Informacja w handlu stanowi coraz cięższą wagę. Klienci oczekują pełnej informacjio produkcie – składzie, pochodzeniu, informacji o formach płatności, możliwościach dostawy, wszystko po to, by podjąć właściwą decyzję zakupową.
Jak zatem odnaleźć się w gąszczu informacji i sprawnie zarządzać całym zasobem informacyjnym? Czy można wspomagać doświadczenia zakupowe poprzez efektywne zarządzanie informacją produktową?
Zarządzanie informacją produktową
Polscy przedsiębiorcy najczęściej korzystają z Excela, różnego rodzaju baz danych. Nierzadko również informacje o produktach znajdują się jedynie w głowach pracowników, którzy wiedzą, gdzie znajdują się jakieś dane lub w jaki sposób opisać produkt. Profesjonale systemy zarządzania informacją produktową w firmach to nadal rzadkość. Tak brzmią główne wnioski z badania e-point i PMR „Jak producenci zarządzają informacją produktową” zrealizowanego 2019 roku. [1]
Badani wskazywali również na problemy z rozproszeniem informacji oraz na żmudny i czasochłonny proces aktualizacji danych. Przedsiębiorcy starają się zaradzać tym trudnościom poprzez opracowywanie kolejnych procedur i przypisywanie odpowiedzialności za zarządzanie danymi produktowymi konkretnym pracownikom np. ze sprzedaży lub marketingu. Wraz ze wzrostem liczby zatrudnionych, rozszerzeniem oferty i kanałów sprzedaży dochodzą nowe narzędzia i procedury, w ten sposób powstają złożone konglomeraty. Kiedy „obsłużenie” rozbudowanych struktur staje się zbyt uciążliwe, wówczas niektóre przedsiębiorstwa decydują się na wdrożenie profesjonalnych systemów PIM.[2]
Co to jest PIM?
PIM, czyli z ang. Product Information Management to w tłumaczeniu na język polski zarządzanie informacjami o produkcie. PIM obejmuje proces przetwarzania wszystkich niezbędnych danych wykorzystywanych przy wprowadzeniu produktów na rynek oraz ich sprzedaży. PIM to narzędzie, program pozwalający zarządzać informacją o wszystkich produktach posiadanych w asortymencie sklepu, to swego rodzaju centrala, interaktywna baza produktów.
Jakimi informacjami o produkcie należy zarządzać?
Mamy do czynienia z wieloma danymi dotyczącymi jednego produktu, które pojawiają się na różnych etapach jego cyklu życia. Ważne jest, aby odpowiednio zebrać, skatalogować zarówno przychodzące, jak i wychodzące dane o produkcie.
Mówimy tu m.in. o:
- Informacjach o produkcie/SKU – nazwy, tytuły, opisy
- Specyfikacji produktu – kategorie, rodzaje, odmiany, etykiety
- Informacjach technicznych – pomiary, składniki, terminy ważności
- Zasobach multimedialnych – zdjęcia, filmy
- Zasobach marketingowych – dane marketingowe, promocyjne, słowa klucze
- Informacjach sprzedażowych – ceny, referencje, opinie klientów
- Danych dostawcy i producenta – arkusze kalkulacyjne, certyfikaty[3]
PIM pomaga uporządkować wiedzę o produkcie, tak by była ona łatwo dostępna dla poszczególnych pracowników i przydatna na danych etapach cyklu życia produktu.
Czytaj też: Jak komunikować ceny? Pricing i strategie cenowe - lekcja obowiązkowa
Systemy, narzędzia PIM
Na rynku dostępnych jest wiele narzędzi do zarządzania informacją produktową. Specjalne systemy są tak skonstruowane, aby odpowiednio konsolidować i zarządzać całą bazą produktową w jednym miejscu. Producenci często oferują również rozwiązania chmurowe specjalnie dedykowane do przechowywania mnogości danych.
Niezależnie od logo i autora systemu głównym celem jest stworzenie centralnej bazy, biblioteki produktów, która pomoże ustandaryzować wszystkie informacje o produktach, tak by mogły korzystać z nich wszystkie zaangażowane w proces osoby z przedsiębiorstwa.
Kiedy i dlaczego warto sięgnąć po system PIM?
Najprostsza odpowiedź: zawsze wtedy, kiedy posiadasz dużo produktów w swoim sklepie. PIM scentralizuje i skategoryzuje wszystkie dane o produktach, pomoże wzbogacić ich opisy i specyfikacje. Umożliwi śledzenie sprzedaży i stanu asortymentu. Ułatwi zarządzanie relacjami pomiędzy produktami.
Narzędzia zarządzania informacją produktową szczególnie zalecane są przy poszerzaniu sprzedaży o kolejny kanał, łączeniu sprzedaży offline i online. PIM integruje dane do wszystkich kanałów sprzedaży, umożliwia wybór informacji, które chcemy udostępniać w danym kanale, dzięki temu można stosować różną politykę cenową czy rabatową. PIM ułatwia sprawnie zarządzanie sprzedażą omnichannelową.
PIM okazuje się również niezwykle pomocny w sytuacji, kiedy chcemy wprowadzić do sprzedaży dużą ilość nowych produktów. Jest to możliwe, nawet jeśli nowy asortyment różni się standardami z dotychczasowym. Wykorzystanie procesów mapowani umożliwia standaryzację i synchronizację wszystkich produktów. Funkcja ta jest przydatna, kiedy wprowadzane do sprzedaży produkty pochodzą od nowego producenta, a chcemy zachować integralność z obecnym asortymentem.[4]
System PIM nie tylko umożliwia logicznie i efektywnie zarządzanie asortymentem, zwiększa wydajność i pozwala zaoszczędzić czas. Wykorzystanie narzędzi do zarządzania informacją produktową poprawiają również jakość gromadzenia danych i kontrolowanie produktów.
Warto przeczytać: Kogo obowiązuje kasa fiskalna i na jakich zasadach?
[1] https://www.portalspozywczy.pl/technologie/wiadomosci/jak-polscy-producenci-zarzadzaja-informacja-produktowa,179833.html
[2] https://www.portalspozywczy.pl/technologie/wiadomosci/jak-polscy-producenci-zarzadzaja-informacja-produktowa,179833.html
[3] https://www.sprzedaz-24.pl/artykul/e-technologie,pim-czyli-crm-dla-produktow
[4] https://ewp.pl/artykuly/zarzadzanie-informacja-produktowa-jako-wazny-element-przeniesienia-biznesu-online/
Obecnie mierzymy się z drugą, jesienną falą epidemii koronawirusa. Odnotowywane są wzrosty zachorowań, dlatego tak ważne jest bezwzględne przestrzeganie regulacji prawnych związanych z zapobieganiem rozprzestrzeniania się COVID-19.
W sklepach obowiązkowe jest m.in. zasłanianie ust i nosa, dezynfekcja rąk. Zasady te dotyczą zarówno pracowników sklepu, jak i klientów. To podstawa, ale dowiedz się, co możesz jeszcze zrobić, by zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, a jednocześnie zapewnić dobre doświadczenie zakupowe Twoim klientom – Akademia Umiejętności Eurocash przygotowała kilka praktycznych wskazówek:
Zadbaj o bezpieczeństwo swoich klientów
Już w strefie wejścia do Twojego sklepu powinny znaleźć się informacje dotyczące konieczności zasłaniania ust i nosa. Przy wejściu do sklepu należy zapewnić klientom również płyn do dezynfekcji, a jeżeli mamy taką możliwość – także rękawiczki. Stanowiska kasowe oraz lada mięso-wędliny powinny zostać odpowiednio zabezpieczone – najlepiej osłonami pleksi. Dobrą praktyką jest umieszczanie naklejek na posadzce, które przypominają klientom o konieczności zachowania odpowiednich odległości podczas oczekiwania w kolejce.
Pracownicy sklepu powinni ponadto zadbać o bezwzględną czystość i higienę w sklepie. Wszystkie powierzchnie, podłogi, koszyki itp. należy regularnie myć i dezynfekować.
Respektuj wprowadzone godziny tylko seniorów, pamiętaj że to czas przewidziany na zakupy tylko dla tej grupy osób.
Zadbaj o bezpieczeństwo swoich pracowników
Każdy pracownik sklepu powinien zostać wyposażony w środki ochrony indywidualnej – m.in. maseczki/przyłbice oraz rękawiczki lub płyny dezynfekujące. Maseczki/przyłbice powinny być noszone prawidłowo (zasłonięte usta i nos). Warto również w widocznym miejscu wywiesić instrukcje ich prawidłowego zakładania i zdejmowania.
Okres pandemii to czas, kiedy należy ponownie przyjrzeć się przestrzeganiu zasad HACCP i BHP w sklepie. Osoba odpowiedzialna za te procesy powinna zweryfikować, czy sklep posiada wymagane środki czystości oraz czy są one używane w sposób prawidłowy.
W tym szczególnym okresie, jako pracodawca, zadbaj również o odpowiednią komunikację i komfort pracy swoich pracowników. Powinni oni czuć się bezpiecznie w swoim miejscu pracy. Dobrą praktyką jest podzielenie zespołu na dwie stałe grupy i takie planowanie pracy, by pracownicy z różnych grup nie spotykali się podczas przekazywania zmiany. Jeżeli zaistnieje konieczność, zorganizuj odpowiednie szkolenie dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy w czasie pandemii. Zwracaj uwagę czy w codzienne obowiązki nie wkrada się rutyna, która prowadzi często do wielu zaniechań. Obserwuj też stan zdrowia pracowników – osoby zdradzające objawy przeziębienia czy grypy nie powinny w ogóle stawiać się w pracy. Zadbaj również o komfort psychiczny pracowników, oferuj pomoc i wsparcie, ważne jest by czuli się zaopiekowani.
Poinstruuj pracowników, jak zachowywać się w trudnych sytuacjach, kiedy klient nie ma maseczki albo zachowuje się arogancko
Zgodnie ze stanowiskiem Ministerstwa Zdrowia sprzedawca ma obowiązek obsługiwania klientów, chyba, że, jak wskazuje art. 135 kodeksu wykroczeń - „istnieją uzasadnione przyczyny odmowy sprzedaży”.
Taką przyczynę może stanowić nieuzasadnione niestosowanie się przez klientów do obowiązku zakrywania ust i nosa (aktualnie z obowiązku zwolnione są jedynie osoby z zaburzeniami rozwoju, psychicznymi, niepełnosprawnością intelektualną lub mające trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa).
Należy wówczas grzecznie zwrócić uwagę klientowi i poprosić o zakrycie ust i nosa powołując się na obowiązujące w stanie epidemii przepisy, jak również przywołany przepis kodeksu wykroczeń.
Warto również użyć argumentu, że przestrzegając przepisów klient chroni nie tylko siebie, ale i osoby znajdujące się w jego otoczeniu, w tym innych klientów i pracowników sklepu.
Jeżeli klient będzie stawiał opór lub zignoruje Twoją prośbę, masz prawo poprosić o interwencję policję, która może nałożyć na klienta karę za złamanie nakazu zasłaniania ust i nosa twarzy w przestrzeni publicznej.
Pamiętaj o zaopatrzeniu strefy kasy w płyny do dezynfekcji i maseczki możliwe do zakupu
W strefie kasy warto zapewnić klientom dostępność maseczek oraz płynów do dezynfekcji. Obecnie są to artykuły, które zawsze powinny być w zasięgu ręki Twojego klienta. Brak osłony ust i nosa uniemożliwia nie tylko zrobienie zakupów, ale również np. korzystanie z komunikacji miejskiej. To w obecnym czasie artykuły pierwszej potrzeby, po które Twoi klienci chętnie sięgają pod wpływem impulsu.
Więcej informacji z bezpłatnymi poradami i wytycznymi ekspertów i prawników na temat prawidłowego funkcjonowania sklepu spożywczego w czasie epidemii koronawirusa znajdziesz na platformie edukacyjnej Akademii Umiejętności Eurocash, gdzie na bieżąco publikujemy najświeższe artykuły i nagrania z webinariów w oparciu o zmieniające się przepisy prawne. Aby uzyskać dostęp do platformy należy kontaktować się z przedstawicielami sieci franczyzowych Grupy Eurocash.
