżowy franczyzodawca przeprowadziliśmy wcześniej też własne badania, z których wynika, że ponad 55 proc. właścicieli sklepów planujących otwarcie nowej placówki zamierza to zrobić właśnie w modelu franczyzowym – mówi Michał Groniewski. Wg wspomnianych badań PROFIT system dla właścicieli sklepów, ważna jest rozpoznawalna przez klientów marka, wsparcie i doradztwo franczyzodawcy, mniejsze koszty promocji oraz większe możliwości konkurowania.
Zamiast sięgać do Wikipedii
Aż 80 proc. Polaków nigdy nie słyszało słowa „franczyza”, ale ci, którzy prowadzą już firmę na licencji, bez wahania poleciliby innym taką formę współpracy[2]. Czym zatem jest franczyza? Michał Groniewski z sieci Eurocash tłumaczy: – Najprościej mówiąc to licencyjna działalność gospodarcza ze wsparciem silniejszego partnera z biznesowym doświadczeniem.
Prawne uporządkowanie kwestii franczyzy istnieje w Polsce od 1989 roku i od tego czasu obserwować można stały rozwój tego modelu biznesowego. Najwięcej firm franczyzowych działa w gastronomii i branży spożywczej.
Obecnie na polskim rynku funkcjonuje ponad 1200 marek franczyzowych.[3] Warto jednak pamiętać, że liczba aktywnych systemów franczyzowych jest dużo mniejsza, bowiem wiele firm, które posiadają ofertę franczyzową, nie pozyskuje partnerów zainteresowanych współpracą. Klienci, w tym wypadku przedsiębiorcy, wybierają znane marki, które gwarantują wysoką jakość. Eksperci PROFIT system szacują, że na koniec 2018 roku na polskim rynku działać będzie 1 250 systemów franczyzowych, a liczba zrzeszonych w nich placówek sięgnie 78 tys.
Polskie marki franczyzowe najsilniejsze w kraju
W Polsce najbardziej popularne są rodzime licencje: osiem na dziesięć franczyz stanowią polskie marki, w ramach których działa również większość (ponad 85 proc.) jednostek franczyzowych. Sektor franczyzy jest również liczącym się pracodawcą. Przy średnim zatrudnieniu na poziomie 5-6 osób na placówkę franczyzową łączna liczba zatrudnionych w placówkach franczyzowych przekroczyła 405 tys. osób.
Wraz z franczyzobiorcami i franczyzodawcami na polskim rynku franczyzy pracuje ponad pół miliona ludzi. Firmy prowadzone na licencji franczyzowej to najczęściej małe rodzinne firmy, zatrudniające po kilka osób. To jedna z głównych dróg rozwoju drobnej przedsiębiorczości.[4]
Zobacz też: Ile kosztuje nas czas spędzony na zakupach w hipermarkecie a ile w sklepie osiedlowym?
Jak wygląda start z franczyzą? Na początku warto rozmawiać
Na początku warto sobie zadać podstawowe pytania biznesowe, o swoje kompetencje, możliwości finansowe czy istniejącą wokół konkurencję. Praktycy zachęcają do kontaktu z potencjalnymi franczyzodawcami[5].
– Zawsze bardzo chętnie spotykamy się z przedsiębiorcami zainteresowanymi współpracą z nami. – komentuje Groniewski – Mówimy o perspektywach rozwoju, o potencjalnych zyskach i szczerze mówimy też o kosztach takiej współpracy – dodaje.
– Planując franczyzę trzeba pamiętać o wydatkach; są to przede wszystkim tzw. kwoty wejścia (entry fee) czyli opłaty wstępne za przystąpienie do systemu, a potem o stałych kosztach licencyjnych. Mamy indywidualne podejście do naszych franczyzobiorców – mówi Groniewski – bowiem zdajemy sobie sprawę, że każdy biznes istnieje w trochę innym otoczeniu i w innych warunkach. Dlatego np. indywidualnie dobieramy pakiety startowe - od zwykłych banerów, poprzez dostęp do systemów CRM czy szkolenia sprzedażowe lub produktowe dla załogi.
Franczyza jest zawsze tańsza w uruchomieniu niż samodzielny biznes
Warto zwrócić uwagę, że przystąpienie do sieci franczyzowej jest jednak tańsze od uruchomienia zupełnie nowej placówki od podstaw. Według danych firmy PROFIT system przeciętny koszt uruchomienia placówki franczyzowej wynosi obecnie ok. 160 tys. zł netto.[6] Dlatego tak wiele przedsiębiorców decyduje się na podpisanie umowy franczyzowej, gdzie franczyzodawca daje sprawdzone, bardzo konkretne, policzalne systemy logistyczne, zakupowe, sprzedażowe mimo, że w zamian trzeba oddać część swoich zysków.
Praktycy podkreślają też wartość dobrze podpisanej umowy. Może ona mieć 20, 30 czy 50 stron, ale bardzo dokładanie opisuje świadczenia i obowiązki obu stron. W takiej umowie może znaleźć się naprawdę wszystko, dlatego warto korzystać z usług doradców: prawnika, księgowego, doradcy podatkowego, nawet znajomych itd.
Kim jest multiprzedsiębiorca franczyzowy?
Praktycy i teoretycy franczyzy (Jan Staniewicz[7]) mówią też o multiprzedsiębiorcach franczyzowych. Jeżeli franczyza daje stale dobre know-how i systemy, które pomagają zarządzać i tak naprawdę dużą część pracy wykonują za przedsiębiorcę, to ma on czas, żeby wejść w drugą czy trzecią franczyzę. To pozwala „stanąć na kilku nogach biznesowych” - mieć kilka źródeł przychodów. Oczywiście nadal trzeba dzielić się zyskiem, ale dywersyfikuje się i ryzyko, i przychody.
Jak Eurocash wspiera swoich franczyzobiorców?
Grupa Eurocash jako lider franczyzy na polskim rynku wspiera swoich franczyzbiorców. Są oni po prostu pełnoprawnym partnerem biznesowym, który również ma swoje know-how, którego warto słuchać.
Rada Franczyzobiorców
Sprawnie funkcjonuje Rada Franczyzobiorców, wybierana co 3 lata na drodze demokratycznego głosowania. Członkowie Rady mogą sami się do niej zgłaszać lub są zgłaszani przez innych ze względu na osiągniecia i zaangażowanie w rozwój całej sieci. Czym się zajmuje taka Rada? Opiniuje tematy i projekty, wraz z dyrektorami z centrali wytycza perspektywy na przyszłość, a jej członkowie są źródłem bezcennej wiedzy dla siebie nawzajem. Można powiedzieć, że Rada Franczyzobiorców stanowi pewnego rodzaju think tank dla Grupy - na bieżąco dzieli się wiedzą i doświadczeniem z innym franczyzobiorcami oraz dyrektorami z centrali i stanowi dla nich realne wsparcie.
Franczyzobiorcy mogą wymieniać wiedzą w dedykowanym dla nich workplace - narzędziu, którego żaden inny podmiot na rynku nie oferuje dla swoich partnerów.
Franczyza krok po kroku
– Nigdy nie zostaję sam z pytaniami i wątpliwościami dotyczącymi mojego biznesu. Zawsze mogę liczyć na wsparcie i bardzo profesjonalną opiekę doradcy klienta. Dzięki doradcy jestem na bieżąco z promocjami i nowymi pomysłami Eurocash – mówi Marcin Szufnara, prowadzący 6 placówek sieci Delikatesów Centrum[8].
Jak więc przebiega proces rozpoczęcia współpracy w modelu franczyzowym?
1. Inwentaryzacja obiektu, opracowanie kosztorysu - każdy lokal jest inny, różna jest jego wielkość, dane techniczne, a także lokalne otoczenie - to wszystko wymaga sprawdzenia i oceny, a im lepiej to zadanie zostanie wykonane, tym łatwiejsze będą kolejne kroki.
2. Projekt i aranżacja, podpisanie umowy wstępnej - przedsiębiorca otrzymuje projekt aranżacji sklepu i może też aktywnie włączyć się w najdogodniejsze dla klientów kreowanie przestrzeni sprzedażowej. Umowa wstępna na tym etapie zabezpiecza interesy obu stron.
3. Podpisanie umowy franczyzowej
4. Wyposażenie sklepu - nie trzeba nikogo przekonywać jak ważne są przyjazne klientom półki i lady. A jeśli jeszcze do tego dojdzie atrakcyjna kolorystyka i współczesny design, to sklep z pewnością zostanie zauważony na lokalnym rynku.
5. Szkolenie pracowników - Peter Drucker mówił, że systemy i ludzie to najważniejsze składniki biznesu, bo biznes zawsze robimy z ludźmi. Dlatego jeśli zespół pracowników nie przejdzie przez pełne szkolenie, to ich praca będzie trudniejsza i z pewnością mniej wydajna i efektywna.
6. Instalacja systemu IT jest niezbędna dla płynności procesów zamawiania towarów, ich rozliczania i bezpieczeństwa informatycznego.
7. Dostawa towaru
8. Zatowarowanie sklepu to jeden z najprzyjemniejszych kroków - na półkach pojawiają się towary, które z pewnością przyciągną klientów, w tym wybrane przez przedsiębiorcę produkty lokalne.
9. Montaż reklamy - wszyscy znają slogan „reklama dźwignią handlu” i przecież tak jest w istocie, a praca pod szyldem Delikatesów Centrum daje gwarancje jakości, wyjątkowości i jednocześnie najniższych cen najważniejszych produktów.
10. Otwarcie sklepu jest świętem dla klientów, przedsiębiorcy i ważną datą w jego biznesowej historii, bowiem od tego dnia wiele zależy, a jego początkowe zaangażowanie może przerodzić się dochodowe osiągnięcie.
Zalety współpracy franczyzowej
Przedsiębiorcy współpracujący z Grupą Eurocash wskazują wiele zalet bycia franczyzobiorcą. Podkreślają, że dzięki franczyzie mają w sklepach wiele ciekawych ofert promocyjnych, zdecydowanie niższe ceny produktów oraz bardzo cenne wsparcie reklamowe i marketingowe. Wg prowadzonych badań, zarówno właściciele sklepów franczyzowych, jak i niezależnych uważają, że przynależność do sieci zapewnia większą liczbę klientów (65 proc.), większą sprzedaż (65 proc.) i wyższą wartość jednorazowych zakupów (57 proc.)[1].
Również badania klientów wskazują, że konsumenci coraz chętniej wybierają sklepy i usługi markowe czy będące w sieci, bo dają one przewidywalną jakość po cenie znanej z innych lokalizacji. Franczyzobiorca nie musi od zera budować zaufania klientów. Z drugiej strony rozpoznawalne logo pozwala znacząco zmniejszyć ryzyko biznesowej porażki.
Nie bez znaczenia jest również zmienna sytuacja prawna wpływająca na funkcjonowanie biznesów (m.in. zmiany w rozliczaniu podatku VAT czy zakaz handlu w niedzielę). – Obecna sytuacja to dla nas jako franczyzodawców olbrzymie wyzwanie i jednocześnie szansa – mówi Groniewski – stale monitorujemy aktualne przepisy, by przygotować i wdrożyć najlepsze rozwiązania, ułatwiające funkcjonowanie obecnym franczyzobiorcom i zachęcające do współpracy nowych.
Wsparcie promocyjno-reklamowe
Nie mniej ważne jest wsparcie promocyjno-reklamowe i nie chodzi tu tylko o wielkie kampanie w TV czy Internecie, ale działania na małą skalę, jak choćby ulotki. Jeśli właściciel sklepu sam projektuje ulotki, szuka drukarni, robi korekty - to zajmuje bardzo wiele czasu, a efekt jest dużo gorszy od spodziewanego. Lepiej zrobić to raz, spersonalizować materiały i franczyzobiorca dostaje gotową ulotkę.
Właściciel sklepu poza siecią nie może nawet pomarzyć o takich rozwiązaniach jak rozbudowane programy lojalnościowe (na przykład Delikarta, która wygrała branżową nagrodę Loyalty Awards 2017 w kategorii "Najlepszy nowy program lojalnościowy/aktywność lojalnościowa w 2017 roku"). Dzięki nim przywiązujemy klienta do siebie przez zniżki dla posiadaczy kart (Delikatesy Centrum oferują specjalne "Deliceny" dla posiadaczy Delikarty). Co najlepsze, mając bazę danych zakupów konkretnego klienta, zaawansowane algorytmy pozwalają personalizować promocje. W ten sposób posiadacz karty będzie dostawał więcej naprawdę interesujących go zniżek.
Franczyzobiorca może też często skorzystać z wysokiej jakości katalogów. Zwykłe papierowe gazetki wciąż mocno się trzymają i na pewno nie znikną - są dla wielu klientów ważnym narzędziem poszukiwania promocji. Ale popularność zyskują katalogi w formie magazynów przygotowywanych przez profesjonalne wydawnictwa. Znajdziemy w nich lifestylowe artykuły czy przepisy, gdzie nasze produkty są wplecione w treści - takim przykładem jest Magazyn kulinarny Delikatesów Centrum, który został specjalnie przygotowany dla Klientów na Święta Bożego Narodzenia. Dodatkowo był on zachętą do zapisania się do programu lojalnościowego - posiadacze Delikarty musieli zapłacić za niego tylko 1 grosz, a oprócz tego mogli jeszcze skorzystać ze specjalnych bonów zakupowych.
Przeczytaj także: Jak komunikować ceny? Pricing i strategie cenowe - lekcja obowiązkowa
Wiedzieć więcej
Dla osób zainteresowanych tematem polecamy dwa podstawowe portale piszące o franczyzie, mianowicie portal franchising.pl i portal franczyzawpolsce.pl. Wiedza tam zawarta jest wystarczająca do tego, żeby dobrze się orientować, czym jest franczyza, co oferują franczyzodawcy i na co zwracać uwagę.
Systemy franczyzowe Grupy Eurocash gwarancją sukcesu
Siła grupy:
- przejrzyste zasady współpracy
- kompletny plan marketingowy i rozbudowany pakiet narzędzi marketingowych
- właściwe narzędzia i know-how
- szeroki wybór marek własnych
- kompleksowa wizualizacja sklepu
- dostęp do dostawców i efektywna logistyka zapewniającą rynkową konkurencyjność
- optymalizacja kosztów przedsiębiorcy (preferencyjne warunki zakupu wyposażenia oraz innych usług związanych z funkcjonowaniem sklepu
- profesjonalne szkolenia personelu
Przypisy:
[1] http://franczyza.org.pl/raport-o-franczyzie
[2] https://www.forbes.pl/biznes/franczyza-w-polsce-czy-oplaca-sie-zalozyc-biznes-na-licencji/qb6l9tl
[3] http://franczyza.org.pl/raport-o-franczyzie
[4] http://franczyza.org.pl/raport-o-franczyzie
[5] https://malawielkafirma.pl/franczyza-czy-to-sie-oplaca/
[6] https://www.forbes.pl/biznes/franczyza-w-polsce-czy-oplaca-sie-zalozyc-biznes-na-licencji/qb6l9tl
[7] https://malawielkafirma.pl/franczyza-czy-to-sie-oplaca/
[8] https://www.delikatesy.pl/franczyza
Określenie ceny za produkt czy usługę to jeden z trudniejszych, a jednocześnie najbardziej znaczących elementów strategii marketingowej firmy i jej sukcesu na każdym rynku. Sposób w jaki wycenisz swoje produkty lub usługi (pricing) znacząco wpływa na ich pozycjonowanie i postrzeganie przez klientów.
Dobrze skonstruowana strategia cenowa może zatem przesądzić o sukcesie lub porażce biznesowego przedsięwzięcia. Hermann Simon, światowy autorytet w dziedzinie polityki cenowej uważa, że polityka cenowa może być elementem zachęcającym lub odstraszającym od zakupu. To często właśnie cena sugeruje klientom czy produkt jest wysokiej czy niskiej jakości, powszechny czy wyjątkowy.
Dlatego każdy właściciel firmy powinien wiedzieć jak skutecznie opracować strategie cenowe i metody kształtowania cen. Dopasowana do rodzaju prowadzonego biznesu i oferowanego produktu polityka cenowa, to skuteczne narzędzie wspierające rozwój firmy i pomnażające jej zysk. W firmach produkcyjnych dodatkowo wspiera proces zarządzania stanem magazynowym.
Czytaj także: Jak skutecznie odpowiedzieć na niehandlowe niedziele
Polityka cenowa
Strategia cenowa to nic innego, jak zbiór koncepcji i działań, którymi posługujemy się dla określenia ceny produktu lub usługi w taki sposób, by osiągnąć jak najwyższe zyski. Jednak aby wybrać odpowiednią dla naszego biznesu politykę cenową, dobrze jest przetestować różne rozwiązania i obserwować, które z nich działają na naszych klientów.
Umiejętne dopasowanie strategii cenowej do obszaru naszej działalności nie jest rzeczą prostą. Trzeba przeanalizować wiele różnych czynników, które mają ostatecznie wpływ na cenę. Jak wynika z rozmów z naszymi klientami, nawet doświadczeni handlowcy i właściciele firm z wieloletnim doświadczeniem mają problem z dopasowaniem ceny do świadczonych usług lub sprzedawanego towaru. Najczęstszym błędem jest wyliczenie ceny na postawie poniesionych kosztów powiększonych o marżę.
Zapraszamy do przeczytania: 10 rzeczy, które pomogą w budowaniu zespołu
Strategia niskich cen, to konkurowanie ceną niższą od cen analogicznych produktów lub usług dostępnych na rynku. Najczęściej towarzyszy firmom, które chcą zwalczyć konkurencję niskimi cenami lub wejść na rynek i w szybkim czasie przejąć jego część. Ten rodzaj polityki cenowej może prowadzić do wojny cenowej, kiedy to konkurujące ze sobą firmy prześcigają się w obniżaniu cen swoich usług czy produktów kosztem rentowności.
Powodzenie sklepu w dużej mierze związane jest z umiejętnie zastosowana polityką cenową. Jak się okazuje przeciętnie potrafimy zapamiętać około 25 cen produktów, które wpływają na naszą opinię czy dany sklep jest tani czy też nie. Strategia Grupy Eurocash oferująca nieskie ceny. To efekt przemyślanych działań polegających m.in. na co tygodniowych badaniach cen rynkowych. W ten sposób Eurocash jest w stanie zapewnić w swoich hurtowniach Eurocash Cash&Cary niższe ceny na najczęściej kupowane artykuły.
Strategia średnich cen jest opcją sprzedaży produktów w średniej półce cenowej, usytuowanie ich pomiędzy towarami najtańszymi, a najdroższymi. Przedsiębiorcy stosujący ten rodzaj strategii cenowej odwołują się do korzyści, jakie ma nabywca z danego zakupu. Klienci są zazwyczaj gotowi zapłacić nieco więcej za produkt, jeśli otrzymują dodatkowe benefity lub gwarancje.
Strategia wysokich cen to model, w którym stosuje się możliwie najwyższe ceny. Taka strategia dobrze działa w określonym czasie np. jajka drożeją przed okresem Świąt Wielkanocnych, kiedy to popyt na ten produkt znacznie wzrasta. Wówczas zarówno producenci, jak i pośrednicy, podnoszą ceny. Innym wariantem tej samej strategii jest utrzymanie wysokich cen do momentu pojawienia się konkurencji z podobną usługą czy produktem.
Metody kształtowania cen
Istniej wiele sposobów wyznaczania ceny produktu lub usługi. Nie sposób ich wszystkich zaprezentować w krótkim artykule, warto jednak wyróżnić kilka głównych, takich jak metoda kosztowa, popytowa, konkurencyjna oraz wartościowa.
Cost+ (cena oparta na kosztach) metoda generująca cenę na podstawie poniesionych kosztów produkcji lub usługi powiększonych o marżę, gwarantująca rozwój i rentowność biznesu. To najbardziej podstawowe narzędzie kalkulacji ceny, jednak niestety zawodne w sytuacji walki cenowej i dużej konkurencji
Competitor+ (benchmarking, czyli cena nawiązująca do cen rynkowych rywali) W tym przypadku porównujemy ceny konkurencyjnych produktów dostępnych na rynku. Punktem wyjścia jest określenie ceny za produkt lub usługę, która będzie nieznacznie niższa od oferowanych na rynku. Ryzykiem przy korzystaniu z tej metody do określania cen jest podatność na wahania rynku i uleganie presji na stałe dopasowywanie ceny do rywali, co może doprowadzić do braku rentowności firmy.
Trzecia metoda wyznaczania ceny to value based pricing (VBP) czyli kształtowanie ceny opartej na odczuciu wartości klienta. Przy określaniu ceny kierujemy się wartościami, które mają znaczenie dla klienta. Metoda ta zakłada, że klient jest w stanie zapłacić więcej, jeśli produkt spełni jego oczekiwania.
Przykładem takiej polityki cenowej, połączonej z modelem ograniczonej dystrybucji, jest popularny napój Fritzl Cola. Twórcy tej marki zdecydowali, że ich napój będzie sprzedawany po cenie dwukrotnie wyższej niż znana na całym świecie Coca-Cola. Swoją decyzję oparli na wynikach badań, które pokazują, że dla blisko 60 procent klientów wysoka cena oznacz wysoką jakość.
Drugim wyznacznikiem była dostępność produktu tylko w wybranych punktach - lokalach gastronomicznych. Model ograniczonej dystrybucji powoduje, że traktujemy dany towar jak dobro luksusowe, produkt o większej wartości, za który klient jest gotowy zapłacić więcej.
Magia 99 groszy
Skuteczną polityką cenową, od lat stosowaną w handlu, jest cena z końcówką 99 groszy. Jak dowodzą badania francuskich i amerykańskich naukowców, zastosowanie niepełnych cen kończących się na 99, może zwiększyć utarg nawet o 15-30 procent. Przeprowadzone przez nich eksperymenty dowodzą, że zmiana cen na niepełne powoduje, że klienci kupują więcej i chętniej. Taka cena powoduje, że dany towar wydaje nam się tańszy niż jest w rzeczywistości.
Innym skutecznym rozwiązaniem w branży spożywczej jest taktyka „product building pricing”. Polega ona na łączeniu produktów i oferowaniu za zakup pakietu niższej ceny. Można zestawić produkty z tej samej kategorii i ustala się za nią atrakcyjną cenę np. cztery jogurty kosztują mniej niż te same jogurty kupione pojedynczo.
Zdarzają się też jednak sytuacje, że paradoksalnie sprzedaż rośnie nam wówczas kiedy podniesiemy ceny. Skimming, bo tak nazywa się ta technika, stosowany jest przy wprowadzaniu produktu na rynek lub przy sprzedaży towarów innowacyjnych. Taką formę sprzedaży zastosował Apple, wprowadzając na rynek iPoda. Podczas premiery cena urządzenia wynosiła 349 dolarów, a już kilka miesięcy później spadła do 299 dolarów za ten sam model. Polityka firmy była prosta: zbudować wokół produktu poczucie wyjątkowości oferowanego produktu.
Podsumowując, decyzja o wyborze strategii cenowej determinuje naszą pozycje rynkową, plasuje nas na tle konkurencji i w percepcji klienta. Trzeba jednak pamiętać, że polityka cenowa firmy powinna być analizowana i elastycznie się zmieniać. Ponieważ niezależnie od tego czy oferujemy swoje towary lub usługi na rynku B2C czy B2B, to właśnie cena jest jednym z kluczowych elementów powodzenia naszego biznesu.
Przeczytaj teraz: Jak skutecznie odpowiedzieć na niehandlowe niedziele
Źródło:
- Magazyn Harvard Business Review nr 165, Wartość zależy od percepcji klienta, Listopad 2016 r.
- Blog Pricing Lab, 23 przykłady skutecznej prezentacji cen i promocji z niemieckiego retailu, Marzec 2018 r, http://pricinglab.pl/blog/
- Jakub Kot, Marketing i Biznes, Strategia cenowa. Wizerunek zbudowany z cen, Wrzesień 2016 r.
Polska dołączyła do krajów europejskich, w których funkcjonuje częściowy lub ograniczony zakaz handlu w niedzielę. Od marca br. placówki handlowe mogą być otwarte tylko w pierwszą i ostatnią niedzielę miesiąca. Zgodnie z planami ustawodawcy, w ciągu najbliższych dwóch lat liczba niedziel objętych zakazem handlu będzie się zwiększać. Już w przyszłym roku sklepy będą otwarte tylko w jedną niedzielę w miesiącu, a w 2020 roku zostanie wprowadzony całkowity zakaz handlu z wyjątkami dopuszczającymi handel w siedem wyznaczonych niedziel w roku.
Niedziele handlowe w 2020 roku
W kończącym się 2019 roku na zakupy mogliśmy się udać w każdą ostatnią niedzielę miesiąca. Od 1 stycznia 2020 zakaz handlu w niedzielę zostaje poszerzony, co w rzeczywistości przekłada się na wystąpienie jedynie 7 tzw. niedziel handlowych.
Oto kalendarz niedziel handlowych 2020 roku:
- 6 stycznia
- 5 kwietnia
- 26 kwietnia
- 28 czerwca
- 30 sierpnia
- 13 grudnia
- 20 grudnia
W pozostałe niedziele będzie obowiązywał zakaz handlu. Nie będzie on dotyczył jedynie stacji benzynowych i małych sklepów, gdzie za obsługę będą odpowiedzialni właściciele placówek. Dodatkowo 11 kwietnia, czyli w sobotę tuż przed Wielkanocą, oraz w wigilię 24 grudnia handel będzie obowiązywał jedynie do godziny 14:00.
Ograniczenia nałożone przez polskie prawo, w połączeniu z rosnącym zainteresowaniem ofertami sklepów internetowych, zmusza tradycyjne sklepy do poszukiwania rozwiązań broniących je przed spadkiem sprzedaży.
Co zrobić aby skutecznie odpowiedzieć na zakaz handlu?
Nie od dziś wiadomo, że tam gdzie pojawiają się zakazy rodzi się kreatywność i chęć ominięcia wprowadzonych barier. Ograniczenia handlu w niedzielę zaowocowało poszukiwaniem alternatywnych metod sprzedaży oraz dystrybucji towarów w dni objęte zakazem. Jednym z rozwiązań stosowanych przez handlowców, jest wprowadzenie czytelnych komunikatów związanych z kalendarzem pracujących niedziel oraz systematyczne przypominanie swoim klientom, że dana niedziela jest dniem wolnym od handlu. Tradycyjna dystrybucja spojrzała też przychylnie na rozwiązania jakie daje współczesna technologia, np. mobilne aplikacje czy coolomaty.
Zakaz handlu w wybrane niedziele obowiązuje kilka miesięcy, można już jednak zaobserwować pierwsze efekty wprowadzenia nowych regulacji. W odpowiedzi na działania ustawodawców, sieci handlowe ruszyły z ofensywą programów rabatowych.
Czytaj także: Brakuje zawodowców. Pilnie poszukiwani sprzedawcy i handlowcy
Sklepy znanych marek wydłużyły godziny pracy w piątek i w sobotę, aby zrekompensować brak sprzedaży w niedzielę. Zamknięcie sklepów w niedzielę wpływa na rozwój nowych technologii wspierających sprzedaż, takich jak aplikacje zakupowe z opcją dostawy w niedzielę, czy sklepy samoobsługowe.
Wolność Tomku
Pierwotną intencją ustawodawcy w momencie wprowadzania ograniczenia handlu w niedziele, było zapewnienie wolnych niedziel dla pracowników dużych sieci detalicznych. Zatem zgodnie z prawem właściciel małego sklepu może otworzyć sklep także w niedziele wolne od handlu. To dotyczy także sklepów działających w ramach sieci franczyzowej lub partnerskiej. Mimo wspólnego logo, należą do wielu, niezależnych przedsiębiorców.
- Dzięki przynależności do sieci franczyzowej sklepy korzystają z rozpoznawalnej marki, wsparcia marketingowego czy rozwiązań logistycznych oferowanych przez operatora sieci. Ale koniec końców, każdy z tych przedsiębiorców działa na własny rachunek – to oni są pracodawcą, podatnikiem i oni jako przedsiębiorcy stawiają czoła codziennym ryzykom związanym z prowadzonym biznesem.- komentuje Jan Domański, rzecznik prasowy Grupy. - Jako ich partner w codziennym biznesie uważamy, że tak jak dotychczas, każdy właściciel sklepu powinien mieć możliwość podjęcia indywidualnej decyzji, czy w wolny dzień otworzy sklep, stanie osobiście przy kasie i obsłuży konsumentów, czy też zdecyduje się na jego zamknięcie.
Ściągnij, zamów i czekaj
Pewnym rozwiązaniem są także aplikacje mobilne umożliwiające zakupy online w niedziele wolne od handlu. Innym rozwiązaniem jest sklep internetowy z powodzeniem działający w Warszawie - Frisco.pl, która pozwala zrobić zakupy w niehandlowe niedziele. Jak to możliwe? Proces wyboru produktów, a także płatność i przekazanie do realizacji jest w pełni automatyczne, a odbiór zakupów spożywczych jest możliwy w jednej z wybranych przez klienta form dostawy: do domu, odbiór w Coolomatach.
Jedzenie z paczkomatu
Kilka lat temu, pierwsze uliczne lodówki próbowały wprowadzić na rynek sieć delikatesów spożywczych Alma oraz właściciel paczkomatów Grupa Integer. Inwestycje zakończyły się fiaskiem. Dziś znacząco zmienił się nasz tryb życia. W Warszawie testowany jest projekt firmy Coolomat. To odpowiednik paczkomatu z jedzeniem, dostępny przez całą dobę, umożliwiający klientom sklepów spożywczych odbiór zamówienia w wygodnej lokalizacji, bez konieczności oczekiwania na kuriera w domu.
Zobacz również: Jak komunikować ceny? Pricing i strategie cenowe - lekcja obowiązkowa
Pierwsze bezobsługowe sklepy
W 2016 roku, szwedzki przedsiębiorca Robert Ilijason, otworzył pierwszy na świecie całkowicie bezobsługowy sklep, w którym nie zatrudnił ani jednego pracownika. By wejść do sklepu i zrobić zakupy skanując kody kreskowe produktów, wystarczyła aplikacja i telefon. Na dodatek, klienci sklepu płacili za zakupy dopiero pod koniec miesiąca.
Natomiast w tym roku, amerykański lider sprzedaży internetowej Amazon, otworzył w Seattle ultranowoczesny sklep bez kas. W sklepie Amazon Go cały proces zakupów jest automatyczny - klienci wkładają produkty do koszyka, a kwota do zapłacenia naliczana jest automatycznie. Warunkiem rozpoczęcia zakupów jest pobranie aplikacji na telefon i podłączenie do niego karty kredytowej.
Sklep przyjedzie do Ciebie
Pomimo zakazu handlu w niedziele, zapominalscy mogą zrobić zakupy w placówkach nie objętych ograniczeniami takich jak stacje benzynowe oraz sklepy gdzie za ladą w tym dniu stoi sam właściciel. Innym rozwiązaniem jest oferta sklepów internetowych, które w obliczu nowych regulacji przygotowały specjalne oferty i rabaty, wabiąc klientów zniżkami na wybrane produkty, czy specjalnymi bonami na zakupy. Duże sieci handlowe poszły o krok dalej, oferując swoim klientom zakupy online z dostawą w niedzielę. Tym samym siedząc w domu możemy zamówić zakupy w internecie, a sklep przyjedzie do nas także w niedzielę objętą zakazem handlu.
Grupa Eurocash wprowadziła kilka rozwiązań, które pozwalają skorzystać z oferty sklepów nawet w niehandlowe niedziele. Jednym z nich jest mobilny sklep abc na kołach, który działa w mniejszych miejscowościach. Możliwość dostawy w niedziele wprowadził także sklep internetowy działający na terenie miasta stołecznego - Frisco.pl.
Pomysłów i rozwiązań jak skutecznie odpowiedzieć na niehandlowe niedziele jest wiele. Dostępne opcje są atrakcyjne i umożliwiają sprawne zakupy także w te dni kiedy obowiązują nowe przepisy.
Czytaj też: 10 rzeczy, które pomogą w budowaniu zespołu
Jeśli jesteś pracodawcą i myślisz o zatrudnianiu obcokrajowców – ten poradnik jest dla Ciebie. Jeśli odczuwasz braki kadrowe, również polecamy nasz poradnik. Może zatrudnianie pracowników z zagranicy rozwiąże Twoje problemy? Zapotrzebowanie na pracowników obcokrajowców w polskich firmach rośnie. Dane Ministerstwa Rodziny i Pracy odnoszące się do 2018 roku wskazują na kontynuację trendu rosnącego odnośnie liczby zarejestrowanych oświadczeń o powierzeniu pracy cudzoziemcowi, jak i liczby wydanych zezwoleń na pracę cudzoziemca.
Którzy pracownicy z zagranicy mogą wykonywać pracę na terenie Polski bez zezwolenia na pracę?
Na takich samych zasadach, jak obywateli polskich, bez żadnych zezwoleń na pracę, można zatrudniać w Polsce osoby z Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego (Norwegii, Islandii i Liechtensteinu), Szwajcarii oraz państw, które na podstawie umowy zawartej z Unią bądź jej państwami członkowskimi mają prawo do korzystania ze swobody przepływu osób. Podobnie prawo stanowi o członkach rodzin takich osób.
Osoby, które nie są obywatelami jednego z państw wymienionych powyżej muszą posiadać jeden z następujących dokumentów bądź statusów, aby móc legalnie pracować na terenie Rzeczypospolitej:
Karta Polaka – dokument stwierdzający przynależenie do narodu polskiego, przy jednoczesnym nieposiadaniu obywatelstwa. Pozwala na pracę na terenie Polski bez dodatkowych zezwoleń.
Karta pobytu – poświadcza tożsamość cudzoziemca i pozwala na kilkukrotne przekraczanie granicy bez potrzeby posiadania wizy (łącznie z dokumentem podróży)
Pobyt tolerowany – status nadany w sytuacji, gdy powrót do kraju jest niemożliwy przez wzgląd na bezpieczeństwo cudzoziemca bądź z powodów niezależnych od cudzoziemca oraz organu decyzyjnego.
Status uchodźcy – nadawany w sytuacji, gdy z uzasadnionej przyczyny cudzoziemiec nie może albo nie chce korzystać z ochrony swego kraju. Nadawany jest również dzieciom uchodźcy urodzonym na terenie Polski.
Ochrona uzupełniająca – przyznawana osobom, które nie spełniają warunków na przyznanie statusu uchodźcy, lecz nie mogą wrócić na teren swego kraju ze względu na zagrożenie.
Azyl – udzielany gdy jest niezbędny do zapewnienia bezpieczeństwa i leży w interesie Rzeczypospolitej. Wraz z udzieleniem azylu wydaje się pozwolenie na osiedlenie.
Zezwolenie na pobyt czasowy i pracę – przyznawane, gdy celem cudzoziemca jest wykonywanie pracy i spełnione są określone warunki.
Wizy czy inne dokumenty pobytowe - wydane przez inne państwa strefy Schengen także uprawniają do wykonywania pracy w Polsce.
Zezwolenie na pracę nie jest również wymagane w przypadku cudzoziemców pochodzących z Armenii, Białorusi, Rosji, Ukrainy, Gruzji oraz Mołdawii. Obywatele ci mogą w Polsce pracować bez zezwolenia do 6 miesięcy w okresie kolejnych 12 miesięcy. Procedura ich zatrudnienia wymaga zaledwie spełnienia kilku warunków. Pracodawca musi zawrzeć z nimi umowę o pracę w formie pisemnej i powiadomić o tym miejscowy urząd pracy. Zanim polski pracodawca powierzy określoną pracę cudzoziemcowi z wymienionych państw, musi wykonać tzw. test lokalnego rynku pracy. W praktyce oznacza to publikację oferty pracy w miejscowym PUP na stanowisko, które, w przypadku braku chętnych, powierzy cudzoziemcowi.
Jak zatrudnić cudzoziemca, który nie jest zwolniony z posiadania zezwolenia na pracę?
Każdy cudzoziemiec, który na mocy przepisów nie jest zwolniony z obowiązku posiadania zezwolenia na pracę w Polsce, chcący podjąć zatrudnienie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, musi posiadać odpowiednie zezwolenie. O zezwolenie na pracę występuje pracodawca do właściwego wojewody lub w przypadku zezwolenia na pobyt czasowy i pracę – cudzoziemiec, przebywający już legalnie na terytorium Polski do wojewody właściwego ze względu na pobyt obcokrajowca. O zezwolenie na pracę sezonową, wprowadzone od 1 stycznia 2018 r., występuje pracodawca do właściwego starosty (powiatowego urzędu pracy).
Jeżeli cudzoziemiec wykonuje pracę w Polsce na podstawie umowy o pracę lub umowy cywilnoprawnej z pracodawcą, który ma siedzibę /miejsce zamieszkania w Polsce, pracodawca występuje o pozwolenie typu A. Zezwolenia typu B, C, D, E dotyczącą cudzoziemców pełniących funkcje w zarządach spółek lub u pracodawców mających status podmiotu zagranicznego. Zezwolenie dotyczy określonego stanowiska pracy, w przypadku jego zmiany należy starać się o nowe.
Dokumenty składane do wojewody, prócz formularza wniosku, zawierają szereg załączników, między innymi kopie wszystkich stron dokumentu podróży cudzoziemca oraz informacje właściwego starosty o braku możliwości zaspokojenie potrzeb kadrowych pracodawcy w oparciu o rejestr bezrobotnych lub o brak rezultatu naboru prowadzonego przez pracodawcę. Istnieje szereg odstępstw pozwalających na nieprzedkładanie tego dokumentu w zależności od rodzaju zawodu i kraju pochodzenia pracownika.
Zezwolenie na pracę jest ważne tylko przez określony czas, wskazany w nim, nie dłuższy jednak niż 3 lata. Wydanie pozwolenia kosztuje od 50 do 200 zł od pracownika. Teoretycznie czas rozpatrzenia wniosku wynosi od 1 do maksymalnie 2 miesięcy. W praktyce trwa często znacznie dłużej. Na stronach wszystkich urzędów wojewódzkich znajdują się szczegółowe informacje dotyczące składania wniosków.
Nowym rodzajem pozwolenia na prace jest zezwolenie na pracę sezonową w zakresie działalności określonych w rozporządzeniu Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z 8 grudnia 2017r. Są to stanowiska związane z uprawami roślin i hodowlą zwierząt, turystyką i gastronomią. Zezwolenie na pracę sezonową wydaje się na czas określony, który nie może być dłuższy niż 9 miesięcy w roku kalendarzowym. Zezwolenie tego typu wydaje starosta właściwy ze względu na siedzibę lub miejsce zamieszkania podmiotu powierzającego wykonywanie pracy cudzoziemcowi. W przypadku obywateli Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji lub Ukrainy procedura jest częściowo uproszczona.
Sposób uzyskania zezwolenia różni się w zależności od tego czy cudzoziemiec znajduje się w Polsce czy za granicą. Jego wydanie kosztuje 30 zł. Informacje szczegółowe co do trybu składania wniosków znajdują się na stronach właściwych urzędów pracy w powiatach.
Możesz zatrudniać obcokrajowców jeśli jesteś osobą fizyczną, masz firmę (lub prowadzisz inny podmiot, np. fundację), która ma w Polsce siedzibę, oddział, zakład lub inną formę zorganizowanej działalności. Może to wymagać spełnienia pewnych warunków, które są zróżnicowane w zależności od obywatelstwa, rodzaju wykonywanej pracy, czy nawet sytuacji społecznej, zawodowej albo rodzinnej twojego potencjalnego pracownika.
Jaki rodzaj umowy o pracę można zawrzeć z obcokrajowcem?
Z pracownikami z zagranicy, podobnie jak z Polakami, możesz zawrzeć następujące rodzaje umów o pracę:
- umowę na okres próbny (w tym umowę na zastępstwo),
- umowę na czas określony,
- umowę na czas nieokreślony,
- umowę zlecenie,
- umowę o dzieło,
- umowę o pracę nakładczą,
- umowę o pomocy przy zbiorach.
W przypadku umowy o pracę cudzoziemiec ma prawo do co najmniej minimalnego wynagrodzenia w Polsce (w 2019 r. – 2.250 PLN brutto); minimalna stawka godzinowa w Polsce w 2019 r. wynosi zaś 14,70 PLN brutto, a planowana minimalna stawka godzinowa na 2020, to 17 zł brutto (dotyczy to m.in. umów zlecenia, nie dotyczy umów o dzieło).
Zobacz również: Brakuje zawodowców. Pilnie poszukiwani sprzedawcy i handlowcy
Jakie są obowiązki pracodawcy wobec pracownika cudzoziemca?
Przed powierzeniem pracy pracodawca powinien sprawdzić, czy cudzoziemiec posiada ważny dokument uprawniający do pobytu w Polsce, zrobić kopię tego dokumentu i przechowywać go do zakończenia pracy przez cudzoziemca. Pracodawcom powierzającym wykonywanie pracy cudzoziemcowi przebywającemu bez ważnych dokumentów pobytowych grożą dotkliwe sankcje.
Należy upewnić się, że tytuł pobytowy cudzoziemca uprawnia go do podejmowania pracy w Polsce.
Rodzaj umowy powinien być dostosowany do charakteru pracy. Zawarcie umowy o dzieło nie może być sposobem na obejście przepisów kodeksu pracy czy zmniejszenie kosztów zatrudnienia cudzoziemca. Zawarcie umowy cywilnoprawnej w warunkach, gdy powinna być zawarta umowa o pracę, stanowi naruszenie przepisów prawa pracy i jest karane grzywną.
Jeżeli pracodawca zatrudnia cudzoziemca na podstawie umowy o pracę lub umowy zlecenia, to ma obowiązek zgłoszenia go w ciągu 7 dni od daty rozpoczęcia pracy do ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego oraz comiesięcznego terminowego odprowadzania składek do ZUS.
Jako podmiot powierzający wykonywanie pracy jest też obowiązany do wypełniania obowiązków wynikających z prawa podatkowego, jak np. obliczanie, pobieranie i wpłacanie zaliczek na podatek dochodowy.
Planowane zmiany w kwestii zatrudniania obcokrajowców
1 stycznia 2019 roku miały zostać wprowadzone zmiany w ustawie o rynku pracy, a duża ich część dotyczyła formalności związanych z zatrudnianiem cudzoziemców. M. in. wydłużenia czasu pracy na podstawie oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy ( dla wybranych państw) do 12 miesięcy w ciągu kolejnych 18 miesięcy. Niestety z uwagi na przedłużające się prace termin ten został przesunięty i aktualnie nie wiadomo, kiedy ostatecznie zmiany zostaną wdrożone.
Zatrudnianie Brytyjczyków po Brexicie
W październiku br. Rada Europejska podjęła decyzję o przedłożeniu okresu negocjacji wyjścia Wielkiej Brytanii z UE do 31 stycznia 2020 roku. Do tego czasu zatrudnianie obywateli Wielkiej Brytanii w Polsce odbywa się na zasadach obowiązujących każdego obywatela Unii Europejskiej, tj. mają oni pełny dostęp do polskiego rynku pracy, bez konieczności ubiegania się o zezwolenia na pracę czy pobyt.
W marcu br. Polski ustawodawca wprowadził regulacje na wypadek zaistnienia tzw. twardego brexitu, ustanawiając okres przejściowy do końca 2020 r.
Główne założenia ustawy regulującej status pobytowy Brytyjczyków w Polsce:
- od daty brexitu do 31 grudnia 2020 r. pobyt i praca obywateli Wielkiej Brytanii i członków ich rodzin będą uznawane za legalne jeśli dzień przed brexitem będą posiadali prawo pobytu w Polsce;
- wprowadzenie nowych, dedykowanych dla Brytyjczyków rodzajów zezwoleń na pobyt czasowy (na 5 lat) i stały (na czas nieokreślony), o które będzie można się ubiegać w okresie od daty brexitu do 31 grudnia 2020 r.;
- domniemanie posiadania prawa pobytu lub prawa stałego pobytu w Polsce dzień przed brexitem dla osób posiadających w tym dniu zaświadczenie o zarejestrowaniu pobytu obywatela UE, dokument potwierdzający prawo stałego pobytu, kartę pobytu lub kartę stałego pobytu członka rodziny obywatela UE – uproszczenie postępowania o zezwolenie na pobyt czasowy lub stały dedykowanego Brytyjczykom;
- uprawnienie do uzyskania zezwolenia na pobyt stały po upływie 5 lat legalnego nieprzerwanego pobytu również po brexicie, na określonych warunkach;
- uzyskanie zezwolenia na pobyt będzie uprawniało do podejmowania pracy;
- wnioski o zezwolenia na pobyt będą rozpatrywane przez urzędy wojewódzkie właściwe ze względu na miejsce przebywania.
Czytaj też: 10 rzeczy, które pomogą w budowaniu zespołu
Uruchomienie i prowadzenie własnego sklepu jest dla wielu osób odważnym krokiem wejścia w świat samodzielnego biznesu. Podjęcie takiej decyzji obarczone jest z pewnością dużym ryzykiem – przecież nie każdy sklep ma szanse na powodzenie – ale z drugiej strony bez ryzyka nie ma co liczyć na późniejsze zyski.
Można jednak ryzyko zminimalizować, korzystając ze sprawdzonych rozwiązań biznesowych oferowanych przez Grupę Eurocash. Rozwiązania te, sprawdzone już przez wielu przedsiębiorców, którzy skorzystali z nich wcześniej to franczyza lub agencja. Model bardziej rozpowszechniony to franczyza. Tak działają m.in. sieci Lewiatan, Groszek, Eurosklep czy Delikatesy Centrum. Alternatywnym podejściem jest model agencyjny w którym działa m.in abc na kołach. Niedawno Grupa Eurocash zdecydowała się też na uruchomienie pierwszej placówki sieci Duży Ben w modelu agencyjnym.
Zobacz też tekst: Wielka sprzedaż w małym formacie
– Dobrym przykładem zbudowania możliwości współpracy Grupy Eurocash z różnymi grupami przedsiębiorców jest nasz pionierski projekt: market alkoholowy Duży Ben – mówi Dawid Kula, dyrektor generalny sieci Duży Ben.
– Na początku rozwijaliśmy ten koncept jako franczyzę, ale otrzymywaliśmy mnóstwo pytań o możliwości współpracy od osób, które chciałyby pełnić rolę menedżera sklepu w formie agenta. Sygnały z rynku, a co najważniejsze jakość zgłoszeń i budująca determinacja tych osób skłoniły nas do mocnego postawienia na rozwój modelu agencyjnego. Jak się okazało była to bardzo dobra decyzja, ponieważ w przeciągu kilku miesięcy otworzyliśmy 11 sklepów agencyjnych w kilku miastach Wielkopolski i województwa Lubuskiego. – dodaje Kula.
Duży Ben to sieć sklepów alkoholowych nowego typu, które oferują bogatą gamę alkoholi, ale także fachowe doradztwo.
Prowadzenie biznesu w grupie, pod znaną na rynku marką jest z pewnością dużo łatwiejsze niż działalność samodzielna, pod nieznanym nikomu szyldem. Indywidualni przedsiębiorcy, chcąc do takiej grupy dołączyć mają do wyboru dwie możliwości – franczyzę lub agencję.
Różnica między franczyzą a agencją
Mówiąc językiem prawnym, podstawowa różnica między umową franczyzową a agencyjną polega na tym, że agent jest tylko pośrednikiem przy zawieraniu umów oznaczonego rodzaju na rzecz dającego zlecenie, ewentualnie do zawierania umów w jego imieniu. Franczyzobiorca natomiast działa we własnym imieniu i na własny rachunek. Ważniejszą jednak z punktu widzenia przedsiębiorcy kwestią są finanse i nakłady niezbędne dla uruchomienia placówki handlowej.
Umowa agencyjna – dla tych, którzy nie chcą inwestować na start własnych środków
Na zawarcie umowy agencyjnej decydują się zazwyczaj osoby mające umiejętności i cechy niezbędne do prowadzenia biznesu, ale nie chcą ponosić większych nakładów początkowych i związanego z tym ryzyka. Agent bowiem nie musi inwestować w otwarcie sklepu. To właściciel sieci, np. Grupa Eurocash, wykłada pieniądze na placówkę, jej wyposażenie i zaopatrzenie.
Przygotowuje też punkt do otwarcia i cały czas pozostaje jego właścicielem. Agent obejmuje gotowy, przygotowany sklep i prowadzi go pracując na rzecz sieci, otrzymując zazwyczaj stałe wynagrodzenie oraz wynagrodzenie prowizyjne. Na agencie spoczywa jednak obowiązek zatrudnienia pracowników, co pozwala na zatrudnienie osób według własnych preferencji i wymagań.
Czytaj też: Pomysł na biznes czy powtórka z biznesu? Pierwsze kroki z własną firmą
– Grupa Eurocash proponuje przedsiębiorcom zawieranie umów agencyjnych dla sklepów małych formatów specjalistycznych, np. Duży Ben – mówi Dawid Kula z Eurocash. – Inwestując w specjalistyczne i innowacyjne formaty detaliczne poprawiamy ich konkurencyjność i pozwalamy na rywalizację z największymi graczami.
– Oferujemy bardzo duże wsparcie i wieloletnie doświadczenie grupy Eurocash w tym obszarze. Dzięki temu dajemy też szansę wejścia na rynek osobom zaczynającym dopiero swą przygodę z handlem. Właśnie to jest najbardziej motywujące w naszej pracy, kiedy oddajemy sklepy w ręce zmotywowanych i pozytywnie nastawionych do działania osób, które już po kilku miesiącach deklarują chęć otwarcia kolejnych sklepów razem z nami – dodaje Dawid Kula.
Franczyza – działasz niezależnie, ale pod znanym brandem
Drugą z propozycji Grupy Eurocash dla przedsiębiorców jest bardziej rozpowszechniony i umocowany w Grupie model współpracy franczyzowej. Jak wspomniano powyżej franczyzobiorca działa na własny rachunek, choć pod znaną marką Grupy, np. Lewiatan, Groszek, czy Delikatesy Centrum. Inwestycja finansowa przedsiębiorcy w system franczyzowy jest wyższa niż w system agencyjny, jednak tu osoba prowadząca sklep działa na własny rachunek, ma też większą swobodę w prowadzeniu biznesu – również w przypadku doboru asortymentu i wysokości cen.
Najczęściej również więcej zysków trafia do jej kieszeni. Z drugiej jednak strony przedsiębiorca taki ponosi większe ryzyko handlowe, sam musi wyłożyć pieniądze na przygotowanie i otwarcie punktu handlowego, sam też zadbać musi o zatowarowanie. Płaci też co miesiąc opłatę franczyzową na rzecz franczyzodawcy, ale może liczyć na wsparcie Grupy Eurocash w zakresie szkoleń, marketingu, rozwoju, czy tzw. konsolidacji skali zakupowej.
Przeczytaj też: Franczyza – gotowa recepta na dobry biznes
Franczyza czy agencja – który model wybrać?
Który z modeli jest zatem lepszy? Każdy z nich został przygotowany w taki sposób, by odpowiadać na potrzeby potencjalnych partnerów Grupy Eurocash.
– Agencja kierowana jest dla osób przedsiębiorczych z doświadczeniem w branży handlowej ale także dla tych którzy dopiero chcą rozpocząć karierę w handlu i postawić pierwsze kroki w prowadzeniu nowoczesnego biznesu oraz zdobyć doświadczenia w zarządzaniu placówką handlową, a to wszystko przy ograniczonym ryzyku inwestycyjnym. Franczyza z kolei, to oferta skierowana do czynnych przedsiębiorców, którzy myśląc o wyższej stopie zwrotu inwestycji chcą i mogą zainwestować większe środki w otwarcie własnego sklepu, lub już go posiadają ale chcą dalej działać pod rozpoznawalną, silną marką, która pozwoli wzmocnić ich konkurencyjność i atrakcyjność na rynku – komentuje Dawid Kula
Rząd szacuje, że 200 tysięcy małych firm zapłaci od początku 2019 roku niski ZUS uzależniony od przychodów. Wciąż będzie też obowiązywała ulga na start, zapisana w Konstytucji biznesu, która weszła w życie w kwietniu 2018 roku.
Obie nowelizacje mają wspomagać rozwój jednoosobowych firm i małych biznesów, a także wyciągać je z szarej strefy. Prowadzący firmy od lat narzekali, że każdy, niezależnie od dochodów z działalności, musi płacić jednakową, stałą składkę na ZUS.
W 2019 wynosiła ona co najmniej 1200 zł, w 2019 będzie o około 100 zł wyższa. Składka do tej pory nie była zależna od przychodów firmy. Co więcej, ZUS trzeba było płacić nawet wtedy, gdy firma przynosiła straty!
Czytaj też: Zmiany prawne w 2019, które mogą Cię dotyczyć. Nowy kodeks pracy
Stawka na ZUS uzależniona od przychodów firmy
Nowe przepisy o składkach ZUS zależnych od przychodów obowiązujące od 1 stycznia 2019 roku, wprowadzają ulgę w opłacaniu składek dla najmniejszych przedsiębiorców, którzy osiągają niewielkie przychody. To rewolucja w składkach na ubezpieczenie społeczne w Polsce.
Najkrócej mówiąc to udogodnienie dla firm, które prowadzą działalność ma małą skalę lub nie radzą sobie zbyt dobrze na rynku. Do 31 grudnia 2018 roku wysokość składki na ZUS rozliczana była ryczałtowa i wynosiła 60 procent średniej płacy (w sektorze przedsiębiorstw), zależała tylko i wyłącznie od tej wartości.
Doprowadzało to do sytuacji, w której zarabiając miesięcznie minimalne wynagrodzenie, przedsiębiorcy odprowadzali do ZUS-u ponad połowę swoich pieniędzy. Po wejściu w życie nowej ustawy, wysokość składki będzie oparta na przychodzie przedsiębiorstwa.
Pod warunkiem, że w poprzednim roku jego przychody nie przekroczyły 30-krotności minimalnego wynagrodzenia, czyli w 2018 r. będzie to 63 tys. zł (5250 zł średnio miesięcznie). Według rządu warunek ten spełni ok. 200 tys. firm.
Zobacz również: 10 rzeczy, które pomogą w budowaniu zespołu
Dla kogo niski ZUS?
Należy podkreślić, że wszystkie zniżki dotyczą tylko i wyłącznie właściciela działalności. W przypadku pracowników czy osób współpracujących, ZUS należy opłacać według normalnych składek. Dodatkowo trzeba mieć na uwadze szereg wymagań, które należy spełnić by skorzystać z ulg.
Przede wszystkim, możliwość opłacania nowego niskiego ZUS-u pojawia się dopiero po zarejestrowaniu niskich przychodów w poprzednim roku. Oznacza to, że przedsiębiorca będzie przez rok płacił składki według dużego ZUS-u, a dopiero gdy na początku następnego roku uzyskany przychód nie przekroczy 63 tys. złotych (2,5 krotność minimalnego wynagrodzenia miesięcznego w skali roku), otworzy się przed nim możliwość wykorzystania składek niskiego ZUS-u.
Dodatkowo, osoba chcąca płacić niższy ZUS nie może w uprzednim roku wykonywać pracy jako twórca, być wspólnikiem jednoosobowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, wspólnikiem spółki jawnej, komandytowej lub partnerskiej czy wykonywać działalności o tym samym profilu, co na umowie o pracę na rzecz byłego pracodawcy. Działalność musi też być prowadzona przez nią nie mniej niż 60 dni kalendarzowych w ubiegłym roku, poprzedzającym rok korzystania z ulgi.
Ile można oszczędzić na ZUS-ie zależnym od przychodu?
Aby ustalić wysokość składek na ZUS w zależności od przychodu musimy swój średniomiesięczny przychód z 2018 roku pomnożyć przez specjalny współczynnik 0,5151. Przy średnim przychodzie 5 tys. zł wygląda to następująco:
5000 zł x 0,5151= 2575,5 zł
Otrzymana kwota to jest podstawa wymiaru składek. Po wyliczeniu każdej ze składek wyjdzie nam łącznie 877,99 zł daniny na ZUS (bez składki zdrowotnej). Przedsiębiorca opłacający ZUS bez preferencji w 2019 roku zapłaci miesięcznie 974,65 zł (bez składki zdrowotnej). Do tego należy doliczyć obowiązkową składkę zdrowotną, która w 2018 r. wynosi 319,94 zł, a w 2019 roku z pewnością będzie jeszcze wyższa. Na razie jej wymiar na 2019 r. jest nieznany.
Tabela przedstawia składki na ZUS bez składki zdrowotnej w 2019 roku
Niski ZUS dla firm i polskiej gospodarki
Z nowych ulg najbardziej skorzystają małe przedsiębiorstwa jednoosobowe, które wcześniej mogły wpłacać nawet większość swoich przychodów do ZUS-u. Rząd liczy także na to, że zmiany zachęcą osoby, które do tej pory operowały w „szarej strefie”, do legalnego zarejestrowania działalności.
Polecamy też przeczytać: Pomysł na biznes czy powtórka z biznesu? Pierwsze kroki z własną firmą
Niemniej, w związku z ograniczeniem wymagającym zarejestrowania roku niskich przychodów, wielu przedsiębiorców może nie potrzebować tego rodzaju ulg, ze względu na poprawę rentowności firmy. Warto też rozważyć fakt, że za mniejszymi pieniędzmi wpłacanymi do ZUS-u idzie niższy, potencjalny zasiłek chorobowy, emerytura czy renta.
Jak długo niski ZUS dla najmniej zarabiających małych firm?
Należy też pamiętać o limitowanym czasie tego rozwiązania. Niestety ze składek liczonych od przychodu nie możemy korzystać cały czas. Zgodnie z ustawą będzie można płacić je tylko przez trzy lata, a później wrócić do nich dopiero po dwóch latach przerwy.
Ulga na start – mały ZUS dla nowych firm
W kwietniu 2018 roku Konstytucja biznesu wprowadziła ulgę na start, która zlikwidowała obowiązek opłacania ubezpieczeń społecznych przez właściciela działalności przez pierwsze 6 miesięcy od jej założenia. Co to znaczy w praktyce?
Obligatoryjna pozostaje wyłącznie składka na ubezpieczenie zdrowotne. Musi ona być opłacana w wysokości 9 procent zadeklarowanej kwoty przychodu. Kwota ta zaś nie może być niższa niż 75 procent średniego miesięcznego wynagrodzenia dla sektora przedsiębiorstw. Przykładowo, średnia płaca na 2018 rok wynosi 3554,93 złotych, co daje minimalną składkę w wysokości ok. 320 złotych.
Trzeba pamiętać, że jest to kwota niepodzielna – opłaca się ją na specjalne konto, w jednej racie miesięcznej, w takiej samej wysokości bez względu na liczbę dni, które podlegają ubezpieczeniu w danym miesiącu.
Dla kogo ulga na start?
Z niskiego ZUS-u w tej formule może skorzystać przedsiębiorca, który pierwszy raz rozpoczyna działalność gospodarczą lub nie prowadził jej przez ostatnie 60 miesięcy. Nie może on też świadczyć usług na rzecz swojego byłego pracodawcy. Ma to zapobiegać wypychaniu przez firmy pracowników na samozatrudnienie.
Po pół roku – mały ZUS
Po sześciu miesiącach od założenia działalności, przedsiębiorca podlega kolejnej uldze, istniejącemu już wcześniej - małemu ZUS-owi. Do składki zdrowotnej musi dodać jeszcze daninę na ubezpieczenie społeczne. Będzie ona jednak obniżona. Oznacza to, że przez następne dwa lata będzie mógł opłacać za siebie składki na ubezpieczenia społeczne naliczone od podstawy wynoszącej 30 proc. kwoty minimalnego wynagrodzenia. Dobrowolnie można pominąć ulgę na start i rozpocząć 24-miesięczny okres opłacania ubezpieczeń społecznych według małego ZUS-u wcześniej.
Maksymalnie niskim ZUS-em będzie można się więc cieszyć 30 miesięcy. Warto też pamiętać, iż wszystkie zmiany dotyczą składek społecznych oraz funduszu pracy - składka zdrowotna pozostaje obliczana na dotychczasowych zasadach.
Ulga na start – słabe punkty
Jednak ważne jest to, żeby pamiętać, że w czasie korzystania z tego przywileju przedsiębiorca nie jest objęty ubezpieczeniami społecznymi. Nikt nie opłaca za właściciela firmy składek, wobec tego, jeśli w trakcie korzystania z ulgi na start zachoruje, będzie opiekować się dzieckiem lub innym chorym członkiem rodziny lub urodzi mu się dziecko, to nie dostanie: zasiłku chorobowego, świadczenia rehabilitacyjnego, zasiłku macierzyńskiego, zasiłku opiekuńczego. Chodzi o te świadczenia, które przysługują z ubezpieczenia chorobowego.
Jeżeli w czasie korzystania z ulgi na start przedsiębiorca zostanie niezdolny do pracy, może mieć problem z uzyskaniem prawa do renty z tego tytułu, jeżeli od jego ostatniego okresu ubezpieczenia upłynęło więcej niż 18 miesięcy. Nie będzie mu także przysługiwało prawo do świadczeń z tytułu niezdolności do pracy spowodowanej wypadkiem przy pracy lub chorobą zawodową, przysługujących z ubezpieczenia wypadkowego.
Czytaj jeszcze: Sukcesja po śmierci przedsiębiorcy – ustawa o zarządzie sukcesyjnym
Podsumowanie
W ostatnich latach na całym świecie wraz z rozwojem mediów społecznościowych i znaczenia tzw. influencerów, na popularności zyskuje zdrowy tryb życia, oparty na świadomym przygotowywaniu posiłków z jakościowych produktów, regularnym uprawianiu sportu i szacunku dla środowiska naturalnego. Polacy nie pozostają w tyle jeśli chodzi o światowe trendy. Podobnie jak usługi fitness, w naszym kraju prężnie rozwijają się ekobranża oraz rynek produktów regionalnych.
Popularne i nowoczesne 20 lat temu hasło „dobre bo polskie” zastępuje powoli określenie „dobre bo lokalne”. Sformułowanie produkty regionalne czy lokalne jest już niemal tożsame z produktami ekologicznymi. Obie grupy produktów cechują się przykładaniem szczególnej uwagi do procesu produkcji, ale też stawiają jakość i świeżość nad wytrzymałością. Ich popularność wpisuje się we wcześniej wymienione globalne tendencje dbania o zdrowie.
Czytaj też: Ile kosztuje nas czas spędzony na zakupach w hipermarkecie a ile w sklepie osiedlowym?
- Obserwujemy zmieniające się trendy związane z coraz większą świadomością tego co jemy. Jednak nie podążamy za modą, ale świadomie wybieramy taki model zaopatrzenia który skraca drogę żywności od producenta do klienta. Jesteśmy blisko naszych klientów a bycie sąsiadem zobowiązuje. - mówi Tomasz Szechyński, odpowiadający za jakość zaopatrzenia w Delikatesach Centrum. - Dlatego zwracamy szczególną uwagę na współpracę z lokalnymi producentami i dostawcami żywności. W naszych sklepach znajdują się regionalne smaki i specjały z okolicy. Warzywa i owoce z polskich sadów i od lokalnego rolnika. Oprócz tego współpracujemy też z ogólnokrajowymi producentami wędlin i mięsa, którzy gwarantują świeżość i jakość produktów. - dodaje Szechyński.
Lokalny rynek – globalne zdrowie
Niezmiennie, największą wadą produktów ekologicznych i regionalnych pozostaje ich wysoka cena. Pomimo tego, coraz częściej konsumenci są gotowi zapłacić więcej, ponieważ mają pewność, że idzie za tym wyższa jakość produktu – rozumieją, że staranna i prozdrowotna produkcja żywności wymaga większego nakładu środków. Co więcej, poprawa jakości życia i rosnące wynagrodzenia pozwalają znaczniejszej grupie osób na zakup droższego jedzenia. Rośnie także ogólna wiedza i świadomość konsumencka związana ze zdrowym żywieniem.
Na gwarancje jakości produktów regionalnych szczególnie duży wpływ mają regulacje wprowadzane przez Unię Europejską. Jedną z misji tej wspólnoty jest zarówno ochrona i promocja produktów wysokiej jakości, jak i rozwój obszarów wiejskich. Ta polityka jakości realizowana jest przede wszystkim poprzez wprowadzanie ujednoliconych znaków i certyfikatów, które w jasny sposób prezentują pochodzenie, jakość oraz sposób produkcji.
Rodzaje konsumentów
Rynek produktów lokalnych rozwija się dynamicznie, co związane jest oczywiście z rosnącym zainteresowaniem klientów. Warto w tym miejscu zróżnicować konsumentów na kilka grup – pomoże to trafnie zobrazować ten rynek.
Największą grupą w naszym kraju pozostają konsumenci niezdecydowani. Sięgają oni co prawda regularnie po produkty z certyfikatami, ale nie jest to główne kryterium, którym kierują się podczas zakupów. Nie przywiązują wagi do pochodzenia czy sposobu produkcji, co może być spowodowane brakiem znajomości zasad zdrowego odżywania. Co gorsza, duża część Polaków posiada wiedzę na ten temat, mimo tego, nie przekłada się ona na ich wybory w sklepach.
Ekosceptycy i ekoentuzjaści
Po dwóch stronach barykady mamy ekosceptyków oraz ekoentuzjastów. Nastawienie tych pierwszych wynika najczęściej z niewiedzy czy nawet niechęci do produktów ekologicznych. Często kierują się oni medialnymi doniesieniami, nie tworzącymi dobrego całościowego obrazu polskich produktów bądź trzymają się stwierdzenia, że „nie widzą różnicy”. Do zakupu konwencjonalnej żywności najczęściej zachęca ich niższa cena – nie znają kosztów związanych z sumienną produkcją i przez to nie znajdują argumentów, które skłoniłyby ich by zapłacić więcej. Ekoentuzjaści są niestety bardzo nieliczną grupą, jednak stanowią istotny element rynku lokalnego. Podobnymi grupami do nich są tradycjonaliści i ludzie proaktywni. Kierowani co prawda innymi pobudkami (dla jednych ważne są jakościowe wartości odżywcze w produktach, dla drugich rozwój lokalnej agrokultury i tradycji), także decydują się na zakup zdrowej i świeżej żywności.
Dobre, lepsze, regionalne, lokalne
Wg badań Ośrodka Ewaluacji, zebranych w raporcie „Kogo nęci zdrowe jedzenie?”, ok. 34 proc. konsumentów zwraca uwagę na certyfikat rolnictwa ekologicznego, a 22 proc. – na skład artykułów żywnościowych. Pokrzepiającą wiadomość stanowi fakt, że aż 67 proc. badanych przyznaje, że zdrowe jedzenie musi kosztować więcej, bo jest przygotowywane ze starannością i większym nakładem środków. Deklarują oni, że są też w stanie zapłacić więcej za wyższą jakość.
Jak można się spodziewać, do najchętniej kupowanych produktów należą głównie te markowe.
W ostatnich latach na polskim rynku stopniowo rośnie jednak znaczenie lokalnych marek, a co ciekawe, obecnie największą popularnością cieszą się właśnie - marki regionalnych producentów.
- Konsumenci coraz częściej stawiają na zakup konkretnych grup produktów od miejscowych producentów. Są to przede wszystkim wędliny, a także wyroby mleczne, czyli żywność, której spożywanie jest w polskich domach na porządku dziennym. - Tomasz Szechyński, manager projektu Produkty Świeże Grupa EUROCASH S.A. - Decydując się na kupowanie lokalnie, wybieramy wytwórców z długą tradycją, co wyjaśnia popularność takich marek jak np. producenci wędlin Wolarek, Kabanos czy Hańderek. Większość tych wędlin z upływem czasu pomimo naturalnego procesu starzenia nadaje się do spożycia. Jest to zasługa tradycyjnego sposobu produkcji oraz w większości przypadków braku sztucznych substancji konserwujących.
Oferta produktów świeżych dostarczanych przez Eurocash bazuje na obecnych trendach rynkowych, potrzebach konsumentów oraz na budowaniu przewagi konkurencyjnej sklepów tradycyjnych.
- Nie oczekujemy, że całość asortymentu wędlin oferowanych w sklepach franczyzowych będzie pochodziła z naszych magazynów – mówi Szechyński, naszym celem jest zapewnienie ok. 65 proc. asortymentu tej kategorii, natomiast pozostałe 35 proc., bazując na danych rynkowych, sklepy powinny zamawiać u regionalnych producentów. Tego oczekuje konsument. Szeroki asortyment wyrobów lokalnych dodatkowo wyróżnia nasze sklepy na tle np. sieci dyskontów - dodaje. – Jeśli chodzi o nabiał, różnica między produkowanymi ręcznie serami czy mlekiem prosto od krowy jest zauważalna bez problemu w smaku i jakości. Niemniej, wytwory większych koncernów, przykładowo Mlekovity, również pozostają w czołówce najczęściej wybieranych produktów nabiałowych na naszym rynku.
Co ciekawe, w kategorii napojów na polskim rynku też królują rodzime marki. Colian z marką soków Hellena czy Maspex, do którego należą m.in. Tymbark, Kubuś i Tarczyn[1] już dawno wyprzedziły takich gigantów jak Coca-Cola i Pepsi.
Polskie słodycze też cieszą się sporym zaufaniem. Zarówno wielkie firmy o znanych markach, jak mniejsze manufaktury są, zdaniem konsumentów, gwarantem używania najwyższej jakości składników.
Zobacz również: Jak komunikować ceny? Pricing i strategie cenowe - lekcja obowiązkowa
Manufaktury przyszłości
Popularność polskich lokalnych produktów zwiększa możliwość ich zakupu przez Internet. Dzięki sprawnemu systemowi dostaw z licznych sklepów, zakupy trafiają do nas szybko i bezproblemowo, bez względu na to, gdzie mieszkamy.
- O tym jak zmienia się rynek zdrowej żywności świadczy powodzenie naszego sklepu Frisco.pl, który zapewnia wygodny dostęp do pełnej gamy produktów spożywczych w tym świeżych owoców i warzyw od sprawdzonych rolników oraz drobnych wytwórców w rozsądnej cenie. - mówi Grzegorz Bielecki, prezes sklepu internetowego Frisco.pl
Coraz częściej w dużych miastach organizowane są jarmarki i festiwale miejscowych bądź krajowych wytwórców. Są to nie tylko lubiane przedsięwzięcia, ale też świetna reklama dla małych producentów.
Propagowanie zdrowego stylu życia w rodzinach i szkołach, a tym samym promowanie świeżych, lokalnych produktów wydaje się być najlepszym krokiem w kierunku rozwoju polskich regionalnych manufaktur. Wraz z większym naciskiem na edukację żywieniową wzrasta świadomość kupujących, a to z kolei prowadzi do częstszego wybierania regionalnej żywności.
Czytaj także: Sukcesja po śmierci przedsiębiorcy – ustawa o zarządzie sukcesyjnym
[1] Żródło: Raport „Równi w biznesie”, Polska Izba Handlu, 6 września 2018 r.
Brak wyników wyszukiwania
Spróbuj wyszukać ponownie.