Według badań CBOS z października zeszłego roku[1] właściciel małego i średniego sklepu, a także sprzedawca, cieszy się większym prestiżem niż policjant, ksiądz i dziennikarz. Mimo że właścicieli sklepów i sprzedawców wciąż jeszcze sporo dzieli od czołówki hierarchii społecznego szacunku, czyli strażaków i pielęgniarek, trzeba przyznać, że ostatnie dziesięć lat to czas, którego nie zmarnowali. Są doradcami swoich klientów, a zarazem wiele wnoszą w życie lokalnych społeczności, poczynając od zatrudnienia, a kończąc na dofinansowywaniu boisk, placów zabaw, festynów i innych przedsięwzięć, korzystnych dla wszystkich wokół. Nic dziwnego, że społeczny szacunek rośnie czasem nawet szybciej niż zysk z działalności gospodarczej.
Właściciele sklepów i sprzedawcy tuż za pierwszą dziesiątką
Najwyższym szacunkiem społecznym, według CBOS, cieszą się strażacy. Ich praca znajduje uznanie u 94% Polaków. Na drugim miejscu, z uznaniem 89% ankietowanych, znalazły się pielęgniarki. Trzecie miejsce, z wynikiem 84%, zajmują górnicy i wykwalifikowani robotnicy.
W tej hierarchii szacunku społecznego właściciele sklepów znaleźli się tuż za pierwszą dziesiątką, na jedenastym miejscu, ciesząc się uznaniem u 67% respondentów. Na miejscu 12 uplasowali się sprzedawcy (65%).
Według ankiety CBOS, ich pozycja, ze względu na poważanie społeczne, jest wyższa niż w przypadku takich zawodów jak policjant, sędzia, dziennikarz czy urzędnik. Znacznie mniejszym szacunkiem społecznym cieszą się też księża (36%) oraz politycy – na przykład ministrowie (33%) i posłowie na Sejm (27%).
To o tyle interesujące, że jeszcze niedawno zawód handlowca nie cieszył się aż tak szerokim społecznym uznaniem. Jak wynika jednak z badań CBOS, w ciągu ostatnich 10 lat, wielu respondentów doceniło swoje osiedlowe sklepy i pracujących w nich sprzedawców. Jeszcze w 2008 roku szacunek dla nich deklarowało mniej niż połowa Polaków. Teraz pozytywnie oceniają ich 2/3 społeczeństwa.
To oczywiście nie znaczy, że właściciele sklepów i ich pracownicy byli tylko biernymi obserwatorami, czekającymi na cud zainteresowania klientów. Przeciwnie, włożyli wiele wysiłku, żeby ich przedsiębiorstwa wrosły na stałe w krajobraz najbliższego otoczenia.
Blisko klienta
Małe i średnie sklepy, które działają od lat w tym samym miejscu, to swego rodzaju centra życia towarzyskiego. Są blisko domu, więc nie potrzeba podjeżdżać tramwajem albo autobusem, nie wspominając już o wyprawie samochodem. Można do nich podejść w czasie spaceru, spotkać sąsiadów i wymienić się najnowszymi wiadomościami.
Właściciel z reguły zna wszystkich swoich klientów. Asortyment jest więc skomponowany w taki sposób, żeby zaspokoić ich potrzeby i upodobania. Lokalni przedsiębiorcy również szybciej reagują za zapotrzebowanie.
Właściciele lokalnych sklepów znają też pochodzenie asortymentu. Często mają na półkach towar od małych producentów, wpisujący się w coraz powszechniejszą modę na żywność ekologiczną. Potrafią też doradzić, co kupić. Na przykład, jaki gatunek jabłek wybrać na kompot, jakiego gatunku piwa czy wina warto spróbować, a czasem przypomnieć, że właśnie przyszło ulubione czasopismo czy wyczekiwana książka.
Właśnie na tę więź i zaufanie, które powstaje między klientem a właścicielem sklepu, zwraca uwagę Pedro Martinho, członek zarządu Grupy Eurocash:
„Jestem przekonany, że rynek będzie należał do sklepów małoformatowych. […] Ludzie chcą relacji z produktem oraz ze sprzedawcą. Chcą, by znajoma ekspedientka podpowiedziała im, która kiełbasa jest naprawdę dobra. Nie chcą natomiast kupować wody w butelce, która, zanim trafiła do sklepu, zwiedziła pół świata.”[2]
Blisko społeczności
Można też dostrzec proces stopniowego budowania szacunku społecznego do przedsiębiorcy nieco szerzej.
Przede wszystkim taki sklep daje zatrudnienie. Bardzo często pracują tam osoby, które mieszkają w tej samej miejscowości lub na tym samym osiedlu, nie muszą więc szukać pracy daleko od domu. To w wielu przypadkach jest zbawienne, choćby dla matek z małymi dziećmi albo tych, którzy mają pod opieką seniorów czy osoby niepełnosprawne.
Warto wiedzieć: 8 zasad, które zapewnią w Twoim sklepie sprawną i miłą obsługę klienta
Wielu małych i średnich przedsiębiorców działa też na rzecz lokalnej społeczności. Robią to sami z siebie lub w ramach specjalnych projektów, które umożliwiają im działanie na szerszą skalę. Przykładem może być konkurs „Herosi Innowacyjności” zorganizowany przez Grupę Eurocash w 2019 roku. To projekt, w którym właściciele sklepów mogli zgłaszać projekty na praktyczne zmiany w swoim sklepie – w ramach kategorii konkursowej „Stawiam na praktyczne rozwiązania” i „Inwestuję w technologię”, ale także na aktywności prospołeczne w swojej okolicy w ramach obszaru „Zmieniam świat lokalnie”. Zakres zgłoszonych inicjatyw w tej trzeciej kategorii był bardzo szeroki – od zakupu sprzętu dla Ochotniczej Straży Pożarnej, przez kino plenerowe, place zabaw, po siłownie na świeżym powietrzu.
Czytaj też: Jak zarządzać asortymentem w sklepie spożywczym?
„W poprzednich edycjach naszego konkursu widzieliśmy również inne przykłady takich prospołecznych aktywności: organizowanie lokalnych festynów, wsparcie szpitali, szkół, przedszkoli, drużyn sportowych, wysyłanie dzieci na obozy szkolne. Inny przykład to ufundowanie przez naszego franczyzobiorcę pięciorgu dzieci koszulek do gry w piłkę nożną, bo same nie miały strojów, albo bicie rekordu świata w liczbie dorosłych, którzy równocześnie czytają wiersz dzieciom. Czy to nie jest coś fantastycznego? Może niektórzy tutaj w Warszawie się z tego zaśmieją, ale tam, w małej miejscowości, dla tych ludzi, to jest niesamowicie ważna rzecz”[3]. - podkreśla Pedro Martinho, członek zarządu Grupy Eurocash. Warto jednak przy tym dodać, że różnego typu nowości technologiczne i praktyczne rozwiązania zgłoszone w ramach Herosów w 2019 roku, przeznaczone dla sklepów, także będą służyć korzystającym z nich klientom.
Eurocash nagrodził, między innymi, dofinansowaniem wysokości 50 tys. zł, projekt „Aktywny koszyk – osiedlowy sklepik on-line dla aktywnych społecznie". Pomysł polega na tym, że klienci mogą zamówić oraz opłacić wybrane produkty przez internet i odebrać już spakowane w sklepie. Zdobywają nie tylko punkty lojalnościowe, ale mogą też podarować towar, wybrany dowolnie z własnego koszyka, osobie potrzebującej. Jedni zyskują więc czas, drudzy – produkty, na które z różnych względów nie mogą sobie pozwolić. Powoli więc, ale konsekwentnie, właściciele sklepów wyrastają na lokalnych liderów. Nie tylko sprzedają niezbędne produkty, ale i integrują wokół siebie społeczność, a także dbają o jej dobrostan. Klient przestaje uważać właściciela sklepu za kogoś, kto dba wyłącznie o własny zysk. Przeciwnie, ceni jego wiedzę, a także starania i wkład w ulepszanie miejsca, w którym mieszka.
Trudno na razie przewidzieć, w jaki sposób ta zmiana w postrzeganiu przedsiębiorców wpłynie na kolejne rankingi społecznego uznania. Można jednak przypuszczać, że będą oni nadal piąć się w górę. W gruncie rzeczy bowiem trudno sobie wyobrazić rzeczywistość bez sklepów osiedlowych, tych tradycyjnych i tych, które nie rezygnując z tradycji, stawiają na nowe technologie.
[1] https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2019/K_157_19.PDF
[2] https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/pedro-martinho-eurocash-w-polsce-brakuje-uznania-s,49832/3
[3] https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/pedro-martinho-eurocash-w-polsce-brakuje-uznania-s,49832/1
Podobne artykuły