W dzisiejszych czasach relacja konsument-przedsiębiorca wymaga wyjątkowo wnikliwej obserwacji, troski, a także przemyślanej reakcji na potrzeby i oczekiwania klienta. Epidemia koronawirusa dodatkowo wyostrzyła istniejące już wymogi konsumenckie, jak i wykreowała nowe.
Jak nie tylko za nimi nadążyć, ale być o krok przed nimi? Warto uważnie monitorować rynek konsumencki i śledzić wszelkie zmiany. Poznaj najważniejsze trendy 2020 roku, których musisz być świadomy, prowadząc biznes.
Trend 1 – ekologia
Ten trend jest obecny na rynku już od pewnego czasu i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić w najbliższym czasie. Epidemia COVID-19 spowodowała, że konsumenci jeszcze chętniej sięgają po ekologiczne produkty spożywcze. Prozdrowotny trend wpływa na wybory zakupowe. Jednak zakupy bio, eko artykułów, to nie wszystko. Przyjęcie postawy proekologicznej widoczne jest w całym procesie zakupowym. Z początkiem nowej dekady nie tylko modnie być eko-konsumentem, ale coraz więcej klientów odczuwa presję i wynikające z niej wyrzuty sumienia z powodu lekkomyślnych wyborów zakupowych. Według raportu Green Generation „Wspólnie na rzecz Ziemi”[1] 80% badanych konsumentów zauważa podczas zakupów w sieci różne nieekologicznie praktyki sklepów.
Z kolei z raportu „Konsumenci a gospodarka obiegu zamkniętego” ARC Rynek i Opinia[2] dowiadujemy się, 31% badanych żywi przekonanie, że ich decyzje zakupowe mają wpływ na środowisko.
Badacze z GfK w raporcie „TrendKey w Koronie” zwracają uwagę, że trend troski o środowisko – eco-conscience i poszukiwania bezpieczeństwa seeking safety od momentu wybuchu epidemii COVID-19 wzrósł odpowiednio o cztery i dwie pozycje w rankingu. [3]
Z roku na rok rośnie świadomość ekologiczna konsumentów i krytycyzm w stosunku do firm, które mogą negatywnie oddziaływać na klimat i przyrodę, dlatego będąc przedsiębiorcą, z pewnością należy na poważnie zainteresować się tym trendem. Wybuch epidemii i etap powrotu do tzw. „nowej normalności” wzmógł poczucie odpowiedzialności i wpływu nie tylko na własną przyszłość, ale całej planety.
Już wcześniej widoczne były proekologiczne działania przedsiębiorców jak np. wykorzystywanie biodegradowalnych opakowań lub tzw. torb-bumerangów, które klienci mogą za darmo wziąć do domu i zwrócić przy następnej wizycie w sklepie. Mogą też przynieść wszystkie zalegające w domu, zbędne foliowe siatki. Będą one ponownie wykorzystane. Frisco już tak działa – wszystkie torby i inne opakowania po zakupach można zwrócić kierowcy przy kolejnej dostawie. A kierowcy zadbają o to, by trafiły do recyklingu i mogły zyskać drugie życie. Innym działaniem przyjaznym środowisku naturalnemu jest korzystanie z półproduktów ekologicznych przy produkcji towarów, a także segregacja powstałych odpadów. Coraz powszechniejsze staje się również dbanie o skrócenie łańcucha dostaw, które przekłada się na dwie kwestie: zmniejszenie śladu węglowego oraz wyjście naprzeciw konsumentom, którzy chętnie sięgają po lokalne produkty.
Trend 2 – lokalne produkty
Kolejnym, coraz bardziej zauważalnym trendem jest etnocentryzm konsumencki. Polega on na wybieraniu lokalnej żywności, zamiast tej transportowanej z zagranicy. [4] Z badania PMR „Handel detaliczny artykułami spożywczymi w Polsce” z 2019 roku dowiadujemy się, że 68% Polaków podczas zakupów stara się wybierać produkty pochodzenia polskiego. Jednocześnie pochodzenie produktów ma większe znaczenie dla klientów wrażliwych na cenę, kobiet, osób z niższymi zarobkami i mieszkającymi w gospodarstwach domowych.
Polacy wolą jeść to, co lokalne i nie chodzi tutaj tylko o sentyment do tradycyjnych polskich wędlin, serów czy przetworów. Konsumenci świadomie wybierają regionalne produkty utożsamiając je ze zdrowymi i ekologicznymi. Lokalne marki stają się synonimem wysokiej jakości, świeżości, bezpiecznych składników, prostych – „nieulepszonych” receptur.
Co ciekawe, dla co trzeciej osoby etnocentryzm konsumencki jest na tyle istotny, że deklaruje kupować lokalne produkty, nawet jeśli ich ceny wzrosną. Jednak mimo najlepszych chęci, konsumenci niezbyt często analizują skład produktu, który uważają za lokalny. Kierują się polskobrzmiącą nazwą lub dopiskiem „produkt polski”. Tylko 17% podejmuje decyzję zakupową, dokładnie czytając opakowanie[5].
W dobie epidemii koronawirusa etnocentryzm konsumencki przejawiał się również w formie wspierania lokalnych przedsiębiorców. Konsumenci mając na uwadze trudną sytuację niezależnych lokalnych piekarni, sklepów spożywczych czy producentów żywności częściej decydowali się na ich ofertę, pomimo że nie zawsze była najatrakcyjniejsza cenowo.
Potwierdzają, to wyniki badania GfK „Corona Mood”, gdzie 46% Polaków wskazało, że stara się wybierać produkty pochodzenia polskiego, wspierając tym samym rodzimy biznes. Wynik ten jest wyższy o 5 p.p. w porównaniu do kwietnia 2019 r.
Trend 3 – doświadczenie klienta
Konsumenci nie kupują jedynie produktów, ale także doświadczenie i konkretne emocje, które wzbudza w nich marka. Z raportu Gfk „TrendKey w Koronie” jednoznacznie wynika, że dominuje trend wymagającej konsumpcji. Wybierane produkty mają nie tylko idealnie odpowiadać na potrzeby, ale charakteryzować się również wysoką jakością.[6] Należy pamiętać, że na customer experience, które możemy zdefiniować jako sumę doświadczeń klienta wyniesionych z kontaktu ze sklepem,[7] znacznie wpływa transparentność odnośnie historii powstania, biznesowych praktyk, cen i sukcesów marki. Oczywiście każda firma powinna rozważnie podchodzić do kwestii zakresu przejrzystości, uwzględniając aktualne cele i strategię.
Wysokiej jakości obsługa, zaufanie, wiarygodność sprzedawcy, miła atmosfera, szeroki asortyment produktów, to elementy za którymi podążają klienci. Badanie przeprowadzone przez ARC Rynek i Opinia dotyczące doświadczenia zakupowego klientów pokazuje, że konsumenci dobrze oceniają jakość obsługi, nieco gorzej wnętrze i fasadę sklepu. Konsumenci doceniają, kiedy sieci handlowe inwestują w ubiór i szkolenia pracowników. Jednocześnie zwrócili uwagę, że zaniedbany wygląd sklepu – przestrzeń wokół sklepu, brudne ściany budynku czy niechlujna i nieuporządkowana witryna rzutują na ocenę ogólnego customer experience. Podobnie jak nieład, nieporządek i brudne podłogi oraz ciasnotę w sklepie.[8]
Trend 4 – dynamiczny wzrost e-commerce
Z raportu We Commerce 2019, który przygotowanego przez Nielsen, wynikało, że jeszcze przed epidemią konsumenci preferujący zakupy produktów FMCG w internecie) robią je średnio raz w miesiącu. Więcej niż połowa internautów (56%) posiadała doświadczenie w zakupie kategorii FMCG online.
Badanie Nielsena „Wpływ COVID-19 na zachowania konsumentów” przeprowadzone w marcu br. pokazuje, że 31% Polaków zwiększyło swoją aktywność w zakresie kupowania produktów spożywczych i kosmetyczno-chemicznych w internecie. Zagrożenie związane z COVID-19 i lockdown spowodowały, że polscy konsumenci pokonali kluczowe bariery związane z zakupami online – brak możliwości obejrzenia produktu, oczekiwanie na dostawę i koszty wysyłki.[9]
Z drugiej strony rynek również zareagował na nową sytuację. Znacznie wzrosła liczba sklepów oferujących e-zakupy, poszerzył się asortyment dostępnych artykułów, dołożono wszelkich starań, aby proces dostawy spełniał wyśrubowane wymogi bezpieczeństwa.
Aktualnie e-commerce kojarzy się nie tylko z wygodą, ale również z bezpieczeństwem, które w dobie epidemii stało się jednym z kluczowych czynników wyboru sklepu. Zwiększona oferta i rozwój e-commerce spowodował, że również wymagania konsumentów względem e-sklepu wzrosły. Istotne są wszelkie usprawnienia procesu, które wpływają na customer experience – możliwość sprawdzenia dostępności produktu, możliwość różnych płatności, szybka, bezpieczna i darmowa dostawa.
Doskonałym tego przykładem są wprowadzane innowacje na platformie zakupowej Frisco.pl. Klienci Frisco.pl podczas zakupów przez aplikację mobilną mogą skorzystać z opcji zamawiania głosowego. Frisco.pl pracuje również nad aplikacją umożliwiającą dokonanie zakupów prosto z ekranu własnej lodówki z użyciem asystenta głosowego.
Trend 5 – digitalizacja sklepu przyśpiesza
Świat online przenika się z tym z „krwi i kości” i e-commerce wchodzi do sklepów stacjonarnych na różne sposoby. Nadszedł czas, w którym tradycyjne pojęcie sprzedawcy stojącego za ladą staje się historią.
Jak przewidują eksperci, w najbliższej przyszłości sprzedawca będzie coraz bardziej specjalistą do spraw obsługi klienta –doradcą, pełniącym rolę towarzysza w podróży konsumenckiej, który zadba o pozytywne doświadczenia. Doradca ma za zadnie pomóc, „poprowadzić za rękę”, dobrać jak najbardziej spersonalizowany produkt, zadbać o jak najlepsze doświadczenia klienta. Rola sprzedawcy-doradcy jest jednym z kluczowych elementów wspomnianego wcześniej customer exeprience.
W przypadku handlu online rolę tę przejmie wirtualny doradca. Specjalny chatbot zwany też Inteligentnym Asystentem w oparciu o sztuczną inteligencję (AI) oraz uczenie maszynowe (ML) będzie w stanie przeprowadzić rozmowę z użytkownikiem w jego naturalnym języku. Wirtualny doradca pomoże m.in. sprawdzić cenę i dostępność produktu czy termin realizacji zamówienia. Wdrożenie chatbotów jest jednym z elementów koncepcji omnichannelowej.
Wspomniany omnichannel to w najprostszym tłumaczeniu strategia, która polega na połączeniu kanałów komunikacji online z offline. Obecnie obserwuje się szybki rozwój i wzrost znaczenia omnichannel w polskim e-grocery.
Wdrażane coraz częściej rozwiązania wielokanałowe można podzielić na następujące kategorie:
- Maszyny paczkowe w sklepie lub przy sklepie (odbiór złożonych online zamówień dostarczanych tam z zewnątrz – z magazynu sklepu internetowego danej sieci lub dowolnych innych sklepów online);
- Click-and-collect, czyli „zamów online, odbierz w sklepie” (najczęściej zakupy kompletowane są z magazynu lub wręcz z półek danego sklepu);
- E-grocery z dostawą do domu (dostawy do drzwi zamówień ze sklepu spożywczego online zwykle z centralnych magazynów – logistyka niezależna od fizycznych lokalizacji sklepów);
- Dark-store, czyli średniej wielkości sklep będący śródmiejskim magazynem spożywczym -zamówienia online przygotowuje do odbioru click-and-collect lub dostarcza do wskazanego punktu odbioru w okolicy albo bezpośrednio do domu;
- Sklepy vendingowe lub autonomiczne – Zakupy samoobsługowe poprzez integrację aplikacji mobilnych z kasami samoobsługowymi.
Eksperci twierdzą, że oprogramowanie z elementami sztucznej inteligencji stanie się jednym z najsprawniej rozwijających się segmentów do 2023 roku.[10] Coraz więcej sklepów inwestuje w kasy samoobsługowe, które skracają ścieżkę zakupową i zaoszczędzają czas. Powstają także zaawansowane narzędzia do wizualizacji produktów, algorytmy pozwalające zmniejszyć koszty logistyki czy urządzenia do śledzenia zachowań konsumentów w sklepie – na przykład poprzez analizę obciążenia półek sklepowych lub eye-tracking, czyli monitorowanie, na co patrzy konsument . [11]
Dla przedsiębiorców trendy konsumenckie to istotne źródło informacji o tym, w co warto inwestować pieniądze, czas i wysiłek. Dzięki nim można podejmować określone działania w celu zbliżenia się do konsumenta i dostosowania asortymentu do jego potrzeb, co bez wątpienia wpływa na sprzedaż i rozwój biznesu.
[1] https://eizba.pl/wp-content/uploads/2020/01/GreenGeneration_WspolnieNaRzeczZiemi.pdf
[2] https://arc.com.pl/-Nie-ekologiczne-zakupy-Polakow-blog-pol-1568893745.html
[3] https://www.dlahandlu.pl/detal-hurt/wiadomosci/gfk-trend-wymagajacej-konsumpcji-zaczyna-dominowac,90355.html
[4] https://raportcsr.pl/locavore-czyli-rozwazna-konsumpcja/
[5]Raport PMR – „Handel detaliczny artykułami spożywczymi w Polsce 2019
[6] https://www.dlahandlu.pl/detal-hurt/wiadomosci/gfk-trend-wymagajacej-konsumpcji-zaczyna-dominowac,90355.html
[7] https://esprzedaz.com/artykuly/a/49/customer-experience-budowanie-pozytywnych-doswiadczen-klienta
[8] ARC Rynek i Opinia, Przychodzi klient do sklepu, czyli badanie Customer Experience w czasie rzeczywistym 2019
[9] Nielsen, Wpływ COVID-19 na zachowania konsumentów, marzec 2020 r., https://www.nielsen.com/pl/pl/insights/article/2020/shopper-trends-trendy-e-commerce-wobec-kryzsu/
[10] https://mitsmr.pl/trendy/sztuczna-inteligencja/rozwoj-sztucznej-inteligencji-przyspiesza-raport/
[11] https://www.politykainsight.pl/en/_resource/multimedium/20182685
Sklep z własnym ogrodem na dachu? Owoce i warzywa zebrane o poranku, które pachną świeżością, prosto ze sklepowej uprawy? To już nie marzenie, ale rzeczywistość w wielu miastach
Urban garden, czyli miejski ogród, staje się coraz większą atrakcją dla wszystkich umęczonych widokiem wszechobecnego betonu. Tym bardziej, że ogrodowe owoce i warzywa to żywność, która zachowuje wszelkie ekologiczne standardy, bo za uprawy biorą się prawdziwi pasjonaci bio i eko. Wydaje się więc, że to kierunek, w którym właściciele sklepów powinni spoglądać coraz częściej.
Ogródki działkowe, balkonowe i parapetowe – co sygnalizują przedsiębiorcom?
Ta zmiana nastawienia do natury, postawa proekologiczna daje się także zauważyć w myśleniu o żywności. Chcemy jeść zdrowo i ufać źródłom, z których ta żywność do nas trafia. Stąd renesans własnych ogródków, sentyment do balkonów i uprawy „parapetowe”.
Według badań, przeprowadzonych przez pracownię Kantar w 2018 roku, 4 na 10 konsumentów uprawia warzywa we własnych ogródkach, a 32 procent – także owoce. [1] Nie chodzi tu o oszczędność, bardziej o to, żeby warzywa i owoce były eko. Samodzielna uprawa gwarantuje to w stu procentach – wiemy, co jemy.
Prawdziwi pasjonaci skutecznie uprawiają warzywa i owoce na balkonach. Oczywiście, nie da się tam posadzić drzew owocowych, ale w dobrze nasłonecznionym miejscu znakomicie udają się pomidory koktajlowe, małe papryczki czy też truskawki.
Wreszcie, jeśli brak balkonu, pozostaje domowa uprawa ziół. Wiele sklepów wychwyciło już trend i oprócz nieśmiertelnej, przedświątecznej rzeżuchy, mają też w sprzedaży gotowe komplety – czyli nasiona, ziemię i doniczki do sadzenia tymianku, oregano i mięty. Zapracowani mogą kupić gotowe i wyrośnięte zioła w doniczkach.
Tak wyhodowane warzywa, owoce czy przyprawy nie tylko są eko, ale również znacznie lepiej smakują. Wiemy też, że nie przebyły dalekiej drogi, ale pochodzą z naszych własnych doniczek, grządek czy krzaczków.
Czytaj też: Zaufanie do źródeł żywności w epoce greenwashingu i koronawirusa
Rozwój eko trendów – gdzie powstały pierwsze ogrody na dachach?
Wydawałoby się, że w betonowych miastach, gdzie trudno nawet tak skomponować osiedle, żeby mieszkańcy, z braku miejsca, nie musieli sobie zaglądać w okna, brakuje miejsca na ogrody. Okazało się jednak, że problem całkiem prosto można rozwiązać, przenosząc się z najniższego poziomu na najwyższy, czyli z ziemi na dachy.
Pierwsze ogrody na dachach powstały 5 lat temu w HongKongu[2]. Wszyscy chętni mogli nie tylko uprawiać rośliny, korzystając z dachów uniwersyteckiego kampusu, ale też łączyli pasję z nauką. Co dwa tygodnie brali udział w warsztatach, a na koniec ciężko wypracowane plony zabierali do domu.
Jak się okazało, do stworzenia takiego miejsca potrzeba tylko kilku elementów – miejsca, najlepiej dobrze nasłonecznionego, odpowiednich skrzynek, właściwej gleby, wody i nieco wiedzy o roślinach, którą najlepiej nabyć praktycznie.
Z kolei 2017 roku, w Montrealu[3], taki ogród powstał na dachu supermarketu IGA. Na ponad 2,3 tys. metrów kwadratowych właściciele marketu założyli uprawę 30 odmian owoców i warzyw. Co istotne, sezonowych, czyli uprawianych w zgodzie z naturalnym rytmem pór roku. W ramach trendu zero waste woda, stosowana do podlewania ogrodu, czerpana była z systemu osuszania gigantycznej hali marketu.
Sklep oferował też inne atrakcje. Na dachu umieszczono bowiem ule. Z jednej strony pszczoły „pracowały” nad naturalnym dojrzewaniem warzyw i owoców, z drugiej – w ofercie marketu znalazł się wytwarzany przez nie miód. W ten sposób, w ponad trzymilionowej aglomeracji, na sklepowym dachu, powstał sprawnie działający ekosystem. Skrócił się też łańcuch dostaw. Z dachu do stoisk sprzedażowych było znacznie bliżej, niż gdyby towar sprowadzano nawet z najbliższej farmy.
Miejskie farmy i ogrody – jaka jest i zaleta?
Podobnie działa „Miejska Farma”[4] w Belgii. Warzywa i owoce, zebrane o 8 rano, godzinę później były już na sklepowych półkach. Także i tutaj powstał specjalny ekosystem. Na dachu zamontowano kolektory do wytwarzania energii elektrycznej, uzupełnione o system odzyskiwania ciepła z budynków magazynu.
Jeszcze dalej sięgają plany paryskie.[5] W stolicy Francji powstaje miejski ogród, o powierzchni 14 tysięcy metrów kwadratowych, na dachu centrum wystawowego Paris Expo Porte de Versailles. Uszczęśliwi to najbliższych sąsiadów, ponieważ warzywa i owoce będzie można zamawiać z dostawą do domu. Oprócz zakupów atrakcją stanie się degustacja w pobliżu, bo ogrodowe plony trafią na talerze w okolicznych restauracjach i barach. Wszystko po to, żeby trasa z grządki na stół była jak najkrótsza. Dla pasjonatów pracy własnymi rękoma przewidziano wynajem działek, gdzie będą mogli uprawiać, co ekologiczna dusza zapragnie.
Zielone dachy centrów handlowych, czyli jak przykuć uwagę klientów?
W Polsce, jak dotąd, zielone dachy są przede wszystkim domeną instytucji kulturalno-edukacyjnych. Zieleń króluje, między innymi, nad Biblioteką Uniwersytecką w Warszawie, Centrum Nauki Kopernik, Biblioteką Uniwersytetu Lubelskiego i Centrum Nauki o Ziemi w Kielcach.
Coraz popularniejsze stają się również miejskie łąki, które poprawiają ekosystem i korzystnie wpływają na środowisko.
Wśród sklepów wielkopowierzchniowych własne ogrody czy łąki to jeszcze rzadkość, ale zielenią się już dachy galerii Północnej w Warszawie i galerii VIVO! (niegdysiejszych Tarasów Zamkowych) w Lublinie. Wydaje się, że trend ma potencjał i będzie się rozwijał. Warto pamiętać, że większość centrów powstała właśnie tam, gdzie kiedyś po horyzont ciągnęły się pola i ogródki. Wystarczy wspomnieć poznańską galerię King Cross.
Czy to oznacza wykluczenie małych sklepów z ogrodowej rzeczywistości? Oczywiście, trudno, choć nie jest to niemożliwe, wygospodarować przestrzeń pod uprawę na gęsto zabudowanym osiedlu.
Z reguły jednak sklep wmontowany jest w wiele pawilonów. Gdyby tak udało się stworzyć tam ogród, z pewnością cieszyłby się sporą popularnością. Pamiętajmy, że nie trzeba na dachu usypać grządek z kilku ton ziemi. Wystarczą odpowiednie skrzynki, donice albo spora doza inwencji.
Inny wariant – to odwrotna kolejność, czyli dobudowanie sklepiku do ogrodu. Klienci z pewnością się znajdą, zwłaszcza jeśli sami będą mogli wybrać warzywa prosto z grządki, a owoce – z drzewa lub krzaka.
Miejskie ogrody sposobem na biznes
Konsumenci, mając ogród przy sklepie, będą wiedzieć, skąd pochodzi kupowana żywność. Mogą śledzić każdy etap jej wzrostu i dojrzewania. To zarazem edukacja i przyjemność, kontrola, ale i odpoczynek dla znękanej psychiki.
Są też inne zalety ogrodowej żywności, które mają dla nas wszystkich niebagatelne znaczenie:
- lepszy smak i więcej wartości odżywczych,
- krótsza droga od źródła żywności do konsumenta,
- brak konieczności pakowania, czyli zużywania dodatkowych, najczęściej nieekologicznych surowców,
- brak chemii, która umożliwia transportowanej żywności przetrwanie,
- brak transportu emitującego zanieczyszczenia,
- innowacyjne rozwiązania, które umożliwiają tworzenie ogrodów w miejscach z pozoru nieprawdopodobnych,
- wykorzystanie przy budowie ekosystemów najnowocześniejszych technologii.
Jak się wydaje, ten powrót do natury może stać się w najbliższej przyszłości dominującym trendem. Grupa Eurocash podpisuje się pod tym trendem, jednym z jej celów jest inicjonowanie i propagowanie działalności proekologicznej wśród dostawców i klientów.
Myśląc o rozwoju własnego biznesu warto nawiązać współpracę z ambitnym start-upem albo zadziałać samodzielnie. Nawet jeśli początek naszego przysklepowego ogrodu mieściłby się w niewielkich doniczkach z ziołami i sadzonkami pomidorów.
Nie musimy od początku sprzedawać warzyw. Możemy zacząć od sprzedaży podhodowanych sadzonek i poradnictwa. Ogród rozrośnie się z czasem.
Czytaj też: Produkty regionalne z Polski zyskują na popularności
[1] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gdzie-kupujemy-zywonosc-komu-ufamy-badanie-kantar_1
[2]https://nonagon.style/urban-rooftop-farming-guide-hong-kong/
[3] https://www.pakistanpoint.com/en/story/164666/canadian-supermarket-offers-produce-from-its-rooftop-ga.html
[4] http://www.portalspozywczy.pl/handel/wiadomosci/supermarket-w-brukseli-sprzedaje-warzywa-i-owoce-uprawiane-na-wlasnym-dachu,160440.html
[5] https://smoglab.pl/paryz-tworzy-majacy-14-hektara-ogrod-warzywny-na-dachu-budynku-z-restauracja-i-dzialkami-na-wynajem/
Dodanie przymiotnika „ekologiczny” do nazw produktów żywnościowych sprawia, że klienci chętniej po nie sięgają. Na tej samej zasadzie działają skróty eko, bio czy organic. Ekologia bowiem, tak jak i natura, budzą pozytywne skojarzenia. Wszyscy wierzymy, że te właśnie towary powstały w wyniku dbałości o zdrowie, brak im szkodliwych substancji, a produkcja od A do Z była przyjazna dla środowiska.
Trzeba jednak pamiętać, że możemy paść ofiarami greenwashingu, zwanemu potocznie zielonym kłamstwem lub - dosadniej – „zieloną ściemą”. Wiele firm podsuwa, pod chwytliwymi hasłami, typu „zdrowa żywność” produkty, które lepiej omijać z daleka. Jak się nie dać?
Eko, bio, organic - co to znaczy?
Szukając ekologicznie wytwarzanej żywności, stykamy się z trzema oznaczeniami na etykiecie – bio, eco lub organic. To oznacza, że uprawa roślin albo hodowla zwierząt nie przyniosła szkód środowisku, a jednocześnie jest korzystna dla zdrowia konsumentów.
Na przykład – eko-kurczak, zanim trafi na sklepową półkę, miał do dyspozycji wolny wybieg, objadał się ziołami i ziarnem, które nie przeszły żadnej chemicznej obróbki. Wszystko, co jadł, pochodziło z gospodarstwa. Nie dostawał antybiotyków ani hormonów. Po prostu musiał być tak karmiony i otoczony opieką, żeby nie chorował.
Termin organic bardziej dotyczy upraw. Chodzi o to, żeby nie stosować chemicznych oprysków i nawozów sztucznych, ale naturalną metodę polegającą na płodozmianie. Przykładowo – w pierwszym roku na polu rosną ziemniaki, w następnym – warzywa korzeniowe, w kolejnym – strączkowe, a na koniec – kapusta. Dzięki płodozmianowi ziemia nie jałowieje.
Jakie warunki musi spełniać żywność ekologiczna?
Napis eko, bio lub organic na opakowaniu to jeszcze nie wszystko. Producent, który chce sprzedawać artykuły, zasługujące na miano ekologicznych, musi spełnić określone warunki stawiane przez Unię Europejską. Zakazane są, oprócz wymienionych już nawozów chemicznych i pestycydów oraz antybiotyków czy hormonów, także modyfikacje genetyczne. Co istotne, zwierzęta muszą żyć w dobrostanie, otoczenie powinno być czyste, a cała produkcja ekologiczna nie powinna sąsiadować z klasyczną produkcją przemysłową.
O tym, że produkt spełnia te wszystkie warunki, świadczy symbol liścia, utworzonego z 12 gwiazdek na zielonym tle, umieszczony na opakowaniu. Tak właśnie wygląda unijny certyfikat, zawierający także informacje o kontroli towaru oraz skąd pochodzą surowce rolne.
Na czym polega greenwashing, czyli „zielona ściema”?
Moda na ekologię, w tym także żywnościową, sprawia jednak, że wielu producentów, bez niezbędnych certyfikatów, stara się włączyć w ten nurt swój towar. Mamy więc zielone oznaczenia, opisy typu „zdrowa żywność” czy „żywność bez GMO”, przy czym wewnątrz opakowań kryje się żywność wysoko przetworzona, czyli po prostu produkowana przemysłowo, wzbogacona różnymi substancjami dodatkowymi, na przykład cukrem, solą, tłuszczem, zagęszczaczami, konserwantami czy ulepszaczami smaku, najkrócej mówiąc – wszystkimi niepożądanymi E. Tego typu produkty mają dość nienaturalne proporcje składników. Nienaturalne w tym sensie, że trudno o taką kombinację w przyrodzie.
Dietetycy zwracają uwagę na to, że trudno te składniki zbilansować, żeby skomponować z nich zdrowy posiłek. Mogą też szkodzić zdrowiu. W tym kontekście często mowa o tanich tłuszczach trans, które przedłużają termin przydatności do spożycia, ale jednocześnie upatruje się w nich czynników sprzyjających chorobom, na przykład cukrzycy i chorobom serca.
Czym różni się żywność wysoko przetwarzana od żywności przetwarzanej?
Żywności wysoko przetwarzanej nie mylmy z żywnością przetwarzaną. Pasteryzacja, suszenie, mrożenie czy kiszenie zwiększa trwałość. Dzięki temu można, na przykład, urozmaicić zimową dietę mrożonymi warzywami i owocami, a także tak modnymi ostatnio kiszonkami. Tych ostatnich jest na rynku sporo, poczynając od ogórków i kapusty, a kończąc na kimchi czy soku z kiszonego selera. To najczęściej produkty, które można zaliczyć do eko lub bio.
Wracając do greenwashingu, przed zakupem coraz większa grupa konsumentów uważnie czyta listę składników. Wiadomo bowiem, że nie wystarczy kierować się nazwą. Nie wszystko jest „prosto z lasu” albo „prosto z ogrodu” i „wyprodukowane wyłącznie z naturalnych składników”. Nie każdy towar, zaopatrzony w „zielone” logo producenta, jest ekologiczny, nawet jeśli głosi to napis, umieszczony wielkimi literami na opakowaniu.
Jak opinie o produkcie wpływają na zaufanie konsumentów?
Aż 65 procent konsumentów chce, żeby na opakowaniu było mniej grafiki i haseł, a za to wyraźnie i przejrzyście opisany skład.[1] Kiedy przestają ufać reklam, to niezwykle cenna staje się rekomendacja. Jak wynika z powyższej grafiki Eurocash, dla kupujących najważniejszym źródłem informacji o produkcie, w przeważającym stopniu, są opinie bliskich i zaufanych osób – przyjaciół i rodziny. Dotyczy to aż 35% badanych. Na drugim i trzecim miejscu znalazło się zaufanie komunikatom o produkcie, które pochodzą ze środków masowego przekazu – telewizji, radia (26%) i internetu, włączając w to social media (23%).
Krótka droga od producenta do konsumenta
Mimo że większość Polaków przyznaje, że jedzenie to przyjemność, aż 65 procent uważa, że ta przyjemność może im szkodzić. Niepokój wynika przede wszystkim z wiedzy o tym, jak potężnej degradacji ulega środowisko naturalne. Bezpośrednio na jakość żywności, według respondentów badania, którą przeprowadził w 2018 roku Kantar, wpływają zanieczyszczenie, pyły i toksyczne substancje, unoszące się w powietrzu i przenikające do ziemi. Stąd też coraz większe zainteresowanie żywnością eko i bio.
Niemal połowa respondentów najchętniej kupowałaby ją bezpośrednio u rolników i hodowców bydła oraz w małych firmach rolno-spożywczych.
Najchętniej zaopatrujemy się w żywność na targu. Deklaruje to aż 63 procent badanych Polaków. Na drugim miejscu są rolnicy, od których kupuje 1/3 respondentów. Wynika stąd, że chcemy, żeby droga od producenta do konsumenta była jak najkrótsza.
Być może też dlatego całkiem spora grupa badanych najbardziej ufa sobie, uprawiając samodzielnie warzywa i owoce na działkach i w przydomowych ogródkach. A jeśli nie ma na to miejsca i czasu, trzymamy przynajmniej zioła i przyprawy na parapecie, albo mini uprawy na balkonach.
„Zjawiska takie jak dążenie do naturalności, wrażliwość na punkcie zdrowia, oczekiwanie prostoty, zaangażowanie we własną produkcję oraz szukanie lokalnego zaopatrzenia w produkty silnie definiują oczekiwania konsumentów […] Trendy te wywierają silną presję na rynku i mogą zwiastować nowe podejście branży spożywczej”[2] - stwierdza ekspert Kantara, Piotr Łukasiewicz.
To nowe podejście polega, między innymi, na wykorzystaniu możliwości, jakie daje cyfryzacja. Dzięki odpowiednim aplikacjom konsument mógłby, dla własnego spokoju, prześledzić, co dzieje się z produktem. Znając jego historię od pola i zagrody do sklepowej półki, będzie wiedział, czy kupił faktycznie ekologiczny produkt.
Cyfryzacja pozwala też na tworzenie specjalnych internetowych platform sprzedaży, gdzie konsument może kupić wybrany produkt od rolnika. W ten sposób, po ulubiony miód nie będzie musiał wyprawiać się na drugi koniec Polski, a małe, rodzinne gospodarstwo rolne może zaistnieć w świadomości klientów, którzy inną drogą nigdy by się o nim nie dowiedzieli. Klientem nie musi być zresztą tylko konsument. Ten sam sposób jest wygodną drogą zaopatrzenia małych sklepów, do których chętniej wyruszamy po mniejsze, ale i zdrowsze porcje warzyw, owoców, mięsa, nabiału czy różnego rodzaju przetwory.
Bezpieczeństwo artykułów spożywczych a koronawirus – czy żywność spoza Polski jest bezpieczna?
Co z żywnością spoza kraju? Poznając nowe zwyczaje kulinarne, zaczynamy też gustować w innych, niż krajowa, kuchniach. Prosta przekąska, typu szynka parmeńska owinięta wokół ćwiartek melona, oznacza jednak zakup towarów pochodzących z zagranicy. Kupujemy, na przykład, cytryny, pomarańcze i inne owoce, które w Polsce nie rosną. Jemy ośmiornice, krewetki, kalmary, sery i wędliny z różnych stron świata.
Oczywiście, możemy sprawdzić na opakowaniu, czy kupujemy żywność ekologiczną. Teraz jednak pojawiły się nowe pytania, związane już nie z ekologią, ale z pandemią koronawirusa.
Obawy dotyczą przede wszystkim produktów sprowadzanych z zagranicy. Stamtąd bowiem, a dokładniej z Azji, pochodzi wirus dróg oddechowych, groźny dla płuc.
Jak jednak zapewnia Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), zgodnie z aktualną wiedzą, nie ma dowodów na to, że żywność może być źródłem lub pośrednim ogniwem przenoszenia się wirusa SARS COV-2.[3] Potwierdza to Główny Inspektor Sanitarny kraju.
Jedyna możliwość to zakażenie żywności przez nieostrożność konsumenta lub sprzedawcy, czyli, na przykład, przez dotknięcie nieopakowanych produktów przez osobę zakażoną. Dlatego też Światowa Organizacja Zdrowia przygotowała dokładne wytyczne, w jaki sposób, w czasie pandemii, należy dbać o wspólne bezpieczeństwo w czasie sprzedawania i przygotowywania składników posiłków. Można je znaleźć na stronach GIS. W odpowiedzi na to Frisco zadbało o dostawy bezdotykowe, które ograniczają interakcje kupujących z osobą dostarczającą żywność. Zamówienie można opłacić online, a jedzenie zostanie zostawione pod drzwiami.
Czytaj też:Polskie produkty regionalne zyskują na popularności
Zgodnie z definicją Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) bezpieczeństwo żywności odnosi się do zapewnienia, że żywność nie spowoduje szkody dla konsumenta, jeśli jest przygotowywana i/lub spożywana zgodnie z przeznaczeniem. Temat bezpieczeństwa żywności w dobie pandemii koronawirusa to temat szczególnie ważny. Klienci muszą wiedzieć nie tylko, co jest dla nich bezpieczne i zalecane, ale ważne jest również dementowanie nieprawdziwych informacji, które powodują niepotrzebny lęk przed zakupem określonych środków spożywczych.
Grupa Eurocash zdając sobie sprawę z panujących zagrożeń wprowadziła standardy zapewniające najwyższy poziom bezpieczeństwa i jakości produktów. Każdego dnia z należytą dokładnością przestrzegamy wszelkich polityk w zakresie posiadanych certyfikatów, w tym m.in. ISO 22000, certyfikaty dotyczące łańcucha dostaw czy wspomniany wcześniej unijny certyfikat potwierdzający ekologiczne pochodzenie produktów.
[1] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gdzie-kupujemy-zywonosc-komu-ufamy-badanie-kantar_1
[2] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gdzie-kupujemy-zywonosc-komu-ufamy-badanie-kantar_1
[3] https://gis.gov.pl/aktualnosci/qa-dotyczace-zywnosci-i-koronawirusa/?fbclid=IwAR39MlYJbIqfQabeDi1axAoy1tpn9rFBGu7H5NgKKGemfI9nPbznE7Cve7o
Życie w zgodzie ze środowiskiem i bycie ekologicznym staje się dla konsumentów coraz istotniejsze. Zmieniają się nawyki dotyczące segregacji śmieci i ilości zużywania plastiku. Niektórzy klienci świadomie rezygnują z tzw. reklamówek na rzecz toreb materiałowych. Jednak które torby są rzeczywiście ekologiczne?
Popularność toreb jednorazowych – jakie wynikają z tego problemy?
Torebki foliowe jednorazowe zrobiły furorę w latach 90. i pozostały z nami po dziś dzień. Swoją popularność zyskały dzięki dużej funkcjonalności, wygodzie i dostępności. Niestety, torby jednorazowe, jak sama nazwa wskazuje, po jednym użyciu są wyrzucane i zalegają na śmietniskach. Na polskie wysypiska rocznie trafia 55 tysięcy ton foliówek.
Produkcja jednej foliówki to zaledwie 1 sekunda. Pamiętajmy, że średnio torbę foliową używamy przez 25 minut, a całkowity jej rozkład trwa ok. 400, a nawet do 500 lat. Co gorsza, zaledwie 10% podlega recyklingowi.
Polska 1 stycznia 2018 roku wprowadziła opłaty recyklingowe za torby foliowe. Co oznacza, że od ponad dwóch lat, biorąc w sklepie wspomnianą foliówkę, należy za nią zapłacić minimum 20 groszy, maksymalna opłata to 1 zł.
A jak pokazują statystyki, Polak rocznie zużywa ok. 490 foliówek, dla porównania Duńczyk zaledwie 4. Część klientów ma nawyk pakowania wszystkiego w torebki foliowe, nie tylko produktów, które sprzedawane są luzem – np. warzywa, owoce, ale również tych, które mają już plastikowe opakowania, jak jogurty, paczkowane mięso, kosmetyki itp.
Biorąc pod uwagę wprowadzoną opłatę recyklingową, ograniczenie zakupu toreb foliowych oznacza spora oszczędność dla konsumenta i odciążenie dla środowiska naturalnego.
Czytaj też: Jak komunikować ceny? Pricing i strategie cenowe - lekcja obowiązkowa
Rodzaje toreb ekologicznych
Na rynku jest dostępnych wiele odmian toreb wielorazowego użytku. Z pewnością do najpopularniejszych należą torby materiałowe. I tu też jest spory wybór: torby bawełniane, lniane i papierowe.
Torby bawełniane
Zalety
Wady
- trwałość – może nam posłużyć przez lata;
- cena – droższa niż torba foliowa;
- wytrzymałość – nie urywa się pod ciężarem produktów;
- funkcjonalność – doskonale nadają się do wykorzystania na różne potrzeby – zakupy, możemy w nie zapakować także ubrania, książki czy spakować rzeczy na piknik;
- ekologia – przyczyniasz się do redukcji plastiku;
- łatwe do utrzymania w czystości – możliwość prania w pralce;
- materiał – bawełna jest odporna na rozciąganie, przyjazna dla osób cierpiących na alergie;
- ciekawe wzornictwo – możliwość wyboru nadruku, koloru, napisu.
Torby lniane
Zalety
Wady
- wszystkie wymienione przy torbach bawełnianych – trwałość, wielokrotność użycia, wytrzymałość, przyjazne środowisku, bezpieczne dla zdrowia, estetyczne;
- podobnie, jak przy torbach bawełnianych również cena – droższe niż torby foliowe
- duża odporność na przebarwienia, przewiewność.
Torby papierowe
Zalety
Wady
- bardzo szybki rozkład – całkowita biodegradacja zachodzi w ciągu kliku tygodni
- nieekologiczna produkcja -produkcja torby papierowej powoduje o ok. 70% większe zanieczyszczenie powietrza w stosunku do produkcji torby foliowej i wymaga dużych nakładów energii oraz drzew;
- możliwość przetworzenia (makulatura)
- nietrwała (łatwo ją uszkodzić).
Zapobieganie zanieczyszczeniom środowiska, w tym zmniejszenie ilości odpadów jest jednym z celów polityki zrównoważonego rozwoju Grupy Eurocash. Warto utożsamić się z hasłem: mniej zużywamy, nie marnujemy.
Warto przeczytać: Polskie produkty regionalne zyskują na popularności
A niestety torebki foliowe są głównym źródłem zanieczyszczeń plastikiem. Zatem, w trosce o dobro naszej planety, warto by klient miał przy sobie torbę materiałową, by nie nadużywać foliowych reklamówek. Istotne jest także, by właściciele sklepów zadbali o dostępność i różnorodność ekologicznych toreb w swojej ofercie. Wówczas pokazują klientom, że wychodzą naprzeciw ich potrzebom, a także przyczyniają się do wzrostu świadomości ekologicznej w społeczeństwie.
Warto zajrzeć: Urban garden, czyli ogród w wielkim mieście – sposób na samozaopatrzenie lub biznes?
Źródła:
https://www.wysokieobcasy.pl/Instytut/7,163393,24453730,polak-rocznie-zuzywa-srednio-490-foliowek-dunczyk-i-fin-cztery.html
https://ulicaekologiczna.pl/technologie/foliowe-torebki-biodegradowalne-tez-zanieczyszaja
https://www.kalendarzrolnikow.pl/2250/cala-prawda-o-ekoopakowaniach
Niemal każdy rynek wymaga wprowadzania nowych rozwiązań, usług oraz produktów. W każdym roku, w każdym sezonie na rynek wprowadzane są nowe pozycje, które mają zwrócić uwagę konsumentów. Na sklepowych półkach stawiane są produkty o innej kolorystyce, nowych smakach, innych rozmiarach czy mające inną formę opakowania. Te nowości mają zaspokajać zmienne potrzeby klientów. Mają zachęcać do zakupu, prezentując konsumentom nowe korzyści. W jaki sposób wprowadzić produkt na rynek, by przetrwał? Czy istnieje recepta, która pozwoli zadomowić się produktowi na rynku na dłużej?
Jak znaleźć pomysł na nowy produkt?
Nie ma jednego prostego rozwiązania. Na stworzenie nowego produktu składa się wiele elementów, należy poruszyć wiele aspektów zarówno rynkowych, społecznych, jak i gospodarczych. Dzisiaj modne są kultura „zero waste” i proekologiczne kierunki. Nowe idee powstają najczęściej w wyniku potrzeb, jakie kreuje rynek. Jeśli ją dostrzeżemy i znajdziemy pomysł na jej zaspokojenie, możemy przystąpić do jego realizacji. Tu przechodzimy już do opracowania precyzyjnej strategii rozwoju produktu.
Przeczytaj też: Pomysł na biznes czy powtórka z biznesu? Pierwsze kroki z własną firmą
Strategia rozwoju produktu wdrażanego na rynek – elementy
Nawet jeśli znajdziemy pomysł na niszowy produkt, pierwszy taki na rynku, to możemy się spodziewać, że po naszych śladach będą szły inne przedsiębiorstwa. Wolny rynek, dynamiczna konkurencja nie pozwolą nam pozostać jedynymi oferującymi te czy inne rozwiązanie. Nie warto jednak porzucać pomysłów na nowe produkty w ofercie.
Przygotowanie do wprowadzenia nowego produktu na rynek jest kluczowym elementem, który pozwoli nam zmaksymalizować jego szanse na zaistnienie w świadomości konsumenta. Konieczne jest więc przeanalizowanie i zdefiniowanie potrzeb, zachowań, ścieżek zakupowych potencjalnego klienta. Ta wiedza niech stanowi fundament dla budowania finalnego artykułu, ale także strategii rozwoju produktu, a następnie promocji. Potrzebne są przecież nazwa, logotyp, opakowanie, analiza rynku, strategia marketingowa, sprzedażowa, obejmująca kanały dystrybucji i sprzedaży.
1. Zdefiniowanie potrzeb
W miarę możliwości warto zorganizować w pełni profesjonalne badania marketingowe w grupie docelowej. Niech badania będą zarówno jakościowe, jak i ilościowe. W sytuacji, kiedy nie ma możliwości przeprowadzenia takich badań, warto przeprowadzić audyt w punktach sprzedaży, które będą oferować nasz produkt.
2. Analiza rynku
Wprowadzenie nowego produktu musi być poprzedzone precyzyjną analizą rynku. Nie można też pomijać analiz szans i zagrożeń, słabych i silnych stron (SWOT). Przydatna okaże się koncepcja 5 sił Portera, która odnosi się do siły przetargowej dostawców, nabywców, rywalizacji wewnątrz sektora, możliwości pojawienia się nowych producentów czy substytutów. Nie zapominajmy także o prognozowaniu sprzedaży dla produktu czy całej kategorii na kilka lat naprzód – zdefiniujmy sezonowość lub jej brak.
3. Analiza konkurencji
Cała strategia rozwoju produktu będzie wynikała m.in. z analizy firm, które oferują asortyment mieszczący się w danym segmencie. Weryfikację ich oferty należy połączyć z analizą wypracowanej przez nich przewagi, określeniem, z czego wynika fakt, że klienci ponawiają zakup i z czego ewentualnie nie są zadowoleni.
4. Strategia sprzedaży
Strategia sprzedaży pozwala na skuteczną kontrolę procesów sprzedaży czy zbudowanie długofalowego planu działania. Nie sprowadza się ona wyłącznie do przygotowania atrakcyjnej oferty, ale obejmuje również działania marketingowe czy obsługę klienta.
Niezbędne jest także określenie kanałów dystrybucji. W początkowym etapie wprowadzania nowego produktu warto skorzystać z wiedzy i doświadczenia np. lokalnego dystrybutora, który zapozna nas z rynkiem. Niemałe znaczenie będą miały jego wiedza i biznesowe relacje, które już ma wypracowane ze swoimi partnerami. Na fundamencie tych danych budujmy własne doświadczenia i zacznijmy działać na własną rękę. Postarajmy się także nie opierać wyłącznie na partnerze. Niech ta współpraca będzie drogowskazem do dalszej pracy i penetracji rynku.
5. Strategia komunikacji
Ten rodzaj strategii skupia się na tym, w jaki sposób będzie realizowana komunikacja z konsumentami. Dobrze skonstruowana oferta nie wystarczy do tego, by skutecznie wprowadzić produkt na rynek. Trzeba czegoś więcej, trzeba w jakiś sposób wejść w relacje z klientami. W tym celu należy scharakteryzować grupy odbiorcze, zrealizować audyt komunikacji prowadzonej przez firmy oferujące produkt mieszczący się w danym segmencie. Pomocna będzie piramida wyróżników określająca najistotniejsze cechy produktu. Inne elementy składające się na strategię komunikacji to określenie big idea, przewodniego motywu definiującego produkt, a także tone of voice, charakterystycznego stylu komunikacji. Nie możemy również zapomnieć o odpowiednim wyborze kanałów komunikacji.
Fazy cyklu życia produktu
Każdy produkt ma swoją rynkową „żywotność”. Wprowadzony funkcjonuje przez jakiś czas, który nie jest z góry określony i dla każdego artykułu jest inny. Wyróżnia się fazy:
- wprowadzenia na rynek – nadrzędnym celem w tej fazie jest budowanie świadomości wśród potencjalnych konsumentów, że produkt istnieje i spełnia ich potrzeby oraz oczekiwania. W tej fazie podkreśla się korzyści, jakie odniosą nabywcy tego produktu;
- wzrostu sprzedaży – sprzedaż osiąga najwyższe wyniki, jest też prowadzona szybko. Jednocześnie obniżone zostają koszty produktu oraz promocji. Na tym etapie mogą pojawiać się pierwsze substytuty produktu. Istotne jest więc zwiększanie udziału produktu w rynku;
- dojrzałość produktu – sprzedaż nadal rośnie, ale jej krzywa staje się bardziej płaska. Wzrost nie jest tak spektakularny, jak w poprzedniej fazie. Kluczową rolę zaczyna odgrywać cena, organizowane są promocje, rabaty, obniżki;
- spadek sprzedaży – spadek dotyczy zarówno sprzedaży, jak i produkcji. Marketing często jest wygaszany. Należy przyjrzeć się słabym stronom produktu. Te informacje mogą już napływać od odbiorców, którzy korzystali z produktu. Na kanwie tych danych należy zdecydować czy produkt pozostaje na rynku, będzie modyfikowana strategia rozwoju produktu, czy też produkt zostanie wycofany.
Też Cię zainteresuje: Jak komunikować ceny? Pricing i polityka cenowa - lekcja obowiązkowa
Różnice wprowadzenia nowego produktu na rynek polski i zagraniczny
Analiza rynku, sprawdzenie jego potencjału i strategia rozwoju produktu – to wszystko składa się na minimalizację ryzyka, jakie istnieje przy wprowadzaniu nowego produktu na rynek polski. Z rynkami zagranicznymi jest podobnie, jednak zauważalne są pewne różnice. Oczywiście wszystkie analizy i opracowanie strategii są niezwykle istotne. Nie jest więc dobrą praktyką przyjmowanie nieco naiwnej i opartej na intuicji postawy. Szkodliwe zatem dla rozwoju biznesu będzie wprowadzanie nowego produktu na rynek zagraniczny na podstawie takich przesłanek jak np. liczba ludności.
Ekspansja na rynki zagraniczne to znacznie trudniejsze wyzwanie, które zobowiązuje do zastosowania konkretnych rozwiązań. Konieczne jest przygotowanie produktu pod zagranicznego klienta. Wymagania względem etykiet będą inne. Chętniej mogą być kupowane produkty w innych niż w Polsce opakowaniach, które powinny też być dostosowane do systemu dystrybucji, który funkcjonuje w danym kraju.
Wprowadzenie nowego produktu na rynek w czasie epidemii - kiedy warto?
Czas epidemii to trudny dla wszystkich okres. Wiele sektorów gospodarki notuje ekstremalnie duże straty. Część z firm zauważa szanse wprowadzenia nowych produktów na rynek. Parki maszynowe są modyfikowane tak, by mogły produkować potrzebne dzisiaj maseczki lub płyny do dezynfekcji. Wprowadzane są nowe rozwiązania w myśl, że „potrzeba jest matka wynalazków”.
Z innej strony cały sektor usługowy i turystyczny jest zamrożony. Przedsiębiorstwa radzą sobie z tym problemem, np. wprowadzając do ofert vouchery z rabatami do wykorzystania w dowolnym momencie po zakończeniu epidemii.
Z pewnością niektóre z firm dzięki odpowiednio szybkiej reakcji na kryzys i umiejętności podążania za potrzebami konsumenta mogą nawet stać się liderami swoich branż. Nie zawsze będzie się to działo dzięki wprowadzaniu nowych produktów na rynek lub poszerzaniu asortymentu. Wiele zależy od organizacji funkcjonowania biznesu w nowych warunkach – wykorzystaniu cyfryzacji, zarządzaniu pracą zdalną czy odpowiedniej współpracy ze stałymi lub nowymi kontrahentami. Jeśli jest szansa, że nowy produkt lub usługa pomogą firmie w tych trudnych czasach, to warto dokładnie to przeanalizować.
Lockdown i ogłoszenie epidemii COVID-19 wstrzymały polską gospodarkę. Wielu przedsiębiorców straciło z dnia na dzień źródło dochodów. Czasowym rozwiązaniem wspierającym firmy i pozwalającym na utrzymanie pracowników miały być subwencje finansowe przyznawane w ramach tzw. tarczy antykryzysowej i PFR.
Oczywiście tam, gdzie pojawią się duże pieniądze, konieczna jest także kontrola. Beneficjenci wsparcia powinni z nią liczyć. Do naszych drzwi może zapukać Urząd Skarbowy, ZUS, UOKiK i Polski Fundusz Rozwoju. Wykryte w trakcie kontroli nieprawidłowości mogą spowodować konieczność zwrotu części albo całości subwencji, a w wyjątkowych sytuacjach skutkować odpowiedzialnością karną osoby składającej wniosek. Warto zatem przygotować się do ewentualnej kontroli, samemu weryfikując dokumenty i transakcje finansowe.
Wniosek na początek
Pierwszym etapem kontroli w zakresie przyznania subwencji finansowych był etap składania i rozpoznawania wniosków. Polski Fundusz Rozwoju na mocy specustawy miał dostęp do bazy danych Krajowej Administracji Skarbowej oraz Zakładu Ubezpieczeń, dzięki czemu już na etapie wnioskowania o subwencję mógł wykryć i odrzucić błędne aplikacje. Dodatkowo w oparciu o zapisy umowy i regulamin pomocy, PFR może skontrolować przedsiębiorcę. Oczywiście z uwagi na niezwykłe tempo prac po obu stronach – urzędu i przedsiębiorców mogły zdarzać się pomyłki, a weryfikacja dokumentów była dość pobieżna.
Czytaj też: Tarcza antykryzysowa – dofinansowanie wynagrodzeń pracowników z FGŚP
Pośpiech nie sprzyjał precyzji
Cały proces decyzyjny przebiegał szybko, co rusz pojawiały się nowe informacje związane z pakietami pomocy, ich dostępnością i pulą środków. Wszyscy ścigali się z czasem, a na dodatek pojawiały się informacje, że środków jest coraz mniej i trzeba się śpieszyć. Uprawnienia PFR dotyczą nie tylko kontroli. Jeśli urzędnicy funduszu stwierdzą nieprawidłowości w złożonych wnioskach, to mogą wnioskować o zwrot całości lub części subwencji. Nie czekając, aż urzędnicy zapukają do drzwi, możemy sami sprawdzić zgodność informacji we wniosku z rzeczywistością.
Kontrola sprawdzi, jak korzystasz z pomocy
Polski Fundusz Rozwoju może poddać szczegółowej analizie to, czy przedsiębiorca właściwie podał dane dotyczące wielkości firmy, czy nie złożył oświadczenia o byciu małym przedsiębiorcą, licząc na wyższą subwencję; czy obliczony spadek obrotów nie został sztucznie zawyżony, aby wykazać wymagane przez regulamin wartości; czy przedsiębiorca należycie uwzględnił w danych podmioty powiązane. Fundusz może także skontrolować sposób oraz zasadność wykorzystywania środków. Dobrą praktyką w tym zakresie jest odpowiednie opisanie transakcji. Urzędnicy państwowi mają prawo sprawdzić, czy:
- wnioskodawca spełnienia przesłanki przyznania pomocy;
- zweryfikować prawdziwości oświadczeń oraz danych;
- sposób, w jaki wydatkowane są środki oraz ich zgodność z przeznaczeniem;
- inne indywidualnie określone aspekty[1].
Wyprzedź kontrolę, bo lepiej zapobiegać, niż leczyć
To znane wszystkim powiedzenie może się sprawdzić także w obecnej sytuacji. Jeśli teraz na spokojnie przejrzymy dokumenty księgowe i porównamy z wnioskiem, jaki został złożony do PFR, możemy sami wykryć potencjalne nieprawidłowości i wprowadzić i opracować model naprawczy. Najważniejsza jest transparentność wydatkowanych środków pochodzących z pomocy publicznej i ich zgodność z deklarowany we wniosku przeznaczeniem.
Przeczytaj też: Tarcza antykryzysowa i jej ułatwienia dla pracodawców
Pamiętaj o limitach pomocy publicznej
Nie wszyscy pamiętają, że pomoc finansowa dla przedsiębiorców pochodząca z publicznej kasy podlega określonej kwalifikacji. Wartość pomocy de minimis (udzielanej małym i średnim przedsiębiorcom, nie podlega obowiązkowi zgłaszana do Komisji Europejskiej) w ciągu trzech lat maksymalnie może wynieść 200 tysięcy euro. W tym roku mamy jednak do czynienia z wyjątkową sytuacją, kiedy to pomoc publiczna ma zapobiec poważnym zaburzeniom w gospodarce. Obecnie, zgodnie z komunikatem Komisji Europejskiej, „tymczasowe ramy środków pomocy państwa w celu wsparcia gospodarki w kontekście trwającej epidemii COVID-19 mogą wynieść maksymalnie 800 tysięcy euro”[2].
Bądź gotowy na kontrolę
W pierwszej kolejności powinniśmy sprawdzić, czy nasze dokumenty potwierdzają prawo do udzielonej nam pomocy i czy środki, jakie otrzymaliśmy z budżetu państwa, są wydawane zgodnie z ich przeznaczeniem.
[1] Źródło: infor.pl, Czy beneficjenci środków z Tarczy Finansowej powinni spodziewać się kontroli https://ksiegowosc.infor.pl/obrot-gospodarczy/finanse-i-inwestycje/4627333,Czy-beneficjenci-srodkow-z-Tarczy-Finansowej-powinni-spodziewac-sie-kontroli.html
[2] Żródło: Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości
https://www.parp.gov.pl/component/content/article/59222:koronawirus-w-ue-tymczasowe-ramy-prawne-umozliwiajace-udzielanie-przedsiebiorcom-dodatkowej-pomocy-publicznej-w-zwiazku-z-pandemia-covid-19
Skuteczna sprzedaż to nic innego, jak efekt dobrej komunikacji. Zatem jak skutecznie dotrzeć do klienta? W jaki sposób przedstawić mu ofertę sklepu? Gdzie promować swój asortyment? Jak zachęcić do kupna naszych produktów?
Gazetki promocyjne
Jednym z najbardziej popularnych sposobów przedstawienia oferty sklepu spożywczego i zachęcenia do zakupu jest gazetka promocyjna. Przez klientów jest kojarzona jako zbiór informacji o produktach sprzedawanych w atrakcyjnych, najniższych cenach. Gazetkę można również wykorzystać jako jedno ze źródeł informacji o organizowanych konkursach lub programie lojalnościowym.
Skuteczność gazetek promocyjnych potwierdza badanie GfK „Shopping Monitor 2020”. Okazuje się, że gazetki reklamowe sieci handlowych to jedno z najważniejszych źródeł informacji o promocjach produktów spożywczych, kosmetycznych oraz chemicznych aż dla 43% polskich konsumentów. 70% nabywców zapoznaje się z treścią zawartą w gazetkach, a ponad 50% dokonuje wg nich zakupów przynajmniej od czasu do czasu.[1]
Uważam, że nadal warto, a nawet powinniśmy w ten sposób (za pomocą gazetek) komunikować naszą ofertę. W obecnym czasie jest to najlepsze narzędzie marketingowe, które trafia do konsumenta. Ponadto za pośrednictwem gazetek komunikujemy nasze akcje konsumenckie, programy lojalnościowe czy akcje wizerunkowe, które budują tożsamość naszej marki – wskazuje Renata Głowak, Koordynator ds. Marketingu sieci Euro Sklep.
Niemniej, w przyszłości zapewne coraz większe znaczenie będą mieć aplikacje mobilne – już teraz, według agencji Nielsen, ponad połowa osób w wieku do 40 lat pozyskuje w ten sposób informacje o promocjach i nowych produktach[2].
Warto wiedzieć: Jak obliczyć podatek od dochodu spółek? Czym jest CIT?
Co powinna zawierać dobrze skrojona gazetka promocyjna?
Specjaliści zwracają uwagę na takie elementy, jak:
- sezonowość artykułów – dobór produktów ze względu na okres, święta,
np. Walentynki, Boże Narodzenie, początek szkoły; - hity na pierwszej stronie – pierwsza strona w największej mierze przyciąga wzrok, zatem na niej powinny znajdować się największe atrakcje;
- ciekawy layout, atrakcyjna grafika, odpowiednia wizualizacja produktów;
- asortyment poukładany wg kategorii produktowych;
- ceny – komunikacja ceny produktu przed i po obniżce, żeby Klient widział różnicę;
- atrakcyjne akcje konsumenckie – loterie, konkursy, tzw. wielosztuki;
- dodatkowe ciekawe treści – działania wizerunkowe, info o programie lojalnościowym;
- dotarcie do klienta – kolportaż do skrzynek pocztowych i rozprowadzanie na terenie sklepu.
Marcin Poniatowski, Członek Zarządu, Dyrektor Marketingu Lewiatana podkreśla: Z naszego punktu widzenia, kluczowe elementy to, po pierwsze: asortyment - najważniejsza jest kompletność reprezentantów wszystkich najbardziej popularnych w danym okresie kategorii, a zwłaszcza oferta produktów świeżych oraz dopasowanie do zróżnicowania regionalnego klientów. Po drugie: ceny. Dobrze jest komunikować cenę przed obniżką, aby klient miał świadomość atrakcyjności promocji. Po trzecie: dotarcie do konsumenta - kolportaż gazetek do skrzynek jest najbardziej skutecznym narzędziem, które w dużej mierze warunkuje końcowy efekt promocji.
Z kolei Wioletta Olechno, Specjalista ds. Marketingu Gama za najważniejsze komponenty gazetki uważa: dobór produktów w zależności od: sezonu, okresu, ważnych dat (Dzień Babci, Walentynki, itp.), promowanie innych działań marketingowych (loterie, konkursy) oraz oddziaływanie na klienta poprzez wizualizację produktów i odpowiednią szatę graficzną.
Gazetki promocyjne online
Gazetka promocyjna online to nic innego, jak gazetka tradycyjna przeniesiona do wersji online. Na rynku istnieje wiele narzędzi umożliwiających tworzenie internetowej wersji gazetek promocyjnych. Niezaprzeczalnym plusem jest wysokie dotarcie, wygoda i możliwość przeglądania oferty w dogodnym czasie i miejscu, wymagany jest jedynie dostęp do Internetu.
Często gazetki online mają dodatkowe funkcjonalności, jak:
- rozszerzone informacje produktowe, niekiedy wzbogacone o materiały video, zdjęcia,
- inteligentne, dopasowane rekomendacje opracowane w oparciu o preferencje zakupowe klienta (na podstawie przeglądanych produktów),
- pełna funkcjonalność na dowolnym urządzeniu, niezależnie od posiadanej aplikacji.[1]
Gazetki promocyjne online są niezwykle cennym narzędziem, szczególnie dla sklepów, które oferują również sprzedaż online. Przyczyniają się bowiem do zwiększenia konwersji w e-sklepie.
Przeczytaj też: Inwentaryzacja w sklepie - o co zadbać przed końcem roku?
Inne skuteczne metody dotarcia do klienta
Czy gazetki promocyjne wyczerpują temat możliwości dotarcia do klienta? Oczywiście, że nie, choć jak zostało wspomniane wyżej, jest to jedno z najlepszych narzędzi. Warto korzystać również z innych metod komunikacji jak np. bezpośrednie akcje promocyjne. Dobrym przykładem jest sampling – akcja uwzględniająca darmowe rozdawanie produktu dla każdego klienta lub w oparciu o jego koszyk zakupowy. Innym pomysłem są akcje typu buy & get, gdzie za zrobione zakupy można otrzymać prezent.
Klienci cenią również kupony zniżkowe, bony promocyjne i korzystane rabaty. Wprowadzenie określonych czasowo zniżek na konkretną grupę produktów to dodatkowy bodziec stymulujący sprzedaż. Podobnie, jak akcje typu „2+1 gratis” czy „3 w cenie 2” bądź „kup 3 najtańszy produkt za 1 gr” również skłaniają klientów do większych zakupów.
Ponadto wprowadzenie dodatkowych udogodnień odpowiadających na potrzeby klientów, efektywnie wzmacnia działania komunikacyjne i zwiększa lojalizację klientów. Dobrym przykładem tego typu akcji było wprowadzenie w czasie epidemii COVID-19 możliwości realizacji zakupów na telefon z dowozem do domu.
W skutecznym marketingu kluczowe jest zróżnicowanie narzędzi komunikacji i zachowanie synergii pomiędzy nimi. Wybór i bazowanie na jednym, choćby najlepszym narzędziu/kanale ograniczy bowiem zasięg dotarcia do wszystkich potencjalnych klientów.
[1] https://www.magazyn-ecommerce.pl/artykul/gazetka-promocyjna-online-jako-wsparcie-konwersji-w-sprzedazy-online
[1] GfK, raport „Shopping Monitor 2020”
[2] Raport Nielsen „Shopper Shifts to New Normal - Poland”, czerwiec 2020.
Marki własne – co sprawia, że coraz więcej konsumentów po nie sięga? Czy ich jakość dorównuje znanym markom? Czy to jedynie tańsze zamienniki? Czy mniej znane znaczy gorsze, a może wręcz odwrotnie?
Co to są marki własne?
Marki własne – (ang. Private label) to produkty lub usługi, które zostały wykonane na zlecenie sieci handlowych. Co istotne, wykonanie tych produktów czy usług może zostać zlecone różnym producentom, jednak dystrybuowane mogą być jedynie przez samych zamawiających i pozostają pod ich kontrolą. Kiedyś głównym celem posiadania marki własnej było dostarczanie konsumentom produktów i usług po niższych cenach, jednak ich rola mocno ewoluowała w ostatnich latach. Obecnie marki własne to nie tylko atrakcyjna cena, to także budowanie unikalnej oferty, czy szybkie odpowiadanie na nowe trendy tam, gdzie producenci marek ogólnokrajowych nie nadążają z przygotowaniem oferty i poprzez to lojalizowanie kupujących. To także tworzenie specjalnej oferty budującej unikalne pozycjonowanie/wyróżnienie sieci sklepów np. produkty premium czy convenience. Wcześniej wprowadzenie marki własnej opierało się głównie na zagwarantowaniu niskiej ceny produktów. Aktualnie coraz więcej sieci decyduje się na tworzenie marek własnych klasy Premium, gdzie obok ceny istotą jest wysoka jakość produktu.
Wysoka konkurencyjność cenowa marek własnych możliwa jest poprzez uniknięcie narzucania cen przez producentów oraz stosunkowo niskie koszty dystrybucji i promocji. Posiadanie marki własnej przez sieć handlową sprawia, że staje się ona bardziej konkurencyjna na rynku i atrakcyjniejsza dla konsumenta. [1] Podkreślają to również specjaliści z Grupy Eurocash: Dla franczyzobiorców marka własna jest atrakcyjnym narzędziem do budowania przewagi konkurencyjnej na lokalnym rynku i pozwala tworzyć korzystną ofertę dla klientów. [2]
Marki własne w Polsce
Wartość sprzedaży marek własnych w Polsce w 2019 r. wyniosła 32,1 mld zł, czyli o 4,7% więcej niż w roku poprzednim. Jak podaje dalej agencja badawcza Nielsen, marki własne odpowiadają za 19,8% sprzedaży FMCG (dobra szybko zbywalne – głównie żywność, napoje, środki czystości) w Polsce.[3] Niemal we wszystkich kategoriach w top 3 marek ze względu na wartość sprzedaży znajdują się marki własne, wyjątek stanowią alkohole, gdzie marki własne nie są jeszcze tak popularne.[4]
Marki własne można spotkać w aptekach, drogeriach, ale największe pole do popisu
z pewnością daje branża spożywcza. Tzw. private label czy store brand w marketach to już dość powszechna sytuacja, a ich bogactwo możemy dostrzec przede wszystkim na półkach
z nabiałem.
Specjaliści z Nielsena nabiałowe marki własne określają, jako „głodne lwy”, co oznacza, że charakteryzują się one wzrostem i udziałem powyżej średniej i w dalszym ciągu posiadają potencjał dalszego wzrostu. Z kolei tzw. suche produkty - makarony, kasze, mąki, cukier, oleje uzyskały miano „spokojnych słoni”, czyli zachowują wysoki udział w sprzedaży, ale notują niską dynamikę wzrostu.[5]
Marki własne a gospodarka
Jak zostało już wyżej wspomniane, marki własne nie muszą mieć wspólnego producenta. Czasami zdarza się nawet tak, że ten sam produkt ma różnych producentów – np. woda marki własnej może pochodzić z dwóch różnych rozlewni, choć etykieta jest ta sama, jedynie dane o producencie inne.
Nie podlega jednak dyskusji fakt, że dla wielu przedsiębiorstw w Polsce wytwarzanie produktów na zlecenie sieci handlowej to filar ich działalności, który przekłada się na realne miejsca pracy.
Na przestrzeni lat podejście do zarządzania marka własną ewoluowało. Obecnie coraz bardziej upodabniają się one do marek producenckich. W promocji i komunikacji wykorzystuje się odwołania do wartości takich jak zdrowie, jakość, ekologia. W reklamach podkreśla się nie tylko ich wysoką jakość, ale również lokalne pochodzenie, wskazując na wsparcie rodzimych biznesów.[6]
Dlaczego wybieramy marki własne?
Z pewnością argument ceny jest jednym z podstawowych atrybutów marek własnych. Odzwierciedla bowiem on zasób portfela i preferencje zakupowe Polaków. Dane Nielsena wskazują, że 1/3 konsumentów ma ściśle określony budżet na swoje zakupy, a dla blisko połowy najniższa cena jest w dalszym ciągu najważniejszym wyznacznikiem wyboru produktów.[7]
Warto dodać, że epidemia COVID-19 nie zmniejszyła popytu na marki własne, a wręcz przeciwnie. Wpływy osiągnięte ze sprzedaży marek własnych liczone od początku roku do końca maja w porównaniu do roku poprzedniego są wyższe o blisko 13% w przypadku produktów spożywczych i o 7,7% w przypadku środków czystości i kosmetyków. Co istotne dane zebrane przez Nielsena wskazują, że wzrost sprzedaży marek własnych rośnie dużo szybciej niż marek producenckich. [8]
Postrzeganie marek własnych
Otwartość na marki własne rośnie, szczególnie u młodych konsumentów, którzy nie są obciążeni negatywnymi wspomnieniami związanymi z jakością niektórych pierwszych private label. Dla młodszych konsumentów marki własne na półkach to normalność, często nie są oni nawet w stanie odróżnić, które produkty to marki własne, a które producenckie. [9]
Konsumenci są otwarci na nowe marki – stale rośnie znaczenie takich elementów jak pochodzenie produktu, kwestia eko/bio, fair trade, praktyk etycznych i wpływu na planetę. A marki własne coraz bardziej podążają za trendami i odpowiadają na potrzeby najbardziej wymagających klientów.[10]
Co więcej eksperci Grupy Eurocash wskazują również na wysoką jakość produktów marek własnych: wszystkie produkty dostępne na półkach naszych sklepów przechodzą przez wieloetapowy proces kontroli jakości, na który składają się m.in. badania próbek produktów w warunkach laboratoryjnych, testy sensoryczne oraz audyt procesów produkcyjnych w zakładach wytwarzających produkty marki własnej naszej sieci.[11]
Wzrost znaczenia i postrzegania marek własnych jest również efektem prowadzonych kampanii promocyjnych. Sieci handlowe często w swoich kampaniach eksponują produkty marek własnych jako produkty „z lepszej półki” – np. dobrym przykładem są organizowane akcje typu tydzień kuchni greckiej, hiszpańskiej czy azjatyckiej. Promowane produkty marki własnej prezentowane są jako limitowane, wysokiej jakości, oryginalne artykuły pochodzące z egzotycznego rejonu świata, które mają inspirować w kuchni.
Innowacyjność marek własnych
Marki własne nie tylko nadążają za najnowszymi trendami, ale również po części je kreują. Nie chodzi tutaj tylko o powstanie całych linii asortymentu marek własnych w wersji fit czy bio. Zauważalne jest zjawisko, kiedy to marki własne tworzą kategorie produktowe – np. produkty convenience/ ready to eat, połączenie jogurtu z musem owocowym, smoothies, itp. W tych grupach zdecydowanie prym wiodą marki własne, widoczny jest on nie tylko pod względem bogactwa i zróżnicowania asortymentu, ale przekłada się na wyniki sprzedażowe.[12]
Marki własne na dobre zakorzeniły się w świadomości konsumentów i uzyskały ich akceptację. Niektóre produkty marek własnych w ciągu miesiąca kupuje ponad ¼ Polaków.[13]
Konsumenci coraz częściej i chętniej sięgają po marki własne również dlatego, że ich jakość znacznie się poprawiła. Na rynku nastąpiła swoista ewolucja marek własnych, obecnie niektóre z nich traktowane są na równi z markami producenckimi. Popularniejsze stają się także marki własne premium, które dają możliwość korzystania z produktów wcześniej uznawanych za ekskluzywne.
[1] Nowak M., Śmigielska G., Ewolucja marki własnej na rynku FMCG w Polsce, „Marketing i Rynek” 2/2015
[2] Groszek, Newsletter
[3] https://www.pb.pl/rosnie-apetyt-na-marki-wlasne-981783
[4] Nielsen, Private Label Report, May 2020
[5] https://www.pb.pl/marki-wlasne-w-polsce-rosna-w-sile-973038
[6] https://www.dlahandlu.pl/detal-hurt/wiadomosci/bartosz-urbaniak-bnp-paribas-coraz-czesciej-wykorzystujemy-zywnosc-do-samookreslenia,85870.html
[7] Nielsen, Shopper Shifts to a New Normal, Syndicated Study, Report 1st Wave, June 2020
[8] Nielsen, Private Label Report, June 2020
[9] Mintel, Private Label Food and Drink Trends, US, January 2019, Mintel, The Private Label Food Consumer, UK, September 2018, BRAINSTORMING OVER EC OWN BRANDS, April 2020
[10] Mintel, PRIVATE LABEL 2019: THE CHANGING LANDSCAPE, May 2019
[11] Lewiatan, Newsletter, 16.07.2020 r.
[12] Mintel, Private Label Food and Drink Trends, US, January 2019, Mintel, The Private Label Food Consumer, UK, September 2018
[13] https://www.pb.pl/marki-wlasne-w-polsce-rosna-w-sile-973038
Jak wyglądała sprzedaż na początku wakacji? Czy i w jaki sposób epidemia koronawirusa wpłynęła na to, co kupujemy i w jakich ilościach? Czy tegoroczne wakacyjne zaopatrzenie lodówek, zarówno tych domowych, jak i turystycznych uległo zmianie w porównaniu do zeszłego roku?
Złagodzenie obostrzeń i zmiany w koszyku zakupowym
Od maja następowało stopniowe złagodzenie obostrzeń. Miało to swoje odzwierciedlenie również w handlu spożywczym w postaci zauważalnego końca paniki epidemicznej i szału zakupowego związanego z gromadzeniem zapasów artykułów spożywczych. Pamiętamy, że marzec i ogłoszenie kwarantanny przyniosły drastyczne ograniczenie wizyt w sklepach – Polacy kupowali rzadziej, ale ich zakupy były większe. Nastąpił wtedy skokowy wzrost sprzedaży tzw. suchych produktów – kaszy, makaronu, ryżu, mąki oraz jaj, konserw i środków czystości. W pierwszych tygodniach kwarantanny zauważalny był również spadek sprzedaży alkoholu (poza spirytusem, który przez wielu zapewne traktowany był jako środek dezynfekujący[1]).
Czytaj także: Koronawirus - organizacja pracy sklepu w czasie pandemii
Późniejsze wiosenne i letnie tygodnie to zdecydowane uspokojenie handlu detalicznego, które jest widoczne do dzisiaj. W czerwcu w dalszym ciągu odnotowano spadek sprzedaży żywności, napojów i wyrobów tytoniowych, ale już zaledwie o 5% w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku.[2] A jeszcze dwa miesiące wcześniej – w kwietniu 2020 r. spadek wspomnianej kategorii produktów w odniesieniu do kwietnia 2019 r. wynosił 14,9%.[3]
Stopniowy powrót do wcześniejszych trendów widać też w danych CMR dla sklepów małoformatowych: w tygodniu na przełomie czerwca i lipca wartość sprzedaży była wyższa o 2,9%, przy liczbie transakcji niższej o 11% wobec analogicznego okresu roku poprzedniego. Średnia liczba opakowań w koszyku w dniach 29.06-05.07 była wyższa o 6,1% w porównaniu z rokiem poprzednim i wyniosła 4,2. Średnia wartość transakcji wyniosła 18,14 zł i wzrosła o ok. 15% w porównaniu do ubiegłego roku. Największy wzrost sprzedaży odnotowano w przypadku wyrobów alkoholowych, produktów kulinarnych i tzw. produktów podstawowych – makarony, kasze, maki, ryż, oleje. Co znamienne, według CMR, licząc od początku roku (Year To Date, w porównaniu do analogicznego okresu sprzed roku), sprzedaż w sklepach małopowierzchniowych do 150 m. kw. wzrosła (o 8,8%), podczas gdy w sklepach o powierzchni 151-500 m.kw. – zmalała (o -4,8%)[4]. Ogółem, w ujęciu półrocznym, sprzedaż w sklepach o powierzchni do 500 m. kw. wzrosła o 5,4%
Co kupujemy chętniej u progu wakacji?
Lato, pierwsze ciepłe i słoneczne dni zachęcały do spędzania czasu poza domem. Widać to również w bieżącym, niezwykle specyficznym roku, kiedy to wiosną ze względu na panującą epidemię zostaliśmy zmuszeni do pozostania w domach.
Słońce, wyjazdy dobra atmosfera sprzyjają sprzedaży alkoholu, napojów i produktów tytoniowych. Klienci częściej dokonują również zakupów impulsowych typu lody czy słodycze. Podobnie jest i w tym sezonie. W sklepach małopowierzchniowych do 150 m. kw. najlepiej sprzedawały się papierosy, piwa, alkohole wysokoprocentowe, napoje i słodycze.
Analizując dynamikę sprzedaży w sklepach o powierzchni 0-150 m. kw. warto zwrócić uwagę na takie kategorie, jak: produkty konserwowe, warzywa i owoce, mięso, desery, dodatki i bakalie, produkty podstawowe (tzw. suche produkty i oleje), produkty śniadaniowe – w tych grupach odnotowano największy wzrost sprzedaży (w przedziale od 20% do 30%) w porównaniu do analogicznego tygodnia poprzedniego roku. Ponadto rośnie sprzedaż alkoholu wysokoprocentowego, produktów kulinarnych, ciast i ciastek oraz ryb i garmażerki.[5]
Z kolei w sklepach o powierzchni 151-500 m. kw. wysoki udział w sprzedaży mają oprócz papierosów, napojów, piwa i alkoholu ma również nabiał. Supermarkety największy wzrost sprzedaży, porównując dane za analogiczny okres sprzed roku, odnotowały w stosunku do takich kategorii jak: mięso, produkty podstawowe, warzywa i owoce, wędliny, produkty śniadaniowe, desery, dodatki i bakalie, chemia i produkty konserwowane. Jednak wzrosty sprzedaży są mniej imponujące niż w sklepach małopowierzchniowych - plasują się na poziomie od 17% do 7,5%.[6]
Latem kupujemy w lokalnych sklepach
Dane zebrane przez CMR jednoznacznie wskazują, że rośnie sprzedaż w sklepach małopowierzchniowych. Sklepy lokalne zyskują uznanie w oczach klientów już od dłuższego czasu. Cenione są ze względu na bogatą ofertę i świeżość produktów, doskonale również wpisują się w trend robienia zakupów blisko domu, po drodze z pracy czy szkoły.
Ponadto, w związku z epidemią koronawirusa, w tym roku wakacje w zdecydowanej mierze spędzamy w Polsce, często na destynację wybierając mniejsze miejscowości z dala od dużych skupisk miejskich. Siłą rzeczy w takich lokalizacjach mniej jest dużych placówek handlowych, co jeszcze bardziej sprzyja robieniu zakupów w lokalnych sklepach.
Za sklepami niezależnymi, zlokalizowanymi na trasie wakacyjnych podróży przemawia jeszcze jeden element - dostęp do produktów regionalnych. Dlatego niezależni przedsiębiorcy powinni zadbać o to, aby w ich ofercie znalazły się produkty od lokalnych dostawców – nie tylko w kategoriach świeżych, jak warzywa, owoce, nabiał, mięso, garmażerka. Konsumenci chętnie sięgają po lokalne, ekologiczne produkty. W tegorocznym sezonie wakacyjnym mogą być również bardziej nastawieni na samodzielne przygotowanie posiłków podczas letniego biwakowania. Dla części konsumentów restauracje w dalszym ciągu stanowią potencjalne zagrożenie zarażenia się COVID-19, dlatego na półkach sklepowych nie może zabraknąć produktów kulinarnych – dań gotowych, sosów, zup oraz przypraw.
[1] Dane CMR – Panel Sklepów Małoformatowych do 300m. kw. oraz Supermarketów od 301 do 2500m. kw., Okres: 16-22 Marca 2020, 23-29 Marca 2020
[2] GUS – Dynamika sprzedaży detalicznej w czerwcu 2020 r.
[3] GUS – Dynamika sprzedaży detalicznej w kwietniu 2020 r.
[4] CMR, Panel Sklepów Spożywczych do 500 m. kw. (wraz ze sklepami specjalistycznymi alkoholowymi), Okres: W27 2020 (29.06 - 05.07.2020))
[5] CMR, Panel Sklepów Spożywczych do 150 m. kw. (wraz ze sklepami specjalistycznymi alkoholowymi), Okres: W27 2020 (29.06 - 05.07.2020)
[6] CMR, Panel Sklepów Spożywczych do 151-500 m. kw. (wraz ze sklepami specjalistycznymi alkoholowymi), Okres: W27 2020 (29.06 - 05.07.2020)
Choć z pozoru może się wydawać, że rynek handlowy w Polsce jest zrównoważony, wciąż wielu producentów produktów tzw. szybko zbywalnych nie traktuje wszystkich kanałów sprzedaży jednakowo. To właśnie sprawia, że oferta dostępnych w sprzedaży produktów różni się w zależności od wielkości sklepu, w którym je kupujemy. Niektóre z dostępnych produktów są droższe w sklepie osiedlowym niż np. w supermarkecie czy dyskoncie. Dlaczego tak się dzieje?
Równi w biznesie – ranking, który pokazuje różnice w cenach produktów w poszczególnych sklepach
Publikowany przez Grupę Eurocash od 2017 roku ranking „Równi w Biznesie” pomaga zorientować się w tym, którzy producenci traktują sprawiedliwie wszystkie kanały sprzedaży. Jak wiemy z poprzednich edycji rankingu, na zrównoważonych strategiach sprzedaży zyskują przedsiębiorcy, którzy mogą oferować szerszy i atrakcyjny asortyment swoim klientom. Dzięki temu konsumenci mogą kupować więcej produktów bfcenmolisko swojego domu. Równe traktowanie opłaca się również dostawcom, którzy mogą dzięki niemu zdobywać nowe, perspektywiczne rynki zbytu.
Coraz więcej producentów daje jednakowe ceny dla wszystkich odbiorców
Na szczęście coraz więcej producentów dóbr szybko rotujących zrównuje swoją ofertę dla sklepów lokalnych, dyskontów i supermarketów. To dobra wiadomość, bo oznacza ona, że coraz częściej popularne i lubiane produkty można kupić blisko domu, bez konieczności polowania na nie w marketach lub dyskontach oraz tracenia przez to cennego czasu na uciążliwe dojazdy.
W tegorocznym wydaniu rankingu zaprezentowano aż 35 kategorii produktowych, oferowanych w sumie przez ponad 180 producentów. Pierwszy raz w historii rankingu, oprócz najpopularniejszych artykułów spożywczych, w zestawieniu znalazły się również środki czystości i higieniczne. Podobnie jak w poprzednich latach, analitycy Grupy Eurocash bazowali na posiadanych danych agencji badawczej Nielsen. Im bardziej zrównoważona strategia względem wszystkich kanałów sprzedaży, tym wyższa pozycja w rankingu danego producenta.
Strategia producentów tuż przed epidemią
Opublikowane właśnie wyniki rankingu za I. kwartał 2020 roku uwzględniają dane za okres kwiecień 2019 – marzec 2020. Dzięki nim można ocenić, jakie strategie stosowali najwięksi producenci dóbr szybko zbywalnych tuż przed pandemią w Polsce. Dowiadujemy się, który producent miał najbardziej zrównoważoną ofertę, który z nich sprawił, że konsumenci nie musieli przepłacać kupując na zapas takie produkty jak np. makaron, ryż, mleko, detergenty czy papier toaletowy, a także czy pojawienie się COVID-19 wpłynęło na strategie sprzedaży.
Czytaj też: Franczyza – gotowa recepta na dobry biznes
Zdaniem Dominika Kasperka, Dyrektora Zakupów Centralnych Grupy Eurocash, zwiększone zakupy w okresie stanu zagrożenia epidemicznego i samej epidemii pokazały, jak duży potencjał sprzedażowy ma rynek sklepów niezależnych. W kilku kategoriach produktów chętnie kupowanych na zapas są liderzy swoich rynków, co oznacza, że dostrzegają oni istotność rynku niezależnego. Oprócz tego analiza danych za I kwartał pokazała, że na szczęście sama epidemia i zwiększony popyt nie wpłynęły na wzrost cen produktów szybko zbywalnych.
Pełne zestawienie wszystkich 35 kategorii produktowych rankingu „Równi w Biznesie” za I. kwartał 2020 roku oraz szczegółowa metodologia wyliczeń dostępne są na stronie https://grupaeurocash.pl/przedsiebiorca/sila-zakupowa/ranking-rowni-w-biznesie.
Brak wyników wyszukiwania
Spróbuj wyszukać ponownie.