25 czerwca br. rząd przyjął projekt ustawy, zgodnie z którą od 1 sierpnia 2019 roku pracujące osoby przed 26. rokiem życia nie zapłacą podatku dochodowego od osób fizycznych z uzyskanych przychodów. Zwolnienie z podatku będzie obowiązywało do progu rocznych zarobków w kwocie 85 528 zł w roku podatkowym.
Zerowy PIT dla młodych – pierwsze zmiany nastąpiły już 1 sierpnia
Nowe regulacje obowiązują od 1 sierpnia br. Jednak w 2019 r. limit zwolnienia wynosi 5/12 limitu rocznego, czyli 35 636,67 zł, ponieważ zwolnienie obowiązuje przez 5 miesięcy br.: od sierpnia do grudnia. Po raz pierwszy limit w pełnej wysokości będzie miał zastosowanie do przychodów uzyskanych od 1 stycznia 2020 r.
Ustawodawca przyjął też zasadę, że w bieżącym roku podatkowym płatnik nie będzie musiał obliczać i pobierać zaliczek na PIT (od sierpnia do grudnia) pod warunkiem, że młody podatnik złoży oświadczenie, że jego dochody w całości zostaną objęte zwolnieniem z PIT.
Zwolnienie będzie obowiązywać niezależnie od liczby zawartych przez pracownika umów lub liczby płatników. Jeżeli zarobki przekroczą próg, to opodatkowana według skali podatkowej zostanie kwota powyżej określonego limitu, czyli kwoty 85 528 zł.
Dodatkowe zmiany od 1 stycznia 2020
Od 2020 roku wchodzi automatyczne uwzględnienie zerowego PIT-u dla młodych pracowników do 26 roku życia – z wyjątkiem sytuacji, kiedy to pracownik złoży wniosek o pobór zaliczek. Sytuacja ta dotyczy osób, które otrzymują wynagrodzenia z kilku źródeł, a ich przychody łącznie mogą przekroczyć limit ustalonego zwolnienia, czyli 85 528 zł.
W przypadku otrzymania wspomnianego wyżej wniosku od podwładnego płatnik zobowiązany jest do pobierania zaliczek najpóźniej od następnego miesiąca.
Należy pamiętać, że jeśli osoba, której przychód przekroczy ustaloną kwotę 85 528 zł, nie wystąpi z wnioskiem o pobieranie zaliczek, musi liczyć się z koniecznością dopłaty podatku, ponieważ w takiej sytuacji płatnicy niezależnie od siebie stosowali zwolnienie.
Kto skorzysta na PIT 0 proc.?
Szacuje się, że nowe przepisy będą dotyczyć ok. 2 mln młodych Polaków. Dzięki nowym przepisom osoby poniżej 26 roku życia będą otrzymywać wyższe wynagrodzenie. Jak podaje strona rządowa, na podatku PIT mogą zaoszczędzić od 133 do nawet 564 zł miesięcznie.
Wykluczeni z szans na zerowy PIT?
Ulgą zostaną objęci podatnicy w wieku poniżej 26 lat, ale nie wszyscy. Nowe przepisy wykluczają z tego przywileju osoby, które założą jednoosobową działalność gospodarczą i te zatrudnione na umowę o dzieło. Furtkę dla samozatrudnionych może być częściowe przeniesieni ich przychodów z działalności na umowę zlecenia, to jak zapewniają eksperci podatkowi jest proste i zgodne z prawem rozwiązanie.[1]
Przeczytaj również:Pit 8ar
Powyższe rozwiązanie podatkowe ma na celu aktywizację najmłodszej grupy zawodowej na rynku pracy. Korzystniejsze staje się bowiem ich zatrudnienie.
[1] Źródło: https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/prawo-i-podatki/zerowy-pit-dla-mlodych-a-prowadzenie-wlasnej-firmy-kto-skorzysta/vnwmjm4
Przez wiele lat zewsząd słychać było głosy o rzekomym końcu małych sklepów. Sklepy te przetrwały jednak swoje najtrudniejsze lata, a od dwóch, trzech lat widać wyraźnie wręcz odwrócenie trendu. Klienci powracają do mniejszych, bliższych ich miejscu zamieszkania placówek. Przekonali się, że sklepy takie są przyjazne kupującemu, oferują coraz bogatszy i coraz bardziej zróżnicowany asortyment towarów w przystępnej cenie. Doskonale obrazuje to przykład działającej od blisko ćwierć wieku sieci franczyzowej Lewiatan. 3200 sklepów generuje 12,5 mld zł przychodów ze sprzedaży, które w ostatnich 4 latach wzrosły aż o 4 mld zł.
- Lewiatan to jedna z najdłużej funkcjonujących i najlepiej rozpoznawalnych marek detalicznych na naszym rynku. Stworzenie franczyzy początkowo było oddolną inicjatywą zrzeszającą przedsiębiorców prowadzących działalność handlową. Dziś jest to największa pod względem sprzedaży franczyzowa sieć sklepów detalicznych w Polsce. Marka powstała w 1994 roku, aby chronić interesy polskich detalistów przed wkraczającymi wówczas na nasz rynek zagranicznymi sieciami i koncernami handlowymi - mówi Robert Rękas, Członek Zarządu Lewiatan Holding.
Po ćwierć wieku działalności Lewiatan jest trzecią detaliczna siecią w Polsce. Jej łączne obroty w 2018 roku przekroczyły 12,5 mld zł i od 2014 roku wzrosły o 4 mld, co daje średnioroczny wzrost o 1 mld zł. Sama sieć powiększyła się w tym czasie aż o ponad 350 placówek.
Zmienia się oblicze polskiego handlu, a wraz z nim zmienia się również wizerunek i sposób działania sieci małych sklepów. Dziś klient przychodzący do sklepu poszukuje innego rodzaju towarów niż kilka lat temu, przykładając większą uwagę do jakości, nie tylko do ceny towaru. Szuka również porady oraz oferty odpowiadającej jego konkretnym potrzebom. Sukces osiągają te placówki, które potrafią dopasować się do potrzeb zmieniającego się rynku. I tak dla przykładu sieć Lewiatan stale dopasowuje nie tylko asortyment, ale też serwis stosownie do oczekiwań swoich klientów. Decyzję poprzedzają analizy i badania konsumenckie, z których wyłania się czytelna mapa potrzeb współczesnego konsumenta.
Jakie są te potrzeby? Po co klient przychodzi do pobliskiego sklepu?
Przede wszystkim po produkty codziennej potrzeby, w tym po świeżą żywność: mięso, wędliny, owoce, warzywa czy wysokiej jakości pieczywo. Coraz większego znaczenia nabierają towary lokalne, produkty bio, czy dania gotowe do spożycia, często przygotowywane na miejscu w sklepie. Niezmiernie ważną częścią stałej oferty są produkty marki własnej. Dzięki odpowiedniej relacji jakości do ceny, ten segment rozwija się niezmiernie dynamicznie.
- W Lewiatanie mamy ponad 450 produktów marki własnej. W ostatnich latach grupa ta rośnie w tempie ok. 15 procent rocznie. Ciągle ulepszamy i poszerzamy gamę tych produktów, ale obserwujemy również, że systematycznie rośnie wartość sprzedaży asortymentu z dotychczasowej oferty – powiedział Robert Rękas.
Nie bez znaczenia są również działania zmieniające i poprawiające wizerunek sklepów, które uwzględniają ścieżki zakupowe klienta, cechują się dobrym oznakowaniem alejek oraz wyróżnionymi działami zakupów, takimi jak: mięso-wędliny, owoce-warzywa, nabiał, garmażerka, wędzarnia czy piekarnia.
- Jeśli do działań budujących zaspokojenie potrzeb klientów w aspekcie jakościowym czy asortymentowym, wprowadzanych w placówkach handlowych, dołożymy nasze aktywności proklienckie, a zwłaszcza działania marketingowe: gazetki promocyjne, programy lojalnościowe, konkursy itp., to możemy śmiało powiedzieć, że taka sieć jest dobrze przygotowana na wyzwania współczesnego, zmieniającego się rynku detalicznego - dodaje Robert Rękas.
Przykładem potwierdzającym, że inwestycja w poprawę jakości obsługi, komunikacji i dobór asortymentu zgodnego z potrzebami klienta przynosi efekty są wyniki finansowe. I tak znów możemy odnieść się do obchodzącej 25-lecie działalności Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan, która rok 2018 zamknęła bardzo dobrymi wynikami i 12,5 mld zł przychodów ze sprzedaży. PSH Lewiatan z dumą więc podsumowuje ćwierć wieku swej działalności. To lata ciągłego umacniania się sieci na polskim rynku. Rośnie i wzmacnia się pozycja franczyzobiorców – co zresztą jest nadrzędnym celem biznesowym sieci. Zarządzający siecią oceniają, że jeszcze w tym roku liczba zrzeszonych sklepów zwiększy się o około 100 nowych lokalizacji, a średnia powierzchnia sklepów wzrośnie o ok. 3-5 procent – to pozytywny trend utrzymujący się od kilku lat. Ponadto kontynuowana będzie systematyczna modernizacja placówek handlowych według nowego konceptu wizualizacji wewnętrznej. Lewiatan stawia również na nowoczesne rozwiązania technologiczne. Wdrożony zostanie m.in. ogólnopolski system do agregacji i optymalizacji zamówień, gotowe rozwiązania dla sklepów w zakresie wdrażania kas samoobsługowych czy pieców konwekcyjno-parowych, a ostatnio również własnych wędzarni. Stale również prowadzona jest inwestycja w unowocześnienie systemów kasowych.
Sukces Lewiatana pokazuje, że inwestycja w sprawdzone rozwiązania, a w tym we franczyzę, to gwarancja stabilnego rozwoju. Silny partner sieci, jakim jest Grupa Eurocash, to oprócz wsparcia w zapewnieniu odpowiednich warunków zakupowych czy solidnej logistyki, także dostęp do nowych technologii, programów doszkalających dla pracowników i właścicieli (https://akademiaeurocash.com.pl), które wspierają prowadzenie firmy. Dzięki temu zmniejszają się koszty operacyjne firmy i właściciela sklepu spożywczego, przy jednoczesnym wzroście jego efektywności.
Po sukcesach poprzednich edycji plebiscytu „Herosi Przedsiębiorczości” i „Lokalni Herosi”, Grupa Eurocash po raz kolejny zaprasza do udziału w programie wspierającym aktywnych przedsiębiorców, właścicieli lokalnych sklepów, w rozwoju ich biznesu. Hasło tegorocznej akcji to „Herosi Innowacyjności”. Innowacyjność rozumiana jest tutaj jako usprawnienie biznesu lub pozytywną zmianę w jego otoczeniu. Masz pomysł na rozwiązania, które mogą ułatwić klientom codzienne zakupy, a Tobie prowadzenie sklepu? Zgłoś swój pomysł już dziś! .! Łączna pula nagród w konkursie wynosi 1 mln złotych, a najwyższy grant to 100 000 złotych. Ambasadorami akcji są osoby znane z mediów Katarzyna Dowbor, Zbigniew Urbański i Przemysław Talkowski. Wejdź na stronę www.herosiprzedsiebiorczosci.pl i skorzystaj z generatora wniosków, dzięki któremu złożysz swoją aplikację w dwóch prostych krokach!
Innowacyjność dziś to dużo więcej niż najnowsze technologie. To przede wszystkim dopasowanie rozwiązań do potrzeb prowadzonego przez przedsiębiorców biznesu, dzięki którym możliwy jest rozwój sklepu oraz podniesienie satysfakcji klientów. Pomysły, które otrzymaliśmy od naszych uczestników w poprzedniej edycji konkursu zainspirowały nas do tego, aby tegoroczną edycję konkursu zadedykować właśnie pojmowanej szeroko innowacyjności.
- To kolejna odsłona projektu Herosi. Sukces projektów Herosi Przedsiębiorczości i Lokalni Herosi pokazuje nam, że inicjatywy prospołeczne cieszą się dużym zainteresowaniem przedsiębiorców, którzy chętnie angażują się nie tylko w rozwój własnego biznesu, ale i w życie lokalnych społeczności - mówi Marta Gampf, pomysłodawca akcji i Dyrektor Marketingu w Grupie Eurocash. - Warto przypomnieć, że w poprzednich edycjach udział wzięło łącznie ponad 500 przedsiębiorców.
Trzy drogi do wygranej
Projekty można zgłaszać w jednej z trzech kategorii tematycznych. Każdą z nich reprezentuje jeden dedykowany ambasador.
Pierwszą kategorią - Zmieniam świat lokalnie - opiekuje się Katarzyna Dowbor, dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Kategoria została stworzona dla przedsiębiorców angażujących się w życie lokalnej społeczności, którzy chcą wprowadzić pozytywną zmianę w otoczeniu sklepu.
Inwestuję w technologię to kategoria dla osób, które śledzą najnowsze rozwiązania w branży handlowej, podążają za nowinkami technologicznymi i właśnie taką innowację chcą wprowadzić w swoim sklepie. Ambasadorem jest Zbigniew Urbański, dziennikarz technologiczny i prezenter telewizyjny.
Stawiam na praktyczne rozwiązania zakłada projekty, które wpłyną na usprawnienie pracy w sklepie i doświadczenia jego klientów., Ambasadorem kategorii jest znany dziennikarz biznesowy i społeczny - Przemysław Talkowski.
Swoje innowacje przedsiębiorcy mogą zgłaszać w jednej z trzech kategorii na stronie akcji. Jury konkursu, złożone z niezależnych ekspertów i ambasadorów akcji, wybierze ponad 50 projektów, które otrzymają nagrody pieniężne o łącznej wartość 1 mln złotych – 1 nagroda w wysokości do 100 000 zł, 3 nagrody do 50 000 zł oraz 50 nagród do 15 000 zł.
- Po sukcesie poprzednich edycji Herosów postanowiliśmy kontynuować akcję i dać przedsiębiorcom możliwość wprowadzania innowacji, które realnie odpowiedzą na potrzeby i oczekiwania ich klientów. W poprzedniej edycji postawiliśmy na działania skierowane do lokalnych społeczności m.in. poprzez zaangażowanie organizacji pożytku publicznego. Teraz zachęcamy właścicieli sklepów do zgłaszania do konkursu projektów, które wprowadzą zmiany nie tylko w okolicy, ale także w samych sklepach, co przysłuży się konsumentom – mówi Marta Gampf, Dyrektor Marketingu w Grupie Eurocash. Wierzymy, że niezależni przedsiębiorcy doskonale znają swoje bliskie otoczenie i wiedzą, jak ulepszać i rozwijać swój biznes - dodaje.
Zbieranie zgłoszeń potrwa do 14 lipca 2019 roku. Projekty, które przejdą weryfikację formalną, zostaną poddane ogólnopolskiemu głosowaniu na stronie www.herosiprzedsiebiorczosci.pl, które ruszy w pierwszej połowie września Po tym etapie wszystkie inicjatywy zostaną ocenione przez Jury,a ocena końcowa wniosku będzie sumą punktów za poparcie społeczne (punkty z internetowego głosowania) oraz za biznesowy potencjał pomysłu. Zwycięskie pomysły zostaną ogłoszone 24 września 2019 roku podczas Kongresu Akademii Umiejętności w Łodzi.
Szczegółowe informacje o akcji „Herosi Innowacyjności” oraz regulamin znajdują się na stronie www.herosiprzedsiebiorczosci.pl.
Przez lata panowała opinia, że w biznesie nie ma miejsca na emocje. Od profesjonalistów oczekuje się, że zachowają spokój w każdej sytuacji i nie okażą emocji. Jednak czy takie działanie ma sens? Emocje są przecież nieodłącznym elementem naszej osobowości. Dlatego zamiast je eliminować, nauczmy się nimi zarządzać. Bo to właśnie one mają znaczący wpływ na nasz wizerunek i postrzeganie nas przez partnerów biznesowych, współpracowników, a szczególnie przez klientów. Stąd nie bez powodu coraz częściej w budowaniu wzajemnych relacji wykorzystuje się inteligencję emocjonalną.
Jeszcze kilka lat temu emocje w biznesie uważano za słabość. Powszechne było twierdzenie, że w sferze zawodowej nie ma na nie miejsca. Liczą się tylko kompetencje i wyniki. Twierdzono wręcz, że ich okazywanie w życiu zawodowym to szybka droga ku zawodowej przepaści. Stawiano na zdrowy rozsądek i koncentrację na zyskach. Dziś okazuje się, że to właśnie emocje są ważnym elementem rozwoju firmy i sprzedaży produktów. Umiejętność odczytywania i radzenia sobie z emocjami stała się biznesowym atutem.
Emocje są częścią naszej osobowości
Emocje wpływają na wszystko co robimy w naszym życiu, także zawodowym. Mają niebagatelny wpływ na nasz wizerunek. To od nich zależy w jakich jesteśmy relacjach i jaką prowadzimy komunikację z podwładnymi, współpracownikami, czy klientami. Inteligencja emocjonalna, na którą składają się m.in. empatia, zdolność radzenia sobie ze stresem, czy umiejętność motywowania siebie i innych, wielokrotnie okazuje się w relacjach biznesowych efektywniejsza od chłodnego profesjonalizmu. Nasza zdolność odczuwania emocji i ich wykorzystywanie w sferze zawodowej, pozwala nam lepiej zrozumieć potrzeby klientów, problemy pracowników i oczekiwania przełożonych. Najnowsze badania dowodzą, że przyjmując pozę zimnego profesjonalisty tracimy na autentyczności, która buduje naszą wiarygodność w oczach rozmówców. Jeśli zatem emocje nie mają negatywnego przełożenia na nasze zachowanie, to można je skutecznie wykorzystać w procesie komunikacji.
Emocje są integralną częścią osobowości. Nie możemy się ich pozbyć, ale możemy nauczyć się nimi skutecznie zarządzać. Pomagają nam w podejmowaniu decyzji, czy w nawiązywaniu kontaktów. Mają ogromny wpływ na naszą ocenę innych osób i ich postrzeganie. Chętniej robimy zakupy w miejscach z miłą obsługą, gdzie ekspedientka jest uśmiechnięta i pomocna. Jesteśmy skłonni więcej zapłacić za produkt, jeśli wzbudza w nas reakcje emocjonalne.
Emocje źródłem trwałych relacji z klientem
Proces budowania relacji z klientem zaczyna się od stworzenia związku emocjonalnego. Czy można wyobrazić sobie proces sprzedaży bez emocji? Wszystkie nasze decyzje zakupowe podejmowane są pod wpływem emocji, nawet jeśli nie mamy pełnej tego świadomości. Sukces takich marek ja Apple czy Nike, wykorzystujących emocje w budowaniu wizerunku swoich produktów pokazuje, że emocje w biznesie nie tylko wspierają sprzedaż, ale generują też wzrosty i wpływają na rentowność firmy.
Budowanie długotrwałych relacji pomiędzy firmą a klientem, opiera się na partnerstwie, zrozumieniu potrzeb oraz otwartości na dialog. Podstawą dobrego związku biznesowego jest zatem nie tylko umiejętność nawiązania kontaktu, który jest punktem wyjścia do współpracy, ale przede wszystkim zdolność do zbudowania relacji, w których odkryjemy potrzeby klienta i je spełnimy.
Dlaczego to takie ważne? Ponieważ koszty zdobycia nowego klienta są znacznie wyższe niż koszty utrzymania dotychczasowego. Trzeba jednak podkreślić, że budowanie udanych relacji biznesowych nie jest procesem szybkim i łatwym, dlatego to jedna z najbardziej pożądanych kompetencji w biznesie.
- Rozwijanie własnych umiejętności i podnoszeni kwalifikacji to główny cel Akademii Umiejętności Eurocash, największego w Polsce kompleksowego programu edukacyjno-szkoleniowego dla przedsiębiorców zrzeszonych w sieciach franczyzowych i partnerskich Grupy Eurocash. - mówi Agata Wrzecionowska-Dzierba odpowiedzialna za kształtowanie programu Akademii. - W jej ramach właściciele i pracownicy sklepów mają dostęp do nowoczesnej platformy e-learningowej, warsztatów szkoleniowych i konferencji, dzięki którym mogą poszerzać swoją wiedzę z zakresu budowania relacji, zarządzania sklepem spożywczym - dodaje.
Potraktuj emocje w biznesie jak źródło informacji
W procesie budowania relacji biznesowych skupiamy się na dwóch podstawowych elementach: pierwszym wrażeniu i odkrywaniu potrzeb klienta. Pierwsze wrażenie, to nic innego jak wymiana emocji, które mogą okazać się kluczem do porozumienia lub barierą nie do pokonania. Nasze zaufanie budzą ludzie otwarci, okazujący zrozumienie dla naszych potrzeb. Istotnym elementem nawiązania współpracy i jej utrzymania jest indywidualne podejście i zrozumienie oczekiwań klienta. Każdy kontrahent, poza profesjonalizmem oczekuje dobrej komunikacji i inicjatywy. Dlatego warto zwracać uwagę na wzajemne relacje, poświęcić czas na rozmowę i spotkanie, zamiast wysyłać kolejnego służbowego maila.
- Coraz częściej liczy się także inteligencja emocjonalna, która pozwala wyczuć na czym tak naprawdę zależy naszemu partnerowi, czego oczekuje on w relacjach biznesowych i jaki jest jego system pracy. Stąd tak ważna jest dziś umiejętność wsłuchania się w klienta. Takie podejście daje gwarancję, że dostarczamy mu rozwiązania, którego poszukuje. – mówi Anna Matkowska-Nowak, specjalizująca się w employer brandingu - Coraz popularniejsze są spotkania przy kawie czy lunchu gdzie możemy się bliżej poznać, znaleźć podobieństwa, wspólne hobby, które będą kolejnym tematem do rozmowy - dodaje.
Wrzućmy do lamusa twierdzenie, że biznes i emocje to wrogowie. Prowadzenie biznesu we współczesnym świecie wymaga umiejętności interpersonalnych i inteligencji emocjonalnej. Dlatego nauczmy się nimi zarządzać i je odczytywać, by skutecznie wykorzystywać emocje dla budowania dobrych relacji z klientami i partnerami biznesowymi.
Źródło:
- Igor Chałupiec, Zarządzanie emocjami w biznesie, Harvard Business Review, 2009 r.
- Ilona Adamska, Joanna Bielas, Emocje i biznes – przeciwieństwa się przyciągają!, Magazyn Law Business Quality, 2017 r.
- Mateusz Banaszkiewicz, Siła pozytywnych emocji w biznesie, 2018 r.
Koncepty (sklepy) specjalistyczne, czyli sieci sprzedaży detalicznej, które są perfekcyjne w wybranej, ściśle określonej dziedzinie, podbijają serca konsumentów. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że umożliwiają profesjonalną i wygodną realizacją potrzeb swoich klientów. „ABC na kołach”, czyli sieć ogólnospożywczych sklepów mobilnych, które docierają do zakątków, gdzie brakuje zaopatrzenia, sklepy kosmetyczne Kontigo, które oferują współczesnej kobiecie dopasowane do jej typu urody kosmetyki i naukę makijażu, czy też sieć marketów alkoholowych Duży Ben, gdzie można kupić wszystko, co gwarantuje udane przyjęcie – to doskonałe przykłady działalności, która rozwija się, otaczając klienta wszechstronną opieką, a zarazem wypełnia rynkową niszę – określony towar plus usługa.
Sklep specjalistyczny a nisza rynkowa
W jaki sposób odkryć i zapełnić niszę rynkową? Przede wszystkim trzeba skupić się na braku działania rynkowego, jaki odczuwają i wskazują klienci. Żeby natomiast takie wskazania mogły stać się punktem wyjścia - warto prześledzić badania konsumenckie.
Warto zauważyć, że Grupa Eurocasch nie tylko zleca badania, ale znając już obszar, na którym zamierza działać, porównuje różne rynkowe trendy, zarówno miejscowe, jak i zachodnie, szukając konceptu adekwatnego do potrzeb.
Innowacyjny koncept specjalistyczny łączy ze sobą zazwyczaj kilka elementów. Do zapełnienia danej niszy rynkowej potrzeba zazwyczaj określonego towaru połączonego z usługą.
W sklepach kosmetycznych Kontigo można więc nie tylko kupić kosmetyki, ale też skorzystać z porady, jak zrobić makijaż.
W sklepach ABC na kółkach mamy nie tylko towar, którego na danym terenie brakuje, ale i usługę dowozu.
Sieć marketów alkoholowych Duży Ben to jeszcze bardziej złożona konstrukcja, ponieważ towarem jest nie tylko alkohol, ale wszystko, co może się przydać przy organizacji spotkania i imprezy. Podobnie jak w Kontigo z towarem łączy się też usługa, czyli doradztwo.
Nisza między dyskontami, sklepami wielkopowierzchniowymi i salonami z alkoholem z górnej półki
Alkohol należy do artykułów raczej szeroko dostępnych. Można go kupić w różnego typu sklepach, poczynając od dyskontów, poprzez wielkopowierzchniowe markety, małe sklepy spożywcze, a kończąc na ekskluzywnych salonach, gdzie klient znajdzie najwyższej jakości trunki, w stosownie wysokiej cenie. Wydawałoby się więc, że nie można już tutaj nic dodać, ani zapełnić żadnej niszy.
Jednak Grupa Eurocash dostrzegła tutaj spory potencjał.
Trudno bowiem liczyć na to, że w dyskoncie, albo sklepie wielkopowierzchniowym, ktoś dokładnie wysłucha klienta i doradzi mu w kwestii zakupu alkoholu. Jest więc zdany sam na siebie, a zabiegani pracownicy mogą mu jedynie wskazać, gdzie powinien szukać wina, a gdzie stoją butelki i puszki z piwem. Dodatkowo, jeśli klient szuka przekąsek, albo alkoholowych akcesoriów, czeka go dalsza wędrówka przez labirynt regałów.
W małym sklepie spożywczym wybór alkoholu jest, z konieczności, ograniczony. W gruncie rzeczy więc klient kupuje to, co jest, a nie to, na co ma ochotę. Przekąski kupi, ale po alkoholowe akcesoria musi wyruszyć na kolejną wyprawę.
W sklepach z alkoholami z górnej półki z pewnością można liczyć na fachowe doradztwo i degustację. Jednak dla wielu klientów trudna do przekroczenia jest bariera cenowa, a przynajmniej takowej się obawiają. Dodatkowo, jeśli nie należą do grona alkoholowych koneserów, mogą czuć się w takim miejscu co najmniej nieswojo. To sprawia, że omijają te właśnie sklepy z daleka.
Jak wyrósł Duży Ben?
Do takich wniosków prowadziły, miedzy innymi, ogólnopolskie badania, zlecone w 2015 roku przez Grupę Eurocash. Wyniki wskazały, w jaki sposób Polacy chcą kupować alkohol i jak powinien wyglądać idealny sklep monopolowy.
„Odwiedziliśmy setki miejsc zarówno w Polsce, jak i w krajach z rozwiniętym rynkiem sprzedaży alkoholu, tj. w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Te doświadczenia i zebrane informacje pozwoliły nam wypracować koncepcję Dużego Bena. Po niespełna roku – w maju 2016 r. – otworzyliśmy pierwszy sklep w Poznaniu.” - mówi Łukasz Juskowiak, dyrektor marketingu konceptu Duży Ben.
Sprzedaż w sklepach testowych okazała się na tyle dobra, że Grupa Eurocash zdecydowała o budowie sieci marketów alkoholowych. Teraz Duży Ben liczy około 40 sieciowych sklepów i wciąż powstają nowe.
Powstają dlatego, że kupujący potrzebują wygody, oszczędności czasu i pieniędzy, lubią promocje. Jeszcze ważniejsza jest dla nich inspiracja i fachowa, indywidualna porada.
Być może trochę też w tym nostalgii – tęsknoty za małymi sklepami, gdzie bez wszechobecnego pośpiechu i skrępowania niewiedzą o jakimś towarze, można porozmawiać o wszelkich problemach nurtujących klienta w związku z planowaną imprezą. Wzorem mogą tu być zachodnie, choćby francuskie, hiszpańskie, portugalskie, czy też niemieckie nieduże sklepy, gdzie za ladą stoi właściciel – pasjonat, który z radością odpowie na każde pytanie.
Jak Duży Ben chwyta za serca klientów?
Koncept sieci marketów Dużego Bena powstał więc w oparciu o wiedzę dotyczącą potrzeb, których nie zaspokajają inne segmenty handlu alkoholem.
Każdy z marketów ma formę popularną na Zachodzie - One Stop Shop, czyli „wszystko w jednym miejscu”. Co zatem czeka klienta po przekroczeniu progu?
- Wybór - są tu alkohole z różnych stron świata, z każdej półki cenowej i każdego typu – od różnych gatunków wina, przez wódki czyste i smakowe, koniaki, whisky, tequilę, rum, czyli alkohole mocne, aż po bardzo modne od kilku lat piwa kraftowe, czyli rzemieślnicze;
- Eksperckie doradztwo - każdy pracownik jest wsparciem dla klienta przy zakupie alkoholu na określoną okazję. Niektóre porady są bardziej dyskretne i pozwalają unikać kłopotliwych pytań. Na przykład winom towarzyszą kieliszki odpowiednie do gatunku;
- Degustacja - można spróbować wina przed kupnem, z winomatu, a także przetestować nowe rodzaje piw w organizowanych przez sieć cotygodniowych weekendowych degustacjach
- Przekąski – każdy klient znajdzie tu całą klasykę – od orzeszków po wszelkiego typu czekolady;
- Akcesoria – oprócz „szkła” do każdego rodzaju alkoholu, w ofercie jest także sprzęt do miksowania drinków. Co ważne, po napoje do mieszania z alkoholem nie trzeba wyruszać do innego sklepu. Są na miejscu.
Jeśli alkohol ma być prezentem, można dobrać do niego opakowanie. Jeśli klient będzie zainteresowany gadżetami – także wyjdzie usatysfakcjonowany;
- Promocje i programy lojalnościowe – czyli punkty za zakupy, za przyprowadzenie do sklepu znajomych, czy też zniżki dla uczestników specjalnego programu „Ekipa Dużego Bena”.
Sklepów sieci Duży Ben, zwłaszcza po rebrandingu w 2018 roku, nie sposób przeoczyć, ani minąć obojętnie. Przyciągają zarówno zewnętrzne, utrzymane w żywej kolorystyce elementy graficzne, w tym napisy o pozytywnych konotacjach skojarzeniowych, jak i logiczny i jasny dla klienta układ towaru wewnątrz sklepu.
Warto też odnotować aktywność sieci w mediach społecznościowych, w tym także tę połączoną z aktualnymi topowymi wydarzeniami popkultury, na przykład konkurs nawiązujący do emisji ostatniej serii „Gry o tron”, czy korzystanie z nowoczesnych technologii, w tym aplikacji mobilnej „Ekipa Dużego Bena”, która umożliwia znalezienie najbliższego sklepu i sprawdzenia, czy jest w nim produkt, który klient chciałby kupić. To wyraźny ukłon w stronę młodszych imprezowiczów, ale bez wykluczania starszych. Można korzystać z aplikacji, można wdać się w długą rozmowę na miejscu.
Duży Ben się rozpędza
Dynamiczny rozwój Dużego Bena można ocenić biorąc pod uwagę tempo, w jakim przybywa nowych marketów. Pierwszy lokal otwarto w 2016 roku w Poznaniu. Dziś sieć tworzy ponad 40 marketów. W tym roku po Wielkopolsce i Lubuskim przyszedł czas na Dolny Śląsk. Sprzedaż w sklepach sieci jest średnio o prawie 50 proc. wyższa niż w innych sklepach alkoholowych, a w kategoriach wino czy whisky nawet kilkukrotnie wyższa. To znaczy, że Duży Ben już naprawdę staje się wielki i znakomicie się trzyma.
Poznaj też: Faktoria win
Od 20 maja tego roku każda paczka papierosów musi mieć unikatowy kod. Chodzi o to, żeby można było ją skanować i tym samym prześledzić każdy etap drogi, jaką pokonuje od fabryki do sklepowej półki. Ten system kontroli, określany nazwą Track&Trace wprowadza unijna dyrektywa z 24 listopada 2015 roku. Głównym celem systemu jest wyeliminowanie z obrotu w Europie nielegalnych wyrobów tytoniowych. Dla sklepów oznacza to tyle, że nie mogą sprzedać żadnej paczki papierosów, jeśli paczka ta nie będzie w systemie, a także, że same musza być zarejestrowane. Swoim partnerom handlowym grupa Eurocash śpieszy z wyjaśnieniami i pomocą.
Jak wynika z ustawy, która wprowadza unijną dyrektywę do polskiego prawa, system Track&Trace ma przede wszystkim uniemożliwić nielegalny handel wyrobami tytoniowymi, na przykład przemyt, tym samym chronić legalnie działających przedsiębiorców i skarb państwa przed działaniami szarej strefy.
Drugim celem jest ochrona zdrowia konsumentów. Nie oznacza to oczywiście, że papierosy zarejestrowane uznano za nieszkodliwe dla zdrowia. Chodzi jednak o to, żeby do konsumentów nie trafiały produkty nie spełniające dopuszczalnych norm, na przykład takie, które zawierają więcej substancji smolistych, nikotyny i tlenku węgla w dymie papierosowym, niż ilość deklarowana na opakowaniu przez producenta.
W przypadku towaru z nielegalnych źródeł przekroczenie norm jest całkiem możliwe, ponieważ nikt nie zaprząta sobie głowy kontrolą jakościową. Zdarza się też, że na opakowaniach brakuje wymaganych przez Unię Europejską ostrzeżeń, dotyczących szkodliwości palenia.
„System realizowany będzie poprzez:
- Oznaczanie opakowań jednostkowych wyrobów tytoniowych niepowtarzalnym identyfikatorem
- Rejestrowanie nabyć oraz przemieszczeń wyrobów tytoniowych przez uczestników obrotu tymi wyrobami, z wyłączeniem pierwszego punktu detalicznego, bezpośrednio do repozytorium pierwotnego (primary repository) lub przy pomocy routera
- Udostępnianie zebranych danych właściwym organom państw członkowskich oraz Komisji Europejskiej na potrzeby walki z nielegalnym handlem wyrobami tytoniowymi”[1]
System Track&Trace wymaga więc rejestracji producentów, linii produkcyjnych, importerów, dystrybutorów, a także sklepów, salonów i kiosków, czyli punktów sprzedaży detalicznej. Bez działającego systemu, żadna nowa paczka papierosów nie będzie mogła opuścić fabryki i hurtowni. System obejmuje zresztą nie tylko same papierosy paczkowane, ale i tytoń do samodzielnego ich skręcania.
Jak wyglądają paczki papierosów po 20 maja tego roku? Na każdej z nich widoczny jest niepowtarzalny identyfikator, czyli kod umożliwiający śledzenie miejsce powstania i trasę, którą przebywa. Identyfikator zawiera datę i miejsce produkcji, szczegółowe dane produkcji, opis wyrobu, docelowy rynek sprzedaży detalicznej i planowaną trasę transportu. Umożliwia to organom śledzenie ruchu wyrobów tytoniowych na każdym etapie łańcucha dostaw, począwszy od zakładu produkcyjnego, a skończywszy na pierwszym punkcie detalicznym.
Co prawda, przyjęcie wyrobów tytoniowych do sklepu nie wymaga skanowania, ale odebranie papierosów z hurtowni już tak. Dlatego właśnie każdy sklep także musi być w systemie śledzenia paczek. Zgodnie więc z przepisami, sklep, który się nie zarejestruje, będzie mógł jedynie wyprzedać te opakowania papierosów, które zostały wyprodukowane przed datą wejścia nowych przepisów, czyli przed 20 maja 2019 roku. Rejestracji w systemie udostępnionym przez Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych 10 maja można dokonać samodzielnie lub przy pomocy hurtownika, dystrybutora czy producenta.
Od 20 maja, każdy sklep, który chce kupować wyroby tytoniowe w hurtowniach, musi w ramach rejestracji mieć dwa identyfikatory:
- identyfikator EOID, przypisany do płatnika, czyli miejsca zarejestrowania działalności gospodarczej;
- identyfikator FID, który określa każdy punkt detalicznej sprzedaży papierosów i wyrobów tytoniowych.
„Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych przygotowała serwis www.idissuer.pl (aplikację webową oraz system API) umożliwiający podmiotom rejestrację. Proces rejestracji w systemie przygotowanym przez PWPW zajmuje kilka minut. Można go wykonać na dowolnym urządzeniu elektronicznym, tj. komputerze, tablecie czy smartfonie.
Dodatkowo, system pozwala producentom, dystrybutorom i hurtownikom rejestrować wiele firm jednocześnie, co znacznie skraca i ułatwia proces rejestracji. Dzięki temu, mikro i mali przedsiębiorcy mogą skorzystać z pomocy swoich partnerów biznesowych w tym aspekcie”[2].
Partnerzy Eurocash mogą więc skorzystać z oferowanej przez grupę pomocy w uzyskaniu identyfikatorów, zarówno EOID, jak i FID. Są to trzy proste etapy:
- zgłoszenie się do kierownika Hurtowni Eurocash Cash&Carry;
- podpisanie wymaganych dokumentów oraz podanie adresu e-mail
- identyfikatory, po nadaniu, zostaną wysłane na podany adres e-mail
Klienci hurtowni Eurocash Serwis mogą natomiast udać się bezpośrednio do punktu sprzedaży Eurocash Serwis, gdzie także uzyskają wsparcie przy rejestracji w systemie.
[1] https://www.podatki.gov.pl/akcyza/system-sledzenia-wyrobow-tytoniowych-track-trace/
[2] https://www.pwpw.pl/Aktualnosci/2019/05/ruszyla-rejestracja-podmiotow-w-systemie-sledzenia-produktow-tytoniowych.html
Minimalizowanie kosztów prowadzonej działalności gospodarczej to jedno z najważniejszych wyzwań stojących obecnie przed właścicielami sklepów spożywczych. Optymalnie działające przedsiębiorstwa handlowe są w stanie lepiej konkurować na lokalnym rynku. Podpowiadamy, jak w prosty i skuteczny sposób ograniczyć koszty stałe i podnieść rentowność swojego biznesu.
Dlaczego należy analizować wyniki finansowe?
Obliczając rentowność sklepu dowiadujesz się, na ile opłacalny jest Twój biznes. Niezależni przedsiębiorcy często nie analizują samodzielnie wyników finansowych swojego sklepu i liczą na podpowiedzi biura rachunkowego. Niestety taka postawa często prowadzi do kryzysowych sytuacji.
Możesz sam reagować z wyprzedzeniem na każdą trudną sytuację – obliczanie rentowności Twojego biznesu to prosta matematyka, która nie zajmuje dużo czasu. A kontrolując na bieżąco sytuację i planując z wyprzedzeniem ponoszone koszty, jesteś w stanie uniknąć wielu niespodzianek.
Pamiętaj, że kondycja finansowa Twojego przedsiębiorstwa zazwyczaj pogarsza się z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc – rzadko jest to etap trwający 24 godziny.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Z rentownością biznesu jest jak z profilaktyką chorób – lepiej zapobiegać niż leczyć. W momencie utraty kondycji finansowej nie jesteśmy bowiem w stanie odbudować w tydzień czy dwa tego, co straciliśmy przez wiele miesięcy zaniedbań.
Akademia Umiejętności Eurocash podczas warsztatów dla właścicieli i kierowników sklepów prezentuje proste i sprawdzone metody obliczania rentowności oraz analizowania wyników finansowych sklepów spożywczych. Wielu uczestników naszych szkoleń jest zaskoczona, że obliczanie rentowności jest w rzeczywistości tak proste!
Zanim sprawdzisz, kiedy odbędzie się najbliższy warsztat Akademii Umiejętności Eurocash dotyczący rentowności sklepu w Twojej okolicy, poznaj 5 sprawdzonych sposobów na ograniczenie kosztów stałych:
1. Przygotuj szczegółową strukturę kosztów stałych
Zanim zaczniesz minimalizować koszty prowadzonej przez siebie działalności, musisz szczegółowo określić ich strukturę. Znajomość ogólnie wydatkowanej miesięcznie kwoty na koszty stałe to zdecydowanie za mało. Aby efektywnie zarządzać swoim przedsiębiorstwem powinieneś znać strukturę swoich kosztów w rozbiciu na poszczególne składniki, czyli m.in.: wynagrodzenia, energia, czynsz, amortyzacja, itd.
2. Sprawdź, jak zmieniały się koszty stałe w Twoim sklepie na przestrzeni ostatnich miesięcy
Czy jako osoba prowadząca własną działalność wiesz, o ile procent wzrosły Twoje koszty stałe w ostatnim miesiącu, kwartale, półroczu czy też roku?
Sprawdzonym sposobem na systematyczną analizę poziomu kosztów stałych jest prowadzenie rejestru wydatków w rozbiciu na poszczególne składniki np. w arkuszu kalkulacyjnym. Warto dopisywać do poszczególnych wydatków komentarze z uwagami, np. podwyżka energii o 10%. Dzięki systematycznej kontroli ponoszonych kosztów (w ujęciu wartościowym i procentowym całości budżetu naszego sklepu), łatwiej jest podejmować decyzje dotyczące konkretnych cięć.
3. Sprawdź, czy możesz renegocjować zawarte umowy
Żyjemy w tak zabieganych czasach, że często odwlekamy zmiany umów zawartych 5 lat wcześniej z dostawcami energii czy telefonii komórkowej. Warto do nich wrócić, ponieważ może okazać się, że umowy posiadają już nieaktualne stawki i obecnie płacisz za te usługi zdecydowanie za dużo. Być może konkurencyjni dostawcy mogą zaproponować Ci znacznie lepsze oferty? A może łącząc usługi w kompleksowej ofercie u jednego dostawcy wynegocjujesz niższe stawki?
Jeśli wynajmujesz lokal dla swojego sklepu, to warto, abyś odświeżył sobie także umowę najmu. Być może nowe okoliczności lub długotrwała współpraca z właścicielem lokalu są dobrym argumentem do renegocjowania takiej umowy, a tym samym – ograniczenia jednego z największych kosztów stałych Twojego sklepu.
4. Sprawdź, czy prowadzisz swój biznes energooszczędnie
Zadbaj o to, aby w Twoim sklepie był przestrzegany system HACCP, który często wpływa na poziom kosztów nie tylko stałych, ale również zmiennych (np. w zakresie strat towarowych).
Sprawdź, czy wszystkie bonety z mrożonkami odmrażane są zgodnie z wytycznymi? Być może warstwa lodu jest obecnie tak gruba, że zużywasz znacznie więcej energii niż powinieneś.
Sprawdź, jakich żarówek używasz? Być może ich wymiana przyniesie pewne oszczędności w zakresie zużycia energii. A może najwyższy czas zamontować czujki ruchu w magazynie, aby światło nie paliło się w nim przez cały czas?
Sprawdzaj sprawność spłuczek czy też szczelność kranów. Systematycznie kontroluj i reguluj wysokość temperatury we wszystkich pomieszczeniach – dobrym rozwiązaniem jest także posiadanie regulatorów z programatorem czasowym.
5. Zaangażuj pracowników w dbałość o kondycję Twojego sklepu
Porozmawiaj ze swoimi pracownikami – a może oni mają świetny pomysł na minimalizację wydatków Twojego sklepu? Zazwyczaj to właśnie Twoi pracownicy są najlepszym źródłem informacji na temat tego, czy jakiś sprzęt w Twoim sklepie jest już przestarzały i generuje wysokie koszty albo czy nadszedł czas na wymianę żarówek. Wynagradzaj swoich ludzi za aktywność i zaangażowanie. Zmotywowany zespół jest bardziej efektywny i generuje wyższe obroty. Nawet jeśli koszty osobowe wzrosną wartościowo, to w ujęciu procentowym będą maleć, ponieważ Ty w ten sposób uzyskasz zwiększony przychód.
Zanim zabierzesz się za ograniczanie kosztów prowadzonej działalności, warto abyś najpierw poznał dogłębnie swoje finanse. Tylko dzięki systematycznej analizie, jesteś w stanie uzyskać lepszy wynik finansowy. A lepszy wynik to nowe inwestycje i lepsza pozycja konkurencyjna na lokalnym rynku!
Chcesz dowiedzieć się, jak w prosty sposób obliczać wynik finansowy swojego biznesu?
Skorzystaj z oferty Akademii Umiejętności Eurocash i zapisz się na warsztat szkoleniowy z Rentowności sklepu na platformie edukacyjnej https://www.akademiaeurocash.com.pl/
Możesz także obejrzeć nasze krótkie e-szkolenie dot. rentowności TUTAJ>>
Marki własne zrewolucjonizowały ofertę sieci handlowych. Od blisko dekady obserwujemy ich dynamiczny wzrost w ofercie produktowej. Niezależnie od szerokości geograficznej właściciele sieci handlowych wprowadzają do oferty produkty, które powstają na ich indywidualne zamówienie. W zależności od przyjętej polityki, towary te występują pod nazwą oferującej je sieci np. Lewiatan lub pod specjalnie na ten cel stworzoną marką, taką jak np. BIOlove sieci Kontigo.
Systematycznie rośnie nie tylko liczba sieci handlowych oferujących własne produkty, ale też zwiększa się ilość produktów oferowanych w tej grupie. Skąd taka popularność marek własnych? Ich sukces oparty był początkowo na idei stworzenia atrakcyjnej cenowo alternatywy dla produktów markowych. Dziś popularność i wzrost sprzedaży tych towarów przypisuje się raczej ich sprawnej adaptacji do potrzeb i oczekiwań klientów. Ponadto produkty te, choć często są w konkurencyjnej cenie, nie odbiegają jakością od swoich markowych rywali. Coraz częściej można je też spotkać na półce produktów specjalistycznych zarezerwowanych do tej pory dla znanych marek np. żywność funkcjonalną tj. bez laktozy, bez glutenu, superfood, bio czy vege lub marek premium.
Nieodwracalny trend
Handel detaliczny jest częścią zmiany jaka zachodzi w społeczeństwach. I chociaż na tle innych krajów europejskich wciąż odbiegamy sposobem robienia zakupów - robimy je prawie każdego dnia, a przeciętny Europejczyk ok. 1-2 razy w tygodniu, to tak samo mocno jak konsumenci w innych częściach Europy pokochaliśmy marki własne. Dziś coraz częściej sieci detaliczne tworzą marki wpisujące się w gusta konsumentów. Eurocash nie jest tu wyjątkiem. W produkty własnej marki mocno inwestuje Groszek. Sieć, dokładnie rok temu, wprowadziła do swojej oferty produkty pod tą samą nazwą. Jak pokazują pierwsze wyniki, marka przypadła klientom do gustu. Obecnie marka Groszek liczy 40 indeksów. Na asortyment marki Groszek składają się m.in. artykuły spożywcze i higieniczne.
- Każda z sieci wchodzących w skład Grupy ma własną politykę sprzedażową w tym obszarze. Markety spożywcze sieci Lewiatan mają blisko pół tysiąca produktów oznaczonych żółto-niebieskim logo sieci. Pod swoim szyldem oferują artykuły spożywcze, pieczywo, a także drobne elementy wyposażenia domu. Na drugim biegunie są Delikatesy Centrum, które wprowadzają pierwszą w historii sieci markę wędlin premium „jak dawniej” – Szlachecką Wędzarnię - komentuje Jacek Owczarek, członek zarządu Eurocash - Produkty sygnowane marką „Szlachecka Wędzarnia” powstają wyłącznie u polskich producentów, mistrzów sztuki masarskiej. Receptury wędlin tworzone są na nasze zamówienie, ponieważ wierzymy, że im prostszy skład, tym lepszy produkt – idealny skład wędlin „jak dawniej” to tylko mięso, przyprawy i naturalny dym. - dodaje.
Oferta szyta na miarę
Strategia na nowe czasy w handlu, to łatwość dopasowania się do zmian. Atutem marek własnych jest sprawna adaptacja oferty do potrzeb klienta. Myśląc o rozwoju asortymentu własnych produktów, szczególną uwagę należy zwrócić na potrzeby klientów.
Dobrym przykładem adaptacji do oczekiwań rynkowych i potrzeb konsumentów jest wspomniana wcześniej marka własna Delikatesów Centrum „Szlachecka Wędzarnia”. Produkty z tej linii wpisują się w trend poszukiwania zdrowej i wolnej od chemii żywności. Wędlin opartych na prostych składnikach i recepturach naszych dziadków.
Dlaczego warto mieć w sklepie Szlachecką Wędzarnię? Nasza marka jest dobrze widoczna w ladzie – do wszystkich naszych sklepów dotarł już komplet pięknych oznaczeń zaprojektowanych przez nagradzane agencje reklamowe. Dodatkowo, wprowadziliśmy wiele dodatkowych mechanik wsparcia naszych sklepów oraz prowadzimy silne działania promocyjne we wszystkich mediach, również wśród influencerów internetowych - tłumaczy Stella Gonet, Kierownik ds. Marki Własnej w Grupie Eurocash
Innym przykładem z naszej grupy jest sieć drogerii Kontigo, która wprowadziła markę BIOlove.
- BIOLove to marka naturalnych kosmetyków odpowiadająca na potrzeby współczesnych kobiet poszukujących ekologicznych produktów wolnych od szkodliwych substancji, silikonów czy konserwantów - mówi Jacek Owczarek. - Innym ciekawym projektem z segmentu premium jest piwo warzone specjalnie dla marketu alkoholowego Duży Ben, które swoją premierę będzie miało w maju - dodaje.
Koszyk klienta nie kłamie, klienci pokochali marki własne
Jak podaje pracownia badawcza Nielsen w Europie Zachodniej udział marek własnych w ofercie sieci handlowych wynosi ponad 30 procent, w niektórych krajach nawet 40 procent, i wciąż rośnie. Dla porównania, w Polsce w 2017 roku marki własne stanowiły 20 procent wartości koszyka zakupów spożywczy i chemicznych.
Jesteśmy świadkami ewolucji
Obserwujemy jak marki własne tzw. private labels zmieniają się w prywatne marki premium czyli private brands. Co wywołało taką radykalną zmianę? Odpowiedź jest prosta: klienci, którzy w sklepie wybierają produkty sieci, nie dlatego że są tańszym odpowiednimi markowych, ale dlatego, że dostarczają im wartości, których szukają.
Jeszcze kilka lat zapewne nikt by nie pomyślał, że marki własne mogą stać się pożądanym produktem z kategorii premium. Dziś to jednak już nikogo nie dziwi. Coraz częściej traktowane są jako osobna marka po którą specjalnie przychodzimy do sklepu. Zmienia się także ilość produktów oferowanych w tym segmencie. Do podstawowych artykułów spożywczych dołączyły wina, kawy i czekolady, a także dania ze świeżych składników, gotowe do przygotowania w parę minut. W szerokiej gamie produktów marek własnych coraz częściej spotkać można także te pochodzące z upraw ekologicznych czy przeznaczone dla wegan. Nowym trenem poszukiwanym przez klientów są także produkty z tak zwaną czystą etykieta czyli bez konserwantów. W gustownie zaprojektowanych opakowaniach w niczym nie przypominają produktów marek własnych sieci, i niejednokrotnie są konkurencją dla produktów markowych.
Silna marka własna zastąpi z czasem na sklepowych półkach B-brandy czyli marki producenckie bez rozpoznawalności i znaczącego udziału w rynku. Pierwsze takie zmiany już obserwujemy na rodzimym rynku gdzie dobrze zarządzane marki własne wchodzą w kolejną fazę rozwoju jako Private Brand.
Inwestuj w marki własne
Marki własne to także doskonałe narzędzie marketingowe wspierające sprzedaż sklepu czy budowanie relacji z klientem. Wystarczy wspomnieć programy lojalnościowe sklepu, w których dodatkowo punkty przyznajemy za zakup towarów oznaczonych marką własną. Produkty te są także wysoko marżowe (ok. +10 pkt. proc.) i przynoszą większą rentowność właścicielom sklepów.
Ten segment produktów ma dzisiaj istotny wpływ na rozwój sieci. Zwiększa sprzedaż, buduje lojalność klienta i daje szanse na wyróżnienie sklepu na tle licznej konkurencji. Można zaryzykować stwierdzenie, że ilość i jakość oferty marek własnych będzie w przyszłości znacząco wpływała na średnią wartość koszyka zakupów klientów. Zresztą ostatnich pięć lat pokazuje, że marki własne to już nieodwracalny trend. Dlatego warto zadbać o to, by gościły także na naszych półkach.
Na początku 2018 r., podsumowując wyniki grupy za poprzedni rok powiedział Pan, że straciliście czujność, czy Eurocash już ją odzyskał? Co się stało?
Luis Amaral, Prezes Zarządu, Grupa Eurocash: Zdecydowanie tak, ale w pierwszej kolejności wróćmy do 2014 roku. W tym czasie podjęliśmy strategiczną decyzję o modyfikacji naszego modelu biznesowego i rozpoczęciu rozwoju sieci detalicznych. Od 2003 do 2014 roku nasza strategia była klarowna - intensywny rozwój w hurcie. Równolegle rozwijaliśmy się we wszystkich segmentach kluczowych w obszarze dystrybucji. Cztery lata temu po gruntownej analizie zrozumieliśmy, że musimy bardziej skoncentrować się na naszych klientach, czyli detalistach, a nie na naszych hurtowniach. To dla Grupy Eurocash oznaczało redefinicję modelu biznesowego.
Naszym konkurentem przestało być Makro, czy Selgros, a została nim Biedronka i Lidl, bezpośredni konkurenci niezależnych detalistów prowadzących sklepy spożywcze w Polsce. Zrozumieliśmy wtedy, że musimy myśleć bardziej jak detalista, który jest naszym klientem, a nie jak hurtownik, którym byliśmy przez ostatnie kilkanaście lat. Musieliśmy lepiej zrozumieć ich problemy i wyzwania, które stawia przed nimi bardzo konkurencyjny rynek i coraz bardziej wymagający konsument. Musieliśmy także znacząco zwiększyć skalę naszego działania, żeby poprawić konkurencyjność prowadzonych przez nich biznesów. Jeśli nie zrobilibyśmy tego, to nie bylibyśmy w stanie np. zapewnić naszym klientom odpowiedniej jakości produktów świeżych. Aby nasz projekt „Fresh” tj. dostaw produktów świeżych był opłacalny, potrzebował odpowiedniej skali, a także bardzo twardej dyscypliny, która pozwoliła utrzymać w ryzach koszty i odpowiednio zorganizować procesy operacyjne i sprzedażowe. Bez tego, realizacja naszych celów byłaby niemal niemożliwa, a osiągnięcie rentowności byłoby bardzo trudne i czasochłonne. Na to nie mogliśmy sobie pozwolić.
Będąc hurtownikiem, który działa bez przymusu przy zakupie i sprzedaży towarów nigdy nie doszlibyśmy do standardów jakościowych, których nasi klienci potrzebują. Oczywiście analizowaliśmy wcześniej sprzedaż produktów świeżych jako hurtownik, ale w ten sposób nie byliśmy w stanie zapewnić przedsiębiorcom ani odpowiedniej jakości, ani właściwej polityki asortymentowej. By móc w pełni odpowiedzieć na potrzeby naszych klientów musieliśmy zmienić optykę i zacząć patrzeć jak detalista. Co więcej, bez naszego zaangażowania w rozwój sieci detalicznej nie moglibyśmy przeprowadzić efektywnej transformacji cyfrowej, tak w samej Grupie, jak i w przypadku współpracujących z nami klientów detalicznych. Bez własnych doświadczeń w obszarze detalu nie bylibyśmy w stanie rozwijać systemów CRM, które są testowane razem z klientami, a które są podstawą prowadzenia efektywnego biznesu w handlu. Jako dystrybutor nie mamy kontroli nad decyzjami naszych klientów, za każdym razem, gdy wprowadzamy nowe rozwiązanie, musimy im pokazać, że ono działa i jest w stanie skutecznie pomóc im w biznesie.
Dziś patrzymy w przyszłość, z perspektywy naszych klientów. Widzimy wiele pozytywnych efektów podjętych w ostatnich latach działań. Widzimy jednocześnie potrzebę dalszego rozwoju oferty produktów świeżych, a także rozwoju nowych technologii. Tutaj ważnym elementem jest uruchomiona jesienią ub. roku platforma eurocash.pl. Dużym wyzwaniem będzie także jeszcze zmiana pokoleniowa, która zachodzi obecnie w handlu.
Co ona oznacza dla detalistów i dla dystrybutorów?
Jeśli spojrzymy na demografię, to wielu naszych klientów, którzy obecnie prowadzą sklepy, jest w moim wieku, co oznacza, że zastanawiają się nad przyszłością prowadzonej firmy. Chcielibyśmy, żeby przekazywali swoje biznesy dzieciom. Sęk w tym, że duża część z nich wybiera inną profesję i nie jest skłonna przejmować sklepy od rodziców, bo wolą zostać prawnikami czy inżynierami. Ta sytuacja zmobilizowała nas do stworzenia takiego środowiska biznesowego, które będzie dla młodszych pokoleń interesujące i pozwoli im nie tylko zarabiać, ale także zdobyć odpowiednią pozycję w społeczności lokalnej, czerpać satysfakcję z wykonywanej pracy i rozwijać się. Rozwiązaniem była zmiana modelu biznesowego i zmiana wizerunku osób prowadzących sklepy detaliczne.
Naszym celem jest pokazanie młodym ludziom, że wchodząc do handlu mogą stać się nowoczesnym przedsiębiorcą prowadzącym sporą lokalną firmę, która funkcjonuje w ramach różnych formatów i konceptów handlowych. Tworzymy model, w ramach którego detalista nie będzie prowadził jednego sklepu w jednym formacie, ale będzie zarządzał małą siecią kilku różnych konceptów handlowych, np. supermarketem, dwoma lub trzema sklepami convenience, a dodatkowo salonikiem prasowym i sklepem z kosmetykami. Oczywiście wszystko będzie zależało od tego, jakie będą możliwości rozwoju na lokalnym rynku.
Dzisiaj nasze inwestycje w nowe formaty i koncepty handlowe przynoszą efekty. Młodzi ludzie zaczynają rozumieć proponowaną przez nas koncepcję, coraz chętniej korzystają z naszych rozwiązań. Jednak na początku tego procesu widać było głównie ponoszone przez nas koszty i skupienie się na wielu różnych obszarach działalności.
Czyli to był ten moment kiedy Eurocash stracił czujność?
W 2014 r. podjęliśmy decyzję o uruchomieniu jednocześnie wielu projektów, być może zbyt wielu. Jednak zrobiliśmy to myśląc o naszych klientach. Planując nowe rozwiązania oraz projekty patrzyliśmy 5-10 lat do przodu. Siłą rzeczy na krótko byliśmy mniej skupieni nad tym, co dzieje się tu i teraz. Dlatego musieliśmy zweryfikować nasze bieżące zarządzanie biznesem i mocniej skupić się na dostarczeniu rozwiązań, dzięki którym nasi klienci mogą już dzisiaj wygrywać np. z dyskontami. To oznaczało powrót do pierwotnych założeń i celów naszej nowej strategii zakładającej rozwój w obszarze detalicznym, przy jednoczesnym usprawnieniu i poprawie biznesu w obszarze hurtowym. Dziś widzę, że warto inwestować, warto się rozwijać, nasi klienci dzięki temu wzmacniają swoją pozycję konkurencyjną.
Na jakim etapie jest transformacja Eurocashu z hurtownika w detalistę?
Nie stajemy się detalistą – jesteśmy hurtownikiem i partnerem niezależnych właścicieli sklepów, który jednocześnie rozwija własny detal.
Biznes detaliczny ma zadanie dawać przewagę klientom biznesu hurtowego. Jego rozbudowa zajmie kilka kolejnych lat. To złożony proces, którego nie da się przeprowadzić szybko i bezboleśnie, wymaga on ciężkiej pracy, na którą jesteśmy gotowi, bo wiemy, że przyniesie pozytywne skutki dla nas ale przede wszystkim naszym klientom.
Obecnie jesteśmy na etapie integracji detalu własnego ze sklepami franczyzowymi, wdrażamy spójne procedury z zakresu zarządzania promocjami i asortymentem, czy raportowania. Jednak projekt jest ciągle przed kluczowym etapem przeobrażeń strukturalnych (w tym struktury zarządczej), które będą kolejnym etapem transformacji.
Fundamentalna dla nas jest także zmiana spojrzenia na rynek i sposobu jego rozumienia – o czym już wspominałem – bo nie możemy myśleć jak hurtownik, ale jak detalista.
Kolejnym wyzwaniem jest lepsze zrozumienie finalnego konsumenta, co także zmienia sposób, w jaki zarządzamy hurtem i detalem. Musimy myśleć, i mieć na uwadze ich potrzeby i zachowania, za każdym razem gdy podejmujemy decyzje o wdrożeniu nowych produktów, usług, czy rozwiązań. To łączy się z tym, że musimy udostępniać naszym klientom coraz więcej narzędzi, które są w stanie im pomóc być lepszymi detalistami.
Jedną z pierwszych rzeczy, jaką uświadomiłem sobie przy pracy z siecią Eko, było to, że w detalu musimy się jeszcze dużo nauczyć. Na początku posługiwaliśmy się schematami dostosowanymi do zarządzania hurtem i franczyzą – szybko musieliśmy je zmienić. Transformacja naszej grupy to jest naprawdę duży i bardzo skomplikowany proces. Musimy być pewni, że detaliści będą rozumieć nasze działania, muszą wiedzieć, że patrzymy na ich biznes w taki sam sposób jak oni. Nie chcę, by klienci kupowali od nas, bo jesteśmy najwięksi i najtańsi. Chcę, by kupowali od nas, bo jesteśmy dla nich rozwiązaniem i partnerem w walce z konkurencją.
Z jednej strony firma ma ambitny plan transformacji modelu biznesowego, z drugiej stoi wyzwanie związane z transformacją cyfrową biznesu. Widać, że firma to rozumie patrząc na projekt platformy eurocash.pl, czy inwestycje we frisco.pl. Słyszałem jednak, że nie jest Pan fanem nowych technologii?
To nieprawda. Powiedziałbym, że jestem ich wielkim fanem. Nie uważam, że problemem są nowe technologie tylko to, że trzeba być zawsze najlepszym. Nie można udawać, że świat zmierza w innym kierunku niż jest w rzeczywistości, bo wtedy zostanie się w tyle. Nowe technologie są zawsze szansą na stworzenie czegoś lepszego i większego.
W jaki sposób Eurocash chce wykorzystać nowe technologie w biznesie?
Myślę, że każdy kto wejdzie na naszą platformę eurocash.pl zobaczy, że nie tylko rozumiemy, czym jest transformacja cyfrowa, ale także to, że może ona w niezwykły sposób ułatwić zarządzanie biznesem. Uruchomienie naszej platformy było dla całego rynku momentem przełomowym. Teraz właściciel sklepu małoformatowego ma więcej informacji o rynku niż dyrektor dużej, centralnie zarządzanej sieci handlowej. Projekt jest realnym wsparciem dla właścicieli sklepów w całej Polsce. Obniża ich koszty działalności i pozwala na koncentrację wysiłków na konsumencie. Od lat konsekwentnie zmieniamy oblicze polskiego handlu inwestując w rozwiązania, również z obszaru nowych technologii, które mają ułatwiać prowadzenie biznesu detalicznego.
Wymienię jedynie kilka funkcjonalności, które oferuje nasza platforma. Daje ona potężną wiedzę o lokalnym rynku i konkurentach, w tym dane demograficzne, rankingi najlepiej sprzedających się produktów i podgląd gazetek konkurencji, jest tam najszybsza na rynku „ucząca się” użytkownika wyszukiwarka towarów, inteligentne listy zakupowe, informacje o kampaniach telewizyjnych największych producentów FMCG czy możliwość zamawiania produktów bezpośrednio z interaktywnej gazetki promocyjnej.
Uruchomienie naszej platformy porównałbym do przejścia z telefonu komórkowego na smartfona. Każdy z nas jest bardziej efektywny, gdy używa tego drugiego. To jest proces jednokierunkowy – nie ma odwrotu, to dotyczy także całego procesu transformacji cyfrowej, przed którą nie ma ucieczki. Pytanie jest tylko jedno: w jaki sposób wykorzystać nowe technologie, aby skutecznie rozwijać nasz biznes i biznesy naszych klientów?
Jakie nowe projekty są w planach Eurocash?
Nie zamierzamy zakończyć naszej transformacji na uruchomieniu jednej platformy, w planach mamy znacznie więcej zmian. Cały rynek - konsumenci, detaliści i hurtownicy - przechodzi teraz transformację cyfrową. Musimy pomóc naszym partnerom przejść tę zmianę z sukcesem, bo pojedynczy przedsiębiorcy sami sobie z takim potężnym wyzwaniem nie poradzą. Jako Grupa Eurocash mamy odpowiednie fundusze, wiedzę, oraz najlepszy zespół na świecie, co daje nam większą szansę na sukces niż innym. Bierzemy na siebie odpowiedzialność, by pomóc naszym klientom w transformacji cyfrowej. Tak, aby mogli komunikować się nie tylko z nami, ale także bezpośrednio z konsumentami przy użyciu najnowocześniejszych technologii.
Czy Eurocash będzie w takim razie inwestował w aplikacje, które pozwolą detalistom łatwiej komunikować się z konsumentami?
Oczywiście, tak. Będziemy rozwijać wszelkiego rodzaju aplikacje i narzędzia, które będą mogły zbliżyć detalistów do ich klientów.
Uważam, że nowe technologie są ogromną szansą dla rynku handlu niezależnego. Mogą być jednym z elementów, które pozwolą im skutecznie walczyć o klienta z dyskontami. Jednak to my musimy być zaangażowani w cały proces tej technologicznej zmiany, aby takie narzędzia mogły powstać, a następnie mogły być wdrożone z sukcesem. A jest o kogo walczyć, w Europie Zachodniej handel niezależny to zaledwie około 8 proc. całego rynku FMCG, w Polsce — ponad 40 proc. Obecna tendencja jest taka, że konsumenci przechodzą z dużych do mniejszych sklepów, i to zaczyna być problemem dla operatorów sieci hipermarketów. Powierzchnia tych sklepów znacząco ogranicza ich działania, przez co trudniej im nadążyć za dzisiejszym konsumentem. Handel musi mieć możliwość pełnego wykorzystania obecnych tendencji rynkowych, aby działać z sukcesem i wygrywać z konkurencją.
Uchodzi Pan za wizjonera, który widzi więcej i rozumie więcej. Jak wygląda Pana wizja biznesu w kontekście łączenia cyfryzacji i klasycznego handlu?
To, co mnie interesuje, to aby nasi partnerzy biznesowi byli bardziej efektywni w dotarciu do konsumenta. Musimy znaleźć takie rozwiązania, by się upewnić, że jesteśmy jak najbardziej efektywni, i mam tu na myśli cały łańcuch dostaw. Naszą największą przewagą jest to, że pracujemy z ponad 80 000 przedsiębiorców – ludźmi, którzy codziennie walczą i przekraczają kolejne bariery. Moja wizja opiera się na tym, żeby jak najlepiej wykorzystać posiadane zasoby i wiedzę, oraz sprawić, że cały łańcuch dostaw będzie jak najbardziej efektywny – od producenta, przez magazyny i hurtownie, sklepy detaliczne do finalnego konsumenta. W wielu obszarach możemy jeszcze wiele rzeczy poprawić i systematycznie to robimy na kolejnych etapach.
Pierwszy element to ogniwa łączące Eurocash i producentów, tu wciąż jest sporo do zrobienia. Wielcy producenci wciąż uważają, że mogą sprzedawać produkty o 30 proc. drożej sklepom niezależnym, ale kiedy chcą wprowadzać innowacje to zwracają się do naszych klientów, a nie do dyskontów. Musimy poprawić te bardzo nieefektywne relacje między nami a producentami. Kolejny element to poprawa efektywności w relacjach między nami a naszymi klientami. W tym obszarze także widzimy jeszcze wiele elementów, które jesteśmy w stanie poprawić. Jednak widoczne są tu znaczne postępy, przykładem może być nasz projekt dostaw produktów świeżych, czyli m.in. owoców, warzyw, mięsa i wędlin. Do tego mamy jeszcze setki różnych, małych projektów, które sprawiają, że ta współpraca systematycznie się poprawia. Mamy także pole do poprawy efektywności w obszarze logistyki i magazynowania. To samo dotyczy efektywności sprzedaży w sklepach klienta - chcemy ich jak najlepiej wspierać, chociażby jeśli chodzi o zarządzenie półką z poszczególnymi kategoriami produktów.
Niezależnie od tego, czy dotyczy to sklepu własnego, franczyzowego, czy niezależnego detalisty, musimy bardzo intensywnie pracować nad cyfryzacją biznesu, lokalizacją i jakością produktu. Nad każdym z tych obszarów pracujemy równolegle, analizujemy go i tworzymy nowe bardziej efektywne rozwiązania. To jest pierwszy raz, kiedy hurtownik próbuje dokonać tak wielkiej zmiany. Nie jest to łatwe, bo musimy przekonać do naszych rozwiązań dostawców, a także współpracujących z nami przedsiębiorców. Przekonać musimy również ponad 35 mln konsumentów, że rynek handlu niezależnego jest lepszy dla nich niż duże zorganizowane sieci handlowe.
Jak będzie wyglądał Eurocash po tej transformacji?
Nie zmienimy się z hurtownika w detalistę. Korzystamy z detalu, by zostać znacznie lepszym hurtownikiem, by uczyć się, znaleźć nowe rozwiązania i zwiększyć skalę działalności. Własny detal pozwala nam testować rozwiązania, które możemy później przedstawić klientom, mając pewność, że są one skuteczne. Tak naprawdę nie ma znaczenia jak nazwiemy proces, który zachodzi obecnie w Grupie Eurocash, czy będzie to transformacja czy jeszcze coś innego. Nasz cel to wsparcie ponad 80 000 przedsiębiorców. To, czy w międzyczasie Eurocash będzie miał 500, 1000, czy 1500 sklepów własnych, nie ma większego znaczenia. Znaczenie będzie miało to, czy cały system będzie drożny i efektywny oraz to, żebyśmy naszym klientom dostarczali rozwiązania i narzędzia, które będą ich wspierać w walce z konkurencją. Kilkanaście lat temu wielu wieszczyło naszym klientom zmierzch na rzecz hipermarketów, my w tym czasie konsekwentnie ich wspieraliśmy. Dziś wciąż jest wielu przewidujących, że sklepy niezależnych detalistów znikną z rynku. My widzimy, że nasze działania nie tylko pomagają im przetrwać, ale przede wszystkim pomagają im wygrywać. Dziś sklepy „tradycyjne” stają się zdecydowanie bardziej nowoczesne niż jakiekolwiek inne placówki. Za kilka lat różnice będą jeszcze bardziej widoczne.
Powyższy wywiad został przeprowadzony i opublikowany przez portal wiadomoscihandlowe.pl.
Model handlu detalicznego przechodzi kolejną ewolucję. Z roku na rok coraz więcej osób robi zakupy w sieciach sklepów typu convinience. Determinuje to zmiany asortymentowe i technologiczne, które w ostatnim czasie zauważyć możemy np. w sieci salonów Inmedio. Ich szybki rozwój zaowocował możliwością wdrożenia nowoczesnych technologii wspierających obsługę, a rosnąca fala klientów o sprecyzowanych potrzebach, wpłynęła na stworzenie w salonach Inmedio specjalnej półki z ofertą skierowaną do dzieci.
Coś dla najmłodszych, ale też coś dla starszych – na specjalnym regale oznaczonym hashtagiem #heheszki w salonach Inmedio, każdy znajdzie coś dla siebie. Dowcipnie zorganizowana oferta działu #heheszki obejmuje produkty z różnych kategorii. Składają się na nią zabawki, książki, produkty piśmiennicze oraz impulsowe produkty spożywcze. Naturalnym jest, że ich kolory, sposób ekspozycji i stylistyka przyciągają przede wszystkim dzieci.
Produkty podzielone są na cztery kategorie: do nauki, do zabawy, na ząb i na prezent. Oferta stworzona jest z myślą o potrzebach całej rodziny, co poszerza grupę docelową salonów Inmedio o najmłodszych konsumentów – wyjaśnia ideę Dariusz Sinkiewicz, Dyrektor Generalny Travel Essentials, Lagardere Travel Retail Polska. - Asortyment dopasowany jest do sezonów oraz aktualnych trendów nie tylko spożywczych, ale również zabawkowych. Sam mebel jest jasny, dobrze oświetlony. W atrakcyjny sposób eksponuje produkty, co idealnie wyróżnia go na tle sklepu i stanowi powód dla docelowych wizyt w salonach Inmedio. - dodaje.
Sto punktów do końca roku
#heheszki pojawiły się na razie w 50 salonach Inmedio, ale jeszcze w tym roku ich liczba podwoi się. Inauguracji ich funkcjonowania zawsze towarzyszyć będzie coś, co wywołuje uśmiech na twarzach najmłodszych: animacje, czy słodki upominek. Dorośli też nie odejdą z pustymi rękoma: z myślą o nich, w okresie promocyjnym rozdawane będą kupony rabatowe na zakup artykułów z regału #heheszki.
Wprowadzanie nowego asortymentu, np. artykułów dziecięcych na regale #heheszki, to jeden z wielu przykładów dynamicznego rozwoju sieci Inmedio zarządzanej przez Lagardere Travel Retail Polska. Proces ten, jak każda dynamiczna zmiana, był impulsem do skorzystania do obsługi sklepów sieci z najnowszych rozwiązań technologicznych i dla decyzji o implementacji aplikacji Evryplace.
Potencjał technologii 360° w zarządzaniu
Evryplace jest intuicyjnym oraz dostępnym z poziomu przeglądarki edytorem, który łączy zdjęcia 360° i wizualizacje 3D, zamieniając je w wirtualny spacer po salonach Inmedio w całej Polsce. Dzięki niemu, szefowie oraz pracownicy poszczególnych działów spółki Inmedio, w dowolnym momencie mogą sprawdzić aktualny layout sklepu, skontrolować planogram oraz zrobić analizę realizacji nośników promocyjnych, polityki cenowej i materiałów marketingowych bez potrzeby udawania się do salonu osobiście.
Stały rozwój sieci salonów Inmedio powoduje, że pracownicy działów handlowego, promocyjnego oraz marketingowego nie są w stanie osobiście uczestniczyć w każdej przebudowie, otwarciu czy sezonowych zmian zachodzących w każdym punkcie sprzedaży – wyjaśnia Karol Krasoń, Kierownik Projektów, Lagardere Travel Retail Polska. - Dzięki aplikacji Evryplace zachowują pełną i bieżącą kontrolę nad każdym sklepem, co pozwala na natychmiastową reakcję w przypadku jakichkolwiek nieprawidłowości.
Pierwszym krokiem do wdrożenia tego nowoczesnego rozwiązania było wyposażenie Regionalnych Kierowników Sprzedaży i ich zastępców w aparaty fotograficzne umożliwiające robienie zdjęć 360°. Przy ich pomocy wykonują oni sferyczne zdjęcie salonu. Dzięki zainstalowanej na telefonach mobilnej aplikacji przerzucają następnie zdjęcia na stronę www, która umożliwia ich edycję oraz przypisanie do właściwego PSD, a dalej wyeksportowanie ich do chmury. Do zdjęć mają dostęp wszyscy pracownicy spółki Inmedio, co umożliwia im bieżącą kontrolę dowolnego sklepu na terenie całej Polski bez potrzeby ruszania się z miejsca.
Nowoczesne technologie przynoszą oczekiwane rezultaty
Evryplace maksymalnie zoptymalizowało czas wizyty w każdym sklepie oraz przyczyniło się do znacznej poprawy w egzekwowaniu prawidłowych layoutów, planogramów oraz działań promocyjnych i marketingowych. To nowoczesne i wiarygodne rozwiązanie, dające pewność nam i naszym dostawcom, że codziennie dostarczamy naszym klientom najwyższej jakości produktów i usług – podsumowuje Karol Krasoń, Kierownik Projektów, Lagardere Travel Retail Polska.
1 stycznia 2019 r. weszła w życie ustawa o Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK). Jest ona elementem trzeciego filaru emerytalnego. Pracowniczy Plan Kapitałowy to program dodatkowego i dobrowolnego oszczędzania na emeryturę. Istotą programu jest systematyczne gromadzenie oszczędności, które będą wypłacane po przejściu na emeryturę.
Co trzeba wiedzieć o PPK - Pracowniczym Planie Kapitałowym
PPK to powszechny i dobrowolny system długoterminowego oszczędzania, skierowany do osób zatrudnionych, podlegających obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowym. To, co odróżnia ten program od obecnie działających w ramach III filaru (IKE, IKZE i PPE) to fakt, że w składce partycypują pracodawcy, pracownik oraz państwo. Co miesiąc, na indywidualny rachunek pracownika zarządzany przez wybraną instytucję finansową, trafiać będą wpłaty pracodawcy i pracownika. Państwo zaś przekaże jednorazową wpłatę powitalną i dopłatę roczną.
Kogo dotyczy obowiązek wdrożenia PPK?
Pracodawca zatrudniający co najmniej jedną osobę, za którą odprowadza do ZUS składki na obowiązkowe ubezpieczenia emerytalne i rentowe, ma obowiązek utworzenia w firmie PPK. Nie ma tutaj znaczenia forma prawna umowy na podstawie której wykonywane są obowiązki pracownicze - może to być umowa o pracę, umowa-zlecenie lub umowa agencyjna. Dla pracownika program jest dobrowolny, może z niego zrezygnować składając odpowiedni wniosek w firmie.
Do programu automatycznie zapisywane są osoby pracujące, która ukończyły 19 lat i nie przekroczyły wieku 55 lat. Starsi pracownicy mogą wystąpić z prośbą o dołączenie do programu, jednak pod warunkiem, że nie ukończyli 70 roku życia.
Ile wynoszą składki?
Podstawowa składka pracownika wynosi 2 procent jego wynagrodzenia. Pracownik może zwiększyć wysokość składki, dopłacając kolejne 2 procent. Pracodawca co miesiąc odprowadza kwotę w wysokości 1,5 procent wynagrodzenia. Dodatkowo, może dobrowolnie powiększyć ją o dodatkowe 2,5 procent, np. w ramach programów motywacyjnych. Budżet państwa wnosi opłatę powitalną w wysokości 250 zł. Deklaruje też, że co roku będzie dopłacał do zebranej kwoty 240 zł.
Od kiedy obowiązują?
Pracownicze Plany Kapitałowe będą wprowadzane etapami, aż do 2021 roku, w zależności od wielkości firmy
i liczby zatrudnionych osób. Małoformatowe sklepy będą zobowiązane do zastosowania nowych przepisów
w połowie roku 2020, jeśli zatrudniają co najmniej 20 pracowników lub w styczniu 2021 roku, jeśli mają ich mniej. Choć dziś termin ten wydaje się odległy, to czasu aby się dobrze przygotować jest już mało.
Harmonogram przystępowania do PPK
- zatrudniający powyżej 250 osób (3,3 mln) - 1 lipca 2019;
- od 50 do 249 osób (2 mln) - 1 stycznia 2020;
- od 20 do 49 osób (1,1 mln) - 1 lipca 2020;
- dla pozostałych podmiotów - 1 stycznia 2021.
Gdzie są zgromadzone środki z PPE?
Pracownicze Programy Kapitałowe są zarządzane przez instytucje finansowe posiadające licencję Komisji Nadzoru Finansowego. O wyborze instytucji decyduje pracodawca. Gromadzone na rachunkach PPK środki, będą lokowane w fundusze inwestycyjne. Każdy uczestnik programu zostanie automatycznie przypisany do wybranej instytucji finansowej. Pełna lista podmiotów, które mają uprawnienia do zarządzania środkami w ramach PPK, będzie dostępna na stronie www.mojeppk.pl
Pamiętaj! PPK to obowiązek pracodawcy
Pracodawca ma obowiązek dokonywania wpłat do PPK. Jeśli nie będzie się wywiązywał z nałożonego przez ustawę obowiązku, zapłaci grzywę w wysokości od 1000 do 1 000 000 zł. Proces będzie kontrolowany przez Państwową Inspekcję Pracy.
W 2019 roku pojawiło się wiele zmian w przepisach podatkowych wpływających na koszty prowadzenia działalności. Jedną z takich odczuwalnych zmian jest rozliczania kosztów samochodów osobowych w firmie. Ustawodawca zmienił sposób rozliczania kosztów użytkowania samochodów osobowych będących środkiem trwałym, leasingowanym lub użytkowanym w oparciu o umowę najmu. Po nowelizacji przepisów w koszty będzie można zaliczyć jedynie cześć wydatków, związanych z eksploatacją samochodu, a tylko w nielicznych przypadkach pełną kwotę poniesionych kosztów.
Każdy kto prowadzi działalność gospodarczą doskonale wie, że samochód jest nieodłącznym narzędziem prowadzenia biznesu. Szczególnie w handlu, gdzie codziennie trzeba zatroszczyć się o m.in. zaopatrzenie. Z tego tytułu zasadne wydaje się oczekiwanie, że zakup i eksploatacja auta jest kosztem prowadzenia działalności i jako taki wpływa na obniżenie podatków. Obowiązując od stycznie przepisy dotyczące samochodów osobowych w firmie niestety przeczą temu przypuszczeniu.
Samochód w firmie i domu
Jeśli używasz samochodu do celów służbowych i prywatnych to w tym roku możesz odliczyć mniej kosztów z tytułu jego zakupu czy użytkowania. Poprzednio limit występował jedynie w podatku VAT (50 proc.). Obowiązujące od stycznia przepisy pozwalają zaliczyć przedsiębiorcy jedynie 75 proc. wydatków związanych z pojazdem (serwis, naprawy, paliwo, części zamienne, opłaty za autostrady) jeśli ten zadeklarował, że wykorzystuje samochód firmowy w użytku mieszanym.
Szansę na odliczenia kosztów w pełnej kwocie - 100 proc. poniesionych wydatków mają jedynie właściciele firm, którzy zadeklarowali wykorzystywanie pojazdu wyłącznie w działalności gospodarczej. W tym celu nadal są zobowiązani do prowadzenia karty przebiegu pojazdu (tzw. kilometrówka). Brak takiej ewidencji skutkuje założeniem, że samochód osobowy jestwykorzystywany również do celów prywatnych podatnika.
Jeśli natomiast właściciel firmy nie wprowadził samochodu do ewidencji środków trwałych, to do kosztów podatkowych może zaliczyć jedynie 20 proc. wydatków związanych z jego używaniem. Ograniczeniu do 20 proc. podlega także wartość polisy ubezpieczeniowej na prywatny samochodów osobowy.
Co z kosztami polisy?
Ubezpieczenie jest także kosztem eksploatacji samochodu. Jednak do kosztów uzyskania przychodów nie można zaliczyć składki na ubezpieczenie samochodu osobowego w wysokości przekraczającej kwotę 150 tys. zł.
Limit wydatków na koszty eksploatacji
Ustawodawca zmienił też limity odnoszące się do maksymalnej wartości pojazdu, dla których koszty użytkowania samochodu będą ujmowane w całości. I tak dla samochodu osobowego z silnikiem spalinowym limit ten wynosi 150 tys. zł., a dla samochodów z napędem elektrycznym 225 tys. zł.
Ograniczenia dotyczą:
- odpisów amortyzacyjnych dla samochodów osobowych stanowiących środki
trwałe w firmie, - wartości rat leasingowych możliwych do ujęcia w kosztach firmy (oraz opłaty wstępnej),
- ubezpieczeń liczonych od wartości samochodów osobowych oraz ubezpieczeń tzw. pakietowych dla samochodów osobowych stanowiących środki trwałe w firmie.
Nowe uregulowania prawne wprowadziły podział samochodów osobowych ze względu na sposób rozliczenia kosztów eksploatacyjnych na:
- środki trwałe własne i obce (wzięte w leasing) użytkowane wyłącznie na potrzeby prowadzonej działalności gospodarczej,
- środki trwałe własne i obce (wzięte w leasing) użytkowane w prowadzonej działalności gospodarczej w sposób mieszany,
- samochody prywatne.
Co się zmieniło:
- ograniczono możliwość ujmowania wydatków eksploatacyjnych w kosztach uzyskania przychodu dla samochodów firmowych wykorzystywanych służbowo i prywatnie,
- podniesiono limit amortyzacji nabytych pojazdów do kwoty c dla pojazdów spalinowych i 225 tys. zł dla samochodów elektrycznych
- wprowadzono limitu przy leasingu operacyjnym (150 tys. zł),
- zlikwidowano kilometrówkę dla celów podatku dochodowego przy rozliczaniu samochodów prywatnych używanych w działalności
- pojawił się limit dla samochodów prywatnych – 20 proc. wydatków związanych z pojazdem będzie zaliczane do kosztów firmowych
Dla umów leasingu, najmu, dzierżawy oraz innych umów o podobnym charakterze dotyczących samochodu osobowego zawartych przed dniem 1 stycznia 2019 r. będą miały zastosowanie sprzed tego dnia, natomiast do umów zmienionych lub odnowionych po dniu 31 grudnia 2018 r. stosowane będą nowe zasady.
[1]Źródło: Poradnikprzedsiębiorcy.pl https://poradnikprzedsiebiorcy.pl/-zmiana-sposobu-rozliczania-samochodow-osobowych-w-firmie-od-2019-roku
Brak wyników wyszukiwania
Spróbuj wyszukać ponownie